Strony

piątek, 7 czerwca 2019

"Niewidzialni" w czasie i żywiołach

Okładka dla książki rzecz istotna, niby się o niej nie ocenia, ale jedna potrafi zachęcić. Nie ukrywam, że na "Niewidzialnych" zwróciłam uwagę przez okładkę. Piękna, morską, w moim ulubionym kolorze niebieskim. Potem usłyszałam na jednym z książkowych kanałów, że to „Dzieci z Bullerbyn” dla dorosłych, czyli znów pojawił się odwieczny ulubieniec.   I co? Okazało się,  że  okładka  pasuje do treści, ale nawiązanie do Lindgren jest moim zdaniem chybione.  Ale książka jest dobra i to najważniejsze!  Dlaczego mimo miejsca akcji- skandynawskiej wyspy i podobnego czasu akcji,  "Niewidzialni" nie są jednak "Dziećmi z Bullerbyn" dla dorosłych? Bo są opowieścią o bardzo trudnym i pełnym przeciwności życiu jedynych mieszkańców  wyspy  Barrøy. Nie ma tu beztroski i radości z niesionych przez każdy dzień wydarzeń, jest wadzenie się z losem, warunkami i twardą rzeczywistością. Czasem  bohaterowie stawiają na swoim, częściej muszą się poddać.
  
Historia rodziny  trudniącej się rybołówstwem i rolnictwem to też opowieść o tym, jak w zmienia się świat, w którym od wieków najważniejszy jest rytm przyrody i odwieczne momenty wyznaczane przez odpływ. Bohaterką tych zmian jest  Ingrid, której dorastanie obserwujemy i podziwiany za hart ducha i kształtowany przez warunki charakter.  Mamy tu historię o żywiole- wodzie i ludziach, o dzieciach, które płyną do szkoły na dwa tygodnie, po to, by podczas kolejnych dwóch tygodni- gdy nauczyciel jest na innej wyspie- pomagać w gospodarstwie. Mamy opowieść o zimnie, wietrze i walce ze szkwałem. Mamy konsekwencje braku ostrożności, ale też zachwyty, gdy coś się uda, a przyroda stanie się sprzymierzeńcem.  Czego nie mamy? Nie mamy technologii, wspomagaczy i zapychaczy czasu. Tak, tak… bez tego też się kiedyś żyło.  I choć nieraz tęsknimy za pięknym prostym życiem człowieka głęboko związanego z przyrodą, to ta książka  bardzo realistycznie pokazuje niepokoje i trudy tego, wcale nie sielskiego i prostego, życia.  
Bohaterowie powieści są niewidzialni- tysiące żyło tak jak oni, miało podobne problemy i radości. Ale właśnie ich codzienności i  powszedniości autor składa literacki hołd,  prosty, surowy, ale mający w sobie pewien majestat i nieuchronność. Podziw dla  niewidzialnych,  tych z wysp Skandynawii, ale też wszystkich, którzy przez wieki zmagali się naturą, rośnie.  Nie rzucę wszystkiego i nie zadekuję się na wyspie. Ale chwilę książkowej izolacji z jej mieszkańcami, polecam, bo pokazuje to, co najprostsze i najważniejsze: życie w jego trudzie i radości! Życie z ludźmi i przyrodą.

Roy Jacobsen, "Niewidzialni". Przeł. Wyd. Iwona Zimnicka. Wyd. Poznańskie. Poznań 2018. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz