Strony

piątek, 21 czerwca 2013

Fandorin w teatrze działań, bo "Świat jest teatrem"

W roku 1856 w carskiej Rosji urodził się niezwykły człowiek. Nazywał się Erast Pietrowicz Fandorin i odznaczał się niebywałą inteligencją, przenikliwością i samodyscypliną. Dzięki tym przymiotom osiągał kolejne szczeble kariery w policji, ale ponieważ był też człowiekiem wiernym swym zasadom, musiał służbę opuścić i zaczął działać na własną rękę. Miał niebywałe szczęście w grach hazardowych, ogromne powodzenie u kobiet i pociąg do nowinek technicznych np. jazdy automobilem i badań daktyloskopijnych. O jego przygodach opowiada czytelnikom Boris Akunin, rosyjski pisarz gruzińskiego pochodzenia, który urodził się równo sto lat po wymyślonym przez siebie bohaterze.

Polscy czytelnicy i wielbiciele talentu Akunina musieli czekać trzy lata, by przeczytać najnowszy tom przygód Erasta. I warto było, bo w ”Świat jest teatrem” znów odnajdujemy to, co tak lubimy: wątek kryminalny, ciekawych złoczyńców i wciąż fascynującego detektywa. Tym razem Fandorin wchodzi w zwodniczy świat teatru, gdzie ludzie udawanie mają we krwi, a najwyższym dobrem jest dobro sztuki. Poproszony przez wdowę po Czechowie o interwencję, ma przyjrzeć się sprawie gwiazdy teatru Arka Noego, Elizy, i ginącym przez nią adoratorom. Detektyw musi znaleźć klucz, według którego tracący serce dla aktorki mężczyźni, naprawdę trącą życie. Jednocześnie snujący rozmyślania nad przemijaniem i starością Erast Pietrowicz sam poczuje się młodzieńczo zakochany. I przez to wszystko – teatr i kobietę – ograniczą się jego słynne możliwości dedukcji. Ale czytelnik też może dać się zwieść. Niby od początku wiadomo, kto jest winny, ale to tylko jedna z krętych ścieżek, którymi prowadzi nas autor. Dobrze dać się zaskoczyć rozwiązaniu, które w świecie masek, nieustannej gry i kontrolowanych emocji jest szczególnie ciekawe.

Jak zwykle Akunin zaprasza nas do świata zrekonstruowanego dzięki nazwiskom Oskara Wilde’a, Sary Bernhardt i Konstantego Stanisławskiego, który razem ze swoim MChATem jest konkurentem Noego Sterna i jego eksperymentalnej Arki. Mamy w powieści literackie nawiązania do Dostojewskiego i oczywiście Szekspira. Czytelnikowi może przypomnieć się też Bułhakow, bo tym razem Akunin, lubujący się w różnych konwencjach literackich, zaprasza nas do teatralnego światka przedstawianego wcześniej w „Powieści teatralnej” lub „Życiu pana Moliera” autorstwa Bułhakowa właśnie. Teatralność wzmacnia sztuka autorstwa Fandorina, która stanowi suplement do całej opowieści. Czytelnik może doskonale obejść się bez lektury „Dwóch komet na bezgwiezdnym niebie”, ale warto poznać tekst, który przyniósł detektywowi uwielbienie publiczności. Jednocześnie znowu okazuje się, że nie ma rzeczy, której Fandorin by nie zrobił i w której nie byłby dobry. Jako niezbędny element humorystyczny, rozładowujący trochę wewnętrzne wątpliwości Erasta – niezawodny Masa, który tym razem staje w światłach rampy i zyskuje aktorską sławę.

Moskwa 1911 roku wciąż nęci kolorowym światem artystów i tajemnicami złoczyńców powiązanych z show biznesem. Magia kina powoli ogarnia cały świat, a ruchome obrazy stają się idee fix nawet największych zbrodniczych umysłów. Do tego podziemia prowadzą nas starzy przyjaciele detektywa, znani z tomu „Kochanek śmierci” policjant Sergiej Subbotin i Sienia, który z ulicznika wyrósł na wytrawnego filmowca. Wspomnień i opowieści o dawnych znajomych jest w tym tomie więcej, bo w pamięci odzywają się też echa pierwszej wielkiej miłości Fandorina, która tak tragicznie zakończyła się w „Azazelu”.
Książkę czyta się tak jak wszystkie przygody Fandorina: z przyjemnością! Przyjemnością kryminalnej akcji, przyjemnością literackich nawiązań i przyjemnością pewnej refleksji, bo Fandorin co rusz się zamyśla. Ale, choć już 55-letni, pozostaje tym Erastem, którego nie sposób nie lubić. Wzrasta też sympatia i szacunek dla autora, który doskonale łączy uznany za brukowy gatunek powieści kryminalnej z całym bogactwem nie tylko rosyjskiej kultury wysokiej. Apetyt na kolejne – prawdopodobnie ostatnie – przygody Fandorina rośnie, bo w powieści już czuć pewną schyłkowość epoki i słychać ciche rozmowy o światowych totalitaryzmach. Miejmy nadzieję, że na ostatni tom nie będziemy musieli długo czekać… A jeśli nawet, czyż sam Fandorin nie uważa cierpliwości za jedną z najważniejszych cnót?

Boris  Akunin, Świat jest teatrem. Świat Książki  Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz