Strony

niedziela, 10 stycznia 2016

"Róża i cis" psychologiczno-obyczajowa Christie

Na fali rocznic związanych z Agatą Christie* Wydawnictwo Dolnośląskie postanowiło wznowić powieści obyczajowe, które Christie pisała pod pseudonimem Mary Westmacott. I okazuje się, że królowa zbrodni, która w kryminałach nierzadko prezentowała wielką znajomością ludzkiej psychiki, w powieściach bez trupa wykazuje jeszcze lepsze rozeznanie  życia i ludzi.

"Róża i cis" to nie, jak chcą niektórzy, romans, ale powieść psychologiczno-obyczajowa, w której Christie pisze o tym, na czym doskonale się zna: o ludzkich emocjach, które często prowadzą do zguby. Narratorem jest kapitan Norreys, inwalida, idealny (i wydawałoby się bezpiecznie transparentny) obserwator i słuchacz, do którego przychodzą wygadać się pozostali bohaterowie.Jednak główną postacią dramatu jest John Gabriel- mężczyzna ani specjalnie wykształcony, ani urodziwy (choć niebezpiecznie atrakcyjny dla kobiet),za to posiadający charyzmę, niezachwianą wiarę w siebie i własny sukces. Facet doskonale dostosowujący się do potrzeb chwili. Oportunista, zbawca, a może zwykła świnia (po kilku lekturach, w których wulgaryzmy sypały się często, to słowo nabrało wyjątkowej mocy!). Zanim na scenę wejdzie Gabriel, zostanie nam przedstawiony przez innych bohaterów, to czekanie na jego pojawienie się i  różne na jego temat zdania, skojarzyły mi się ze Świętoszkiem. I rzeczywiście jest coś w Gabrielu z molierowskiego obłudnika... Gabriel miesza w życiu wydawałoby się spokojnej społeczności,a szczególnie od dawna ułożonych i jasnych planach prostolinijnej Izabelli. Niejednoznaczne charaktery postaci to wielka wartość tej książki. Christie, zwłaszcza ustami Teresy, krewnej kapitana, mówi bardzo wiele na temat ludzkiej natury. Zaskakująco wiele, biorąc pod uwagę, że się sięgając po tę książkę nastawiamy się na lekturę lekką i łatwą.

Okazuje się, że można pisać tak, że książkę czyta się doskonale i szybko, ale i w taki sposób, by na chwilę oderwać się od fabuły i przemyśleć słowa i sądy bohaterów. Jest w tej powieści o ludziach,którzy uwielbiają być nieszczęśliwi lub czuć się winni, jest o tym, że nasze plany rzadko mają odbicie w rzeczywistości, jest o nieszczących emocjach, które wydają się z początku ekscytujące i jest o tym, że bardzo mało staramy się poznać drugiego człowieka, zadowalając się prostymi klasyfikacjami i etykietami. Ponieważ duża część akcji dotyczy wyborów i polityki, mamy to także sporo niezwykle trafnych obserwacji dotyczących społeczeństwa i sposobów wpływania kandydatów na wyborców. Jak na historię określaną pogardliwym mianem romansu- zaskakująco dużo prawdy psychologicznej! Elementem romansu jest historia czegoś, co łączy narratora, Gabriela i Izabellę- czy to jest miłość czy zainteresowanie, czy bohaterska chęć niesienia pomocy? Problem nazwania uczyć i określania ich to kolejny plus tej książki, bo wbrew wszystkiemu  nie jest to łatwa, oczywista i schematyczna historia. W końcu napisała ją Christie! I o ile wahałam się, czy spodoba mi się obyczajowa odsłona królowej kryminałów, o tyle teraz mam wielką ochotę na kolejne spotkanie z Christie psychologiczno-obyczajową!

Agata Christie, "Róża i cis". Przeł. Maciej Grabski. Wyd. Dolnośląskie. Wrocław 2015. 

*Przypominam: we wrześniu obchodziliśmy 125 rocznicę urodzin Christie, w styczniu przypada 40 rocznica śmierci pisarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz