Strony

środa, 18 marca 2015

"Zagubiona dzielnica" i pisarz sprzed dorosłości

Lubię książki o miastach, konkretne budynki, nazwy ulic nadają wymyślonej historii sympatycznego prawdopodobieństwa. Lubię chodzić po miastach,więc siłą rzeczy powieści, które pozwalają zwiedzać literackie zaułki czytam ze sporą przyjemnością. I pewnie dlatego z półki z książkami Modiano (pierwszy szał minął i było w czym wybierać) wzięłam książkę, której okładkowy opis obiecywał Paryż.I Paryż był!

Do noblistów podchodzi się inaczej... Z większymi wymaganiami, z nadziejami na objawienie. Bo przecież to nobliści! Ale do tej książki podeszłam bez należnego nobliście szacunku, tym bardziej, że po przeczytane w internecie opinie  dalekie były od zachwytów. I co? I mi się podobało. "Zagubiona dzielnica" to nie jest książka wielce wybitna, ale jest dobrą powieścią z tworzonym ciekawie klimatem wspomnień i odnajdywaniem siebie. Oto Amborse Guise, pisarza, wraca do Paryża po 20 latach, które minęły od jego ucieczki z tego miasta. Teraz jest uznanym autorem kryminałów, ale sentymentalna podróż do miasta i do przeszłości pozwala mu... no właśnie? Co? Zrozumieć siebie... Banał. Docenić to, co ma dzisiaj? Też niby nic odkrywczego... Ale jest w tej książce coś, co sprawia, że chce się ją czytać, że chce się poznawać kolejne rozdziały i wkraczać w kolejne uliczki prowadzące po Paryżu i prowadzące do postaci z przeszłości- do tajemniczej kobiety, kilku mniej czy bardziej podejrzanych facetów.

 To jest książka o pisarzu poszukującym siebie (takich książek jest sporo), ale nie do końca siebie znajdującym i dlatego mi się podobało. Dla mnie to nie jest książka do czytania dla akcji, nawet nie dla budowanych charakterów, bo nie są one szczególnie bogate,ale dla przyjemności spaceru po uliczkach i spotkań z cieniami. Dla smaczku zawieszenia między światem przeszłej "durnej i chmurnej" francuskiej młodości i ustabilizowanej angielskiej teraźniejszości. Taka bardzo francuska refleksja o przeszłości i stawaniu się dorosłym, o wydobywaniu z pamięci chwil ważnych i odgrzebywaniu tego, co wydawało się zapomniane. Bohater książki, jak na pisarza przystało, traktuje z należną estymą słowa pisane- zagłębiając się w notatki swego dawnego znajomego znów ukazuje czytelniczą magię wspomnień rodzących się ze starych zapisków, światów powstających na nowo ze słów i wspomnień. Książka niespieszna, opowieść snująca się bez jasno określonego celu, bardzo francuska w swojej wspomnieniowości i lekkim paryskim snobizmie, taka przy której można sobie podumać.Czy książka na miarę Nobla? Może któryś z członków Akademii odnalazł siebie w tym zagubionym facecie z dwóch ojczyzn, dwóch języków i setek wspomnień.

Patrick Modiano, "Zagubiona dzielnica". Przeł. Wiktor Dłuski. PIW. Warszawa 1993.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz