piątek, 13 września 2019

"Hanka" po prostu


"Jadę w życie Błękitnym Ekspresem
Bez przystanku, do celu, przez świat
Chociaż przegram to życie z kretesem
To nie będzie mi nikt chwil mych kradł
10 minut zatrzymam się gdzie chcę
10 minut, a potem znów w dal
10 minut, a wszystko w nich będzie
Moja radość, mój spokój, mój żal."


Tak śpiewała, a przede wszystkim tak napisała (tak, tak!) Hanka Ordonówna. Bezdyskusyjna gwiazda dwudziestolecia, która nie była polską Gretą Garbo, była po prostu Ordonką. Marką samą w sobie, konsekwentną artystką i  kobietą, o bardzo ciekawym, choć niełatwym życiu. Można zastanawiać się, co sprawiło, że ona, obdarzona nie tak  czystym sopranem jak Maria Modzelewska, nie taką techniką wokalną jak Tola Mankiewiczówna, nie takim ciepłem w głosie jak Zofia Terne, właśnie ona zrobiła oszałamiającą karierę i pozostaje jedną z ikon tamtych czasów...

Co się do tego przyczyniało? Jej pracowitość  i pomysł kilku mężczyzn, którzy najpierw dostrzegli  potencjał w tancerce, a potem uczynili z Marysi Pietruszyńskiej wielką Hankę Ordonównę, pieśniarkę, która interpretacjami tekstów, pisanymi dla niej przez Tuwima i Hemara, wzruszała i zachwycała. Artystkę, której początki wcale nie były rewelacyjne, a pierwszy występ solowy okazał się klapą, spowodowaną tremą i nerwami. Była też kobietą, dla której głowy i serca tracili Osterwa, Sym, Jarossy. I córką szwaczki, która wyszła za mąż z hrabiego i to wbrew woli arystokratycznej  familii. Potem, była więźniem obozu, opiekunką sierot, autorką wydanej pod pseudonimie książki "Tułacze dzieci". Po wojnie była żoną dyplomaty i artystką oszukaną przez rzekomych przyjaciół. Cały czas była też chora na płuca.
Życiorys Ordonki to temat na książkę (film "Miłość Ci wszystko" wybaczy nakręcono już dawno, cały czas warto go obejrzeć, ale może warto też w nowej technologii zrobić coś nowego?). Katarzyna Droga zaprasza czytelnika w podróż do rozwijającej na nowo Warszawy, by towarzyszyć młodej baletnicy w jej pierwszych zawodowych krokach. Potem na trasie pojawiają się Lublin, Wilno, Paryż, Bejrut, ale wszędzie jest ona i jej świat- świat sceny, piosenki, kabaretu, muzyki. Droga buduje ten świat z cienkich nitek wysnutych z cytatów z piosenek, żartów i realiów tamtych czasów. Te aluzje np. o tym, że jeden ze Skamandrytów skoczy z okna, a "szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie", są jak dymek z papierosa ( "Dymek z papierosa" to piosenka, która gdy ktoś szuka rymów do -osa jest ich chyba kompletnym zestawem).  Droga umie stworzyć świat tak literacki w swoich ramach i tak realny, że po oderwaniu od lektury mija ułamek sekundy, zanim zorientuje się, czy jest się w fotelu z książką czy w Sfinksie lub na Wschodzie. Autorkę znałam do tej pory jako świetną polonistkę, z której tekstów w Cogito lata temu uczyłam się do matury, tu jej wiedza i znajomość epok działają w służbie budowania szczegółów świata przedstawionego.
"Hanka" to bardzo dobra powieść, którą czyta się z ogromną przyjemnością. A że jestem wielką fanką dwudziestolecia, dla mnie była to przyjemność wyjątkowa. I szczegół prywaty- gdy szukałam imienia dla bohaterki swojej sztuki z piosenkami z międzywojnia, bohaterki będącej znaną artystką i zakochaną kobietą, od razu wiedziałam, że będzie się nazywać Hanka. Bo Hanka to marka. A potem była Kalina.

I jedna uwaga  na marginesie:zaciekawiło mnie dlaczego o powieści biograficznej nie ma bibliografii...szkoda, bo zaintrygowany czytelnik miałby  od razu zestaw tytułów, które mogłyby go zainteresować. Ale że literatura nie znosi próżni, ukazała  się biografia Ordonki pióra Anny Mieszkowskiej z rozbudowaną bibliografią. Obie książki się Hance należą.

Katarzyna Droga, "Hanka". Wyd. Znak. Kraków 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz