Strony

niedziela, 6 września 2015

"Z tobą jednym" Poetka i jej Lotek

Wszyscy wiedzą, kim jest dla artysty kobieta: muzą, weną, natchnieniem, inspiracją. Albo udręką, kulą u nogi, utrapieniem i przeszkodą na drodze do szczęścia ("czuję, że powinienem cię kochać" mówi do Żony Hrabia Henryk, a moja niechęć do niego rośnie). A kim jest mężczyzna dla poetki? Z listów Jasnorzewskiej i jej ostatniego męża,Stefana, wyziera obraz idealnego męża nie tylko dla poetki, ale każdej kobiety.  A czy żona też idealna? Cóż, Artystkom wolno więcej...

Listy pisane od 1940 roku do śmierci poetki w 1945 są niezwykłym świadectwem życia na emigracji, rozmyślań wojennych oraz nie-zwykłych wyrazów miłości, które ślą do siebie poetka i jej lotnik. Stefan, doskonale rozumie poezje Marii, spiera się z nią o formę i treść literackich wypowiedzi, a ona nie daje wierszy do druku bez jego akceptacji. Jako pilot, który każdego dnia spotyka się z okrucieństwem wojny, tłumaczy żonie:  "Ty Bajbaczku piszesz, że wojna to powolne wysuszenie, zanikanie, więdnięcie sklepów...Psiakrew!Wojna to wielka tragedia! Wielkość jej równa się tragedii poszczególnych ludzi-jednostek pomnożonych przez ich liczbę. Jednostki, rodziny, skupiska, narodowości, narody, państwa" (s. 65). Poza dyskusjami na tematy ważne, w listach widać codzienność pary: Stefan gotuje galaretki, przesyła zaprawy, śliwki, oddaje własną, przydzielaną wojskowym czekoladę. Małżonkowie piszą do siebie listy z jednej strony zwykłe, informacyjne (jego co rusz przerzucają z jednostki do jednostki, ona zmienia hotele i szpitale, zmagając się ze śmiertelną chorobą), słowa głęboko zanurzone w wojennej rzeczywistości, z drugiej pełne serdeczności, troski i zabaw językowych. 

Ona nazywa go Bajbaczkiem, on ją  Panną Nadobną, Panną Bajbak. Ona pisze do niego "Bajbaczku, z Tobą jednym byłam w pełni szczęśliwa, Ty piękno mojego życia. Bardzo męskie piękno, a równocześnie dobre i miękkie jak pierś gołębia, miłosne i miłosierne(s.224). On  "(...)brak mi Panny Bajbak bardzo. Nie jest to odczuwanie braku żony, żony-mebla domowego, lecz brak tlenu, brak ozonu, brak słońca."(s.96)  Prosi ją, by "się uważała za ucałowaną gorąco" , a listy czasem kończy humorystycznym "Baczność, czuwaj! Spocznij! Waruj!". Piękne to słowa i piękne w nich  wyrażane uczucia. O ile wojna i miłość to temat nośny, o tyle spotykamy się tu nie z literacką  fantazją, czymś wymyślonym i opisanym, a rzeczywistym uczuciem historycznej pary, która na własny użytek tworzy literaturę. W jednej z depesz Stefan pisze, że nie chciałby, by ktoś przeczytał ich korespondencję (mam zawsze problem z wydanymi drukiem prywatnymi zapiskami tych Wielkich, bo przecież nie czyta się cudzych listów i pamiętników), jednak listy te są niezaprzeczanym źródłem wiedzy nie tylko o ich autorach, ale i codzienności  emigracji (Maria nazywa rodaków "Polaczkami", ale tęskni za  Krakowem i Polską). Po książkę, opatrzoną wieloma przypisami i fotografiami, warto sięgnąć teraz, w roku gdy mija siedemdziesiąt lat od śmierci Jasnorzewskiej, ale i za każdym razem, gdy chce się dowodu na to, że każdy poeta jest człowiekiem (używającym zwrotu oki-doki!), a w każdym lotniku może drzemać literat zdolny podbić serce tej, która  tak wyjątkowo pisała miłości. Piękna książka o miłości, wyborach i wielkiej mocy słowa pisanego.
I na koniec oczywisty apel: piszmy listy i czekajmy na odpowiedzi... kto wie, jakie talenty i uczucia będą w nich zawarte!
  Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
   Listy

Pani traci już wszelką powagę:
Czyha w bramie na listonosza!
Patrzy smutno, uśmiechem go błaga
jak ranny leżący na noszach.

Dni tej pani bez listów toną,
idą na dno w żalu bez granic...
aż się dziwi zmartwiony listonosz:
"Ja bym tam napisał do pani"...

"Z tobą jednym". Listy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Stefana Jasnorzewskiego. Oprac. Elżbieta Hurnikowa. Wyd. W.A.B. Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz