Strony

środa, 25 czerwca 2014

"Dzienniki pisane w drodze" powtarzanie uniwersalnych prawd

Richard Paul Evans jest autorem książek, które rozchodzą się wielotysięcznych nakładach. Takim jak on na okładkach pisze się "miliony czytelników nie mogą się mylić"! I nie pomylą się ci, którzy mają ochotę poznać historię o wędrówce, która poza pokonaniem trasy jest pokonaniem własnych lęków i przeciwności losu... o tym są "Dzienniki pisane w drodze". W pierwszym tomie "W stronę nieba", poznajemy Alana- ziszczenie amerykańskiego snu- bogatego szefa agencji reklamowej z piękną i kochającą żoną u boku. Ale że szczęście jest marnym tematem na powieść (zwłaszcza wielotomową!) Alan traci wszystko-żona umiera w skutek powikłań po urazie kręgosłupa, wspólnik zagrania firmę, bank zajmuje dom. Przed całkowym załamaniem ratuje mężczyznę obietnica dana umierającej żonie- ma żyć. Alana nie ma innego wyjścia, musi sobie poradzić ze światem i z sobą. Bierze więc plecak i postanawia iść do najdalej położonego od jego dotychczasowego lokum miejsca w Ameryce... O tym, że wędrowanie jest metaforą życia nikogo nie trzeba przekonywać, o tym, że idąc spotyka się na swej drodze różnych ludzi, z których każdy ma własną historię też wiadomo. I właśnie z takich scen wędrowania i rozmów z napotkanymi osobami, które okazują Alanowi ile siły tkwi w człowieku, składa się ta książka. W pierwszym tomie Alan spotyka np. kobietę, która przeżyła śmierć kliniczną. Na jego drodze pojawia się też Angel, której pomógł zmienić koło w samochodzie, a potem ona pomaga jemu, gdy po wypadku, w szpitalu jej wizytówka jest jedynym kontaktem do znajomego.

Drugi tom, "Na rozstaju dróg" rozpoczyna się w momencie gdy Alan zaczyna odzyskiwać siły po pobiciu i postanawia przyjąć gościnę Angel. Na chwilę przerywa wędrówkę, ale ten przymusowy przystanek  ma swój cel... Okazuje się, że Angel nosi w sobie trudną tajemnicę z przeszłość, która rzutuje na jej codzienność. Dzięki Alanowi zaczyna się z nią mierzyć. Wróciwszy na trasę Alan poznaje kolejna kobietę- młodą, a już bardzo doświadczoną przez los. Wspólne wędrowanie i wzajemna szczerość pozwalają na kolejny krok, który Alana robi w kierunku uszczęśliwienia ludzi. A potem idzie dalej... Drugi tom zyskuje na lepszym przedstawieniu bohaterów, którzy zjawiają się na drodze Alana na dłużej niż tylko chwilę. Ich opowieści,wspomnienia i przemyślenia nadają książce trochę głębszego sensu. Na ostatnich stronach pojawia się tajemnicza kobieta. I w "Krętych ścieżkach" (tom trzeci) okazuje się być nią Pamelą, matką żony Alana, która opuściła córkę w dzieciństwie. Alan długo nie chce i nie umie z nią rozmawiać, ale ostatecznie tłumaczenia i wspomnienia kobiety pozwalają mu spojrzeć na sytuację inaczej. W poszukiwaniu zrozumienia i wybaczenia pomaga także Leszek, Polak żydowskiego pochodzenia, który opowiada o swoim pobycie Sobiborze i roli, jaką w wyzwoleniu samego siebie gra przebaczenie. Alan rusza dalej poznaje kolejne osoby, jest ich więcej niż w drugim tomie, przez co  historie są zaledwie muśnięte, szkoda, bo  niektóre (np. Klub Czerwonych Kapeluszy) zapowiadają się ciekawie, a zanim zdąża się rozpocząć- nikną za horyzontem.Jednak umiejętności budowania napięcia w zakończeniu Evansowi można pozazdrościć: jak nie pobicie i szpital, jak nie tajemnicza kobieta w hotelu to...diagnoza o guzie mózgu. Będzie kolejny tom, bo Alan przeszedł dopiero połowę swej drogi.

Książki Evansa nie są wielką literaturą. Styl momentami drażni, bo Evans lubuje się w opisywaniu oczywistych i zbędnych szczegółów- Alan zjada batonik, odwinąwszy go wcześniej z papierka... Alan miesza dwie paczki słodziku łyżeczką w filiżance...No, gdyby używał do  mieszania herbaty pędzla albo grabi , a batoniki pożerał z opakowaniowe włącznie, byłoby o czym pisać;)  Nie są to książki kunsztownie napisane, ale nieźle i bardzo szybko się je czyta (trzy tomy przeczytałam w tydzień w drodze do pracy). Evans ma bowiem przejrzysty język, który znaczy to, co znaczy i nic poza tym. Opisana przez niego historia jest oparta na jednym z najtrwalszych, najczęściej przetwarzanych i najwspanialszych toposów - życia jako podroży. Napotkani na szlaku ludzie mają w wielkim planie swoje zadanie. Evans nie odkrywa w swoich książkach żadnych prawd. To, co pisze o celebrowaniu szczęścia, małych krokach, które prowadzą do celu, przebaczeniu sobie i innym czy dobrych ludziach, którzy pojawiają się niby przypadkiem, nie jest niczym nowym. Ale tak to jest z uniwersalnymi prawdami, że ich odkrycie przychodzi nam czasem ze sporym trudem. O oczywistościach łatwo się zapomina, dlatego należy jej powtarzać- Evans to robi i  miliony go za to czytają.

Richard Paul Evans, "W stronę nieba". Wyd. Znak. Kraków 2012.
Richard Paul Evans, "Na rozstaju dróg". Wyd. Znak. Kraków 2012.
Richard Paul Evans, "Kręte ścieżki". Wyd. Znak. Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz