Strony

niedziela, 11 lutego 2018

"Mały miliarder" i prawda o kasie

Józek Burak jest najbogatszym chłopcem na świecie. I bardzo nieszczęśliwym, bo choć może się kąpać w dolarach, to nie ma się z kim bawić.  Koledzy z ekskluzywnej szkoły (uczą się m.in. historii tweedu i znieważania służby) uważają go za nowobogackiego i niewartego uwagi. Dlatego Józef wraca do zwykłej szkoły i usiłuje kryć swoje bogactwo.   Znajomość z Bobem i Laurą okażą się dla chłopca ważne i pozwolą mu jeszcze lepiej zrozumieć, po czym poznaje się prawdziwego przyjaciela. 
David Walliams porusza tym razem sprawę mało dziecięcą- sprawę pieniędzy i zmian, które kasa powoduje w relacjach między ludźmi: między rodzicami, partnerami, dziećmi.  Po raz kolejny dostaje się dorosłym. Ojciec Józefa, oszołomiony pieniędzmi zapomina o zdrowym rozsądku i angażuje się w związek bez sensu i przyszłości. Bo choć po świecie błąkają się sprzedajne istoty, to kupić  prawdziwych uczuć nie sposób.  Straszni są też nauczyciele- Walliams serwuje nam listę  typowych belferskich odzywek i każdy, kto kiedykolwiek chodził do jakiekolwiek szkoły musi ja docenić. Tak samo jak menu szkolnej stołówki i panią kucharkę.

Nie będę po raz kolejny pisać, że ten autor pisze tak, jak powinno się pisać dla dzieci (i dorosłych) traktuje swojego czytelnika poważnie, nie daje umoralniających wtrętów, choć wszystkie jego książki są bardzo, ale to bardzo mądre!  Opowieść toczy się wartko, zaskoczenie zaskakuje, a happy endy, gdy ktoś jest miliarderem wcale nie jest oczywisty.   Świetna historia i wielki humor Walliams dzięki tłumaczeniu Karoliny Zaremby  (autorki polskiego słowa "przypośladkować")  ma szanse stać się kolejnym hitem dla czytelników, którzy cenią mądre, ale nie moralizatorskie opowieści i bohaterów, których od razu się lubi.

David Walliams, "Mały miliarder". Przeł. Karolina Zaremba. Wyd. Mała Kurka. Warszawa 2017.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam takie odczucia po czytaniu tego autora. Jest świetny literacko i pod względem wrażliwości, wyczuwania miazmatów współczesności. Polscy autorzy w porównaniu z nim brzmią bardzo retro i drętwo niestety. Nic dziwnego,że dzieciaki lubia to czytać/i dorośli też, nawet bardzo.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy autorów, którzy piszą fajnie dla dzieci (wiadomo: Szczygielski, Witek), ale takiego połączenia humoru i poważnej tematyki (bo Walliams porusza naprawdę trudne tematy, o których powinno się pisać dla dzieci) nie ma... I to doceniają dorośli, a dzieci po porostu lubią (nie zdarzył mi się czytelnik, który po poleceniu Walliamsa przyszedł z reklamacją:)

      Usuń