Strony

niedziela, 21 grudnia 2014

"Dlaczego kapiesz się w spodniach, wujku?" Bo ŻYJE SIĘ TYLKO DZIŚ

Długo zwlekałam z czytaniem tej książki,ale zawsze było coś innego (wiem, to nie jest wytłumaczenia!). Jednak audiobuk Jungowskiej zmobilizowała mnie i żałuję, że nie poznałam historii Melkersonów, gdy byłam mała, bo mogłaby to być kolejna graniczna książka dzieciństwa. 

W "Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku?" (inne wydanie "My na wyspie Saltkrokan") znalazłam wszystko, co tak uwielbiam w twórczości Lindgren- dziecięce dzieci z wielką wyobraźnią, kilku bardzo mądrych dorosłych (w tym jeden to żaba zamieniona w księcia, albo tak się wydaje dziewczynkom), mnóstwo humoru i mądrości wyłożonej prosto, a bardzo trafiającej do serca. Wyspa Saltkrokan jest niczym Bullerbyn- idylliczna i cudowna, tam na wakacje przyjeżdża rodzina- tata Mleker oraz jego dzieci- osiemnastoletnia Malin (trochę matkująca pozostałym, ale na szczęście nie mająca w sobie nic z Matki-Szwedki) i trzech chłopców, z których najwięcej wiemy o przygodach najmłodszego, Pellego- chłopca, który kocha wszystko co żyje-nawet osy!Na wyspie dzieciaki poznają  miejscowych,wśród nich Tjorven. Ta dziewczynka, której wydaje się, że jest tam najważniejsza (i może się tak bardzo nie myli?) to takie rewelacyjne skrzyżowanie Ronji z Pippi- charakterna, zadziorna, ale z wielkim sercem. Jest jeszcze Stina (fantastycznie przeczytana przez Jungowską)szczerbata wielbicielka baśni i niestrudzona poszukiwaczka zaginionych książąt. Pojawia się też całe stado zwierząt, bo w tej książce losy dzieci są nierozłącznie związane z psem Bosmanem oraz Jagniaczkiem, królikiem  i...foką. 

Książka to cudowna podróż do świata prawdziwego dzieciństwa - nie aż tak sielskiego, bo zdarzają się tu sytuacje niebezpieczne (samotna wycieczka na morze czasie burzy), tragiczne (okrutny koniec życia jednego z ze zwierząt) i smutne. Dzieci i świat na Saltkrokan  nie jest bezrefleksyjny i lukrowanie wspaniały, bywa okrutny, przytłaczający, ale dzieci swoją postawą pokazują, że ze wszystkim można próbować się mierzyć i nie ma spraw i uczuć, które nie są dla dzieci.Ale mimo trudności,Astrid nieustanie ustami swoich bohaterów przekonuje,  że "świat nie jest wsypą żałoby" i "Smutek i radość razem wędrują". Przygody dzieci zostają świetnie punktowane przez fragmenty dziennika Malin, w których dziewczyna nie tylko z wielką wyrozumiałością i sympatią pisze o malcach, ale też dokonuje bardzo trafnej diagnozy świat, nie tracąc przy tym nic z  młodzieńczej nadziei ("jutro się obudzę i znów będę szczęśliwa"). Wśród dorosłych są oczywiście oszuści i ludzie wykorzystujący sytuację, ale jest gromada dobrych, mądrych dorosłych,którzy budują dla dzieci świat bezpieczny, co nie znaczy, że wolny od bólu i smutku oraz uczą ich radości życia. Tata Melker, sam jest trochę dużym dzieckiem (trudno się dziwić jest wszak pisarzem), ale choć tego hydrauliczne talenty na nic się nie zdadzą, powtarza swoim dzieciom jedno z najbardziej prawdziwych i dobrze wyposażających na przyszłość zdań "żyje się tylko dziś".

 Przy tej książce można się śmiać, wzruszać, trochę zasmucić, czasem przestraszyć, czyli doznać wszystkich ludzkich emocji, których często poszukujmy w lekturze, ponieważ to Astrid, jest i nieodłączne dobre zakończenie, które daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Książka do pozachwycania, pozmyślania i pośmiania, warta tego, by stanąć w tej samem półce bestsellerów Lindgren co "Dzieci z Bullerbyn" i  "Bracia Lwie Serce". 

Przyjemnością dodaną była interpretacja Edyty Jungowskiej-w pełni przemyślana  i zdecydowanie aktorska, taka, która na pewno pozwoli małemu czytelnikowi jeszcze lepiej poczuć klimat opowieści. Nie jestem wielbicielką efektów dźwiękowych i tła muzycznego w audiobukach, ale doceniam je, zwłaszcza w przypadku mówionych książek kierowanych do dzieci. I jeszcze coś- książka przede wszystkim opowiada o wakacyjnych porach na wyspie, ale jest i cześć rozdziału o Bożym Narodzeniu-absolutnie genialny fragment z którego wynika, że bożonarodzeniowe krasnoludki najbardziej lubią owsiankę i ludzi machających uszami:) Niewiele zostało czasu na trening...

Astrid Lindgren, "Dlaczego kapiesz się w spodniach, wujku?". Przeł. Maria Olszańska. Wyd. Jung-off-ska. Warszawa 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz