Malownicza włoska na Sardynii, lato, morska bryza, słońce koloru
miodu i brzęczenie pszczół. Kto tęskni za podobnym otoczeniem powinien
sięgnąć po tę książkę. Historię, która z jednej strony jest opowieścią
o szukającej swojej drogi pszczelarce, czy raczej strażniczce pszczół,
która po latach wraca do rodzinnej wioski , a z drugiej: pochwałą natury i
miodu. Główna bohaterka książki, Angelica, wędrująca przez lata od pasieki do
pasieki, wraca na Sardynię, by zmierzyć z paroma sekretami swojego
dzieciństwa. Odziedziczyła bowiem dom po kobiecie, która kiedyś była
dla niej jak matka i przekazała całą wiedzę o pszczołach. Poza
odnalezieniem starych zapisków opiekunki, spotyka też swoją
pierwszą miłość- Nicolę, mężczyznę, który też nosi w sobie kilka tajemnic. Jednak nie tylko wspomnienia i dawne historie
dotykają dziewczyny. Współczesność daje o sobie znać choćby planami
zagospodarowania wyspy, które mogą zrujnować tamtejszy ekosystem. Angelica na
początku niepewna swojej przyszłości i decyzji, postanawia włączyć się
w życie lokalnej społeczność, a jej zaangażowanie dziwi ja są samą.
Opowieść o walce ludzi z planami korporacji, a także próbach odnowienia
dawnych uczuć to nic nowego. To elementy napędzające akcje, ale nie o
akcję w tej powieści chodzi. Bo opowieść snuje się dość leniwie, a
momenty kulminacji nie powodują dramatycznych zwrotów. Najciekawszy
jest w niej urzekający klimat, tworzony opisami morza, przyrody i
niezwykłych miejsc, takich jak stare drzewo oliwne, zamieszkiwane przez
endemiczne pszczoły. Autorka umie pisać tak, że czytelnik
błyskawicznie wchodzi w tworzony przez nią świat i wyobraża sobie piękno
wyspy i bogactwo przyrody. Zresztą Caboni sama mieszka na Sardynii i jest jej wspaniałą ambasadorką. Czytając jej opisy wyspy chce się tam pojechać i zobaczyć na własne oczy błękit morza, zieleń drzew i bogactwo kolorów kwiatów. Dodatkowym elementem wyróżniającym tę
powieść jest rozpoczynanie każdego rozdziału od charakterystyki różnych
gatunków miodu. Czytamy o różnych barwach miodu, o jego właściwościach
wywoływania uśmiechu, łagodzenia stresu, zjednywania przyjaciół. Miód
staje się czymś niemal magicznym- darem natury, który leczy, koi i
upiększa. Lektura uświadamia jak wiele pracy i wiedzy potrzeba do
zamknięcia w słoiku miodu. I że miód powinniśmy smakować i zachwycać
się jego barwą, konsystencją, stopniem scukrzenia i zaskakującymi smakami, które ze
sobą niesie. A ponieważ ja miód jem najczęściej w wakacje, ta książka
była pretekstem do powrotu do wakacyjnych wspomnień. I momentem dla
marzeń o słońcu, morzu i słodyczy.
Cristina Caboni, "Strażniczka miodu i pszczół". Przeł. Karolina Stańczyk. Wyd. Muza. Warszawa 2018.
Choć książka powtarza schemat, format ,jaki znamy, to Sardynia jest poza schematem ,Boska!Inna, odrębną, warto tam się wybrać na wyprawę.:)
OdpowiedzUsuń