Strony

sobota, 28 września 2013

"Stulatek wyskoczył przez okno i zniknął" czyli sensacje XX wieku

Allan Karlsson w dniu swych setnych urodzin pod wpływem impulsu wyskoczył przez okno i zamiast świętować swój jubileusz poszedł w świat. Po drodze (także pod wpływem impulsu) gwizdnął walizkę na dworcu i ruszył dalej. Ponieważ w walizce było bardzo dużo pieniędzy (jakieś 50 milionów koron)za dziarskim stulatkiem rozpoczął się mafii, którego Allan unikał dzięki pomocy napotkanych dość oryginalnych osób. Wkrótce także policja i prokuratura wszczęła dochodzenie uważając Allana najpierw za ofiarę, a potem szefa szajki To pierwsza część  książki- ucieczki, poznawania nowych osób (a także słonia) i i ich losów, kryminalne poszukiwania policji, mylone tropy i nieprawdopodobne zwroty akcji i przygody. Druga cześć to wplatane zręcznie w kryminalną narrację losy Karlssona, który mając lat sto przeżył prawie cały XX wiek, stając się obserwatorem, a nawet uczestnikiem wielu doniosłych wydarzeń. Allan, który edukację  zakończył bardzo szybko, a pierwsze spotkanie z praktyczną chemią skończyło się wysadzeniem jego domu  staje się z czasem specjalistą od pirotechniki, a nawet rozszczepienia atomu, a potem (zachowując całkowitą apolityczność) szpieguje np.dla CIA. Dzięki  podróżom, łatwości dostosowania się do warunków  i umiejętnościom (do których należy dorzucić też kilka języków obcych poznawanych przy okazji) Allan trafia w najróżniejsze miejsca ziemi i spotyka postaci z kart historii- Trumana, Stalina, Mao, Cartera.  

Jego przygody są opowieścią  o człowieku znikąd, który za sprawą psikusa losu staje się świadkiem i kronikarzem XX wieku. Ale daleko jest  "Stulatkowi, który wyskoczył przez okno i zniknął" do poważnej, doniosłej kroniki- powieść napisana jest z wielkim poczuciem humoru, sytuacje niekiedy są absurdalne (tak absurdalne, że aż prawdopodobne!), a spokój i pogoda ducha stulatka pozwalają z przyjemnością czytać o awanturniczych przygodach niezwykłego bohatera. Z tym że Allan na pewno by się obraził za nazwanie bohaterem, bo jest on raczej anty-bohaterem, który najbardziej ceni wygodne łóżko i kieliszek wódki.  Allan porównywalny był do Forresta Gumpa, ale jego przygody obejmują znacznie dłuższy czas i więcej szerokości geograficznych, poza tym rożni się trochę od Forresta (na układanie swojego życia czas znajduje  dopiero po setce), a poza tym wydaje się bardziej świadomy tego, co się dzieje wokoło. Dzięki Allanowi XX wiek nabiera trochę innego kolorytu- spiżowe i granitowe postaci staje się po ludzku nieporadne i śmieszne, przewroty okazują się nierzadko dziełem przypadku(bo to Allan obalił komunizm, jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości), a z balonu historii XX wieku powolutku uchodzi powietrze.  

"Stulatek..." to powieść mówiąca o stulatku, historii, ale przede wszystkim o roli dystansu do siebie i do świata, do tego, co wydaje się niepodważalne i oczywiste ("przecież nigdy nie będzie komunizmu na Kubie!"). Losy Allana poznaje się przyjemnością i uśmiechem  także ze względu na bardzo dobrą pracę lektorską, która wykonał Artur Barciś- czyta dowcipnie i z dystansem, stając się wymarzonym kronikarzem losów stulatka, który wyskoczył przez okno.

Jonas Jonasson, "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Wyd. Świat Książki, Warszawa 2012. czyta Artur Barciś

1 komentarz: