Strony

środa, 22 czerwca 2016

Dźwignia reklamy: porównanie



Porównanie dźwignią reklamy… dźwignią, która czasem wali w łeb czytelnika, jeśli jest porównaniem chybionym. A często jest.  Zakładając, że każdy twórca chce być w pewnym stopniu oryginalny, trudno jest wierzyć, że książki będą kropka w kropkę do siebie podobne. Porównania jest dużym uproszeniem i zabiegiem mającym pokazać zagubionemu w księgarni albo wśród bibliotecznych półek czytelnikowi z czym może mieć do czynienia.Tyle pożyteczne, co mylące, bo może, ale nie musi… Na początku naszego wieku rynek zalała fala polskich/francuskich/niemieckich Bridget Jones. Potem cykl o Rozlewisku reklamowany był jako polski „Rok w Prowansji”, przy czym kolejne książki typu „rzucam miasto, odnajduje się na prowincji” mniej czy bardziej jawnie porównywane były do książek Kalicińskiej. Sprawa szła i w drugą stronę- Daria Doncowa, autorka kryminałów cały czas jest nazywana „rosyjską Joanną Chmielewską”.  Czy książki były do siebie podobnie- oczywiście, ale temat to jedno, a styl drugie (czy wszyscy znają wiersz Tuwima „Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek”?).  Druga sprawa to mianowanie autorów następcami  lub  pobratymcami (u)znanych i lubianych. Nie  zliczę, ile razy słyszałam o następcach Agathy Chrisie (wszyscy, którzy piszą kryminały, najlepiej osadzone na prowincji są jej krewnymi po piórze),  pojawiają się też literaccy powinowaci  Coelho, Kinga i Cobena.   
Czy to porównanie działa na korzyść  mniej znanego twórcy? Rzadko.  Po pierwsze podejrzewam, że każdy autor chce tworzyć własną markę.  Zdarza się, że coś, co ma być w stylu znanego pisarza ma z tym style niewiele wspólnego. Zarzuciłam lekturę książki „Pan Darcy nie żyje”, dlatego że na 140 stronach nie znalazłam ani powinowactwa z Austen, ani niczego, co w jakikolwiek sposób by mnie zainteresowało. Pomyślałam sobie, że nieładnie przejeżdżać się na czyimś nazwisku. Bo podstawowym problemem porównania jest podnoszenie poprzeczki czytelniczych oczekiwań. Jeśli czytam jakiś kryminał oczekuję dobrej intrygi i napięcia, jeśli czytam kryminał porównywany z pisarstwem Christie- wymagania wzrastają i czasem właśnie przez porównanie książka traci w moich oczach. Niestety, mam spore oczekiwania i choć „robię w książkach” już jakiś czas, naiwnie wierzę, że poza marketingiem i reklamą, porównanie na okładce ma związek z literacką rzeczywistością. I że choć wiemy, że w postmodernizmie wszystko już było, mam nadzieję, że powstają nowe i nowatorskie książki, które nie powielają pomysłów i zagadnień eksploatowanych przez innych autorów.I będą reklamowe mniej zdartymi hasłami:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz