Strony

niedziela, 1 maja 2016

Kiermasz Poznańskich Wydawców- majówka z książką!

Z dzieciństwa pamiętam kiermasze książek, które podczas majówki odbywały się przy poznańskiej Arenie. Mnóstwo stolików z książkami, czasem jakiś podpisujący swoje książki autor,atmosfera zaangażowania w sprawę czytelnictwo. Dla mnie, małej dziewczynki-święto, z  nieodłącznym hasłem: maj miesiącem książki! I do tego zawsze była ładna pogoda! (albo podczas brzydkiej nie chodziliśmy pod Arenę- takie wyjaśnienie też dopuszczam;) 

Lata mijały, ja rosłam (choć nie powiem, że do jakiś wyjątkowych rozmiarów), majówki z książką zniknęły... Ale okazuje się, że brakowało ich nie tylko mnie. O ile jeszcze kilka tygodni temu miałam tylko przeczucie, że taki sposób na majówkowe dni-kiermasz książki- to dobry pomysł,  o tyle dziś mam na to dowody. Kiermasz Poznańskich Wydawców, który zorganizowała Biblioteka Raczyńskich jest powrotem do tradycji majówki z książką. Jak się okazało-powrotem wytęsknionym! Przy stoiskach poznańskich wydawców (które zastąpiły stoliki z podwiewanymi przez wiatr pod Areną książkami) zebrało się bardzo wielu ludzi, którzy chcieli coś kupić, zobaczyć, albo przechodząc przez plac Wolności po prostu zerknąć w kramy wydawców. I, sądząc po kolorowych torbach z nadrukami wydawnictw, zaopatrzyli się w książki nie tylko na majówkę. 
 
Przeniesienie kiermaszu z Areny do samego centrum, pod Bibliotekę, przypomniało o tym, że wydawcy, biblioteki  i czytelnicy są wierzchołkami równobocznego trójkąta, których jednoczy książka. I że właśnie w tym książkoobiegu jest siła. Bo gdzie rozmawiać o nowościach i wspominać stare, dobre lektury jeśli nie pod biblioteką... Gdzie sugerować o czym chcielibyśmy czytać jeśli nie przy stoiskach wydawców, gdzie wreszcie poczuć się nie tylko klientem, co przede wszystkim docenionym i zaoopiekowanym czytelnikiem... Gdzie rozmawiać o literaturze, książkach, przyjemnościach i pożytkach czytania... Na książkowej majówce, gdy wszyscy licząc czas (i pieniądze) nieco inaczej! Dobre tradycje trzeba kultywować i bardzo się cieszę, że gdy jestem już większą dziewczynką, mogłam się odrobinkę przyczynić do odnowienia tej tradycji. Tradycji, która zadaje kłam twierdzeniu, że ludzie mijają książki z obojętnym wyrazem twarzy. Widziałam emocje, oj! widziałam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz