Strony

piątek, 20 sierpnia 2021

"Moja kuzynka Rachela" znów o kobiecie

 


Rachela dołącza do zbioru nietypowych kobiet. Była przewrotną manipulantką i trucicielką? Czy raczej kobietą bardzo świadomą, łączącą południowy temperament z angielską analizą?

Daphne du Maurier zaprasza czytelnika w nieokreśloną przeszłość, do korwalijskiej posiadłości Ashleyów, którą po nagłej śmierci stryja ma odziedziczyć Filip. Listy od krewniaka napełniają przyszłego dziedzica uprzedzeniami i obawami, bo kuzynka Rachela jawi się w nich jako kobieta zła i przewrotna. Podejrzany jest także jej włoski plenipotent... Jednak przyjazd Racheli do Anglii zmieni bardzo wiele!

Narratorem historii jest Filip, czekający na 25. urodziny, mało bywały w świecie, wychowany w kawalerskim gospodarstwie, który na własnej skórze,głowie i sercu przekona się o sile Racheli. Bo że Rachela jest kobietą bardzo silną, to mimo różnego sposobu patrzenia na nią, jest oczywiste. Opowieść Filipa nie daje czytelnikowi możliwości poznania myśli Racheli, ale dobrze prezentuje wpływ,jaki bohaterka wywiera na niego i innych
Kontrastem dla tajemniczej nowoprzybyłej kobiety z przeszłością jest Luiza, córka prawnika Ashleyów-dziewczyna prostolinijna i bystra.

Kim była Rachela? Jak ją oceniać?  Autorka nie daje jednoznacznych odpowiedzi, buduje atmosferę niepokoju,  miesza gwałtowność, oczekiwania, dawne listy, tajemnice, oskarżenia,znajomość ziół i roślin,która może nieść i zdrowie, i śmierć. Pokazuje młodego mężczyznę,którego doskonale określa powiedzenie,że od nienawiści do miłości jeden krok. I choć to on opowiada, ona Rachela, jest pierwszoplanową postacią,która skupia wątki i bohaterów.

"Moja kuzynka Rachela" to książka późniejsza od "Rebeki",  pozbawiona tak wielkiego zwrotu akcji,za to konsekwentnie budującą historię w gotyckim klimacie i przez te elementy trzymająca czytelnika nie tyle w wielkich kleszczach suspensu, co przyjemnym zaciekawieniu zaprawionym niepokojem.  A tajemnica kuzynki i jej niejednoznaczność i fatalność stanowią o sile tej książki. Bo czy zawsze człowiek jest czarno-biały i dookreślony?

 No, Daphne! Klasa! Dobrze,że znów wracamy do tej autorki,bo na pisaniu o kobietach znała się wyśmienicie.

Daphne du Maurier. "Moja kuzynka Rachela".Przeł. Zofia Uhrynowska-Hanasz. Wyd. Albatros. Warszawa 2018.

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

"Rok zaćmienia" poszukiwania (nie)głupiego Jasia

 


Życie Johna Foxa zdaje się czarno-białe. Rodzinna firma,kariera prawnika, słowem amerykański sen w 3 pokoleniu. Ale służbowy przyjazd do Polski, do Czarnego Miasta, wiele zmieni.

Poszukiwania spadkobiercy zlecone przez kancelarię doprowadzą Johna (a bardziej już  swojskiego Jana) do pełnej opowieści rodziny Bułów, do biblioteki w podziemnych korytarzach, a nawet do okrytej złą sławą dzielncy śmieciarzy. Poza poszukuwaniem spadkobiercy, Jan będzie szukał jeszcze czegoś- po prostu siebie. Swoich jasnych i ciemnych stron i swoich odcieni szarości.

Marta Knopik mocniej niż w "Czarnym Mieście" wykorzystuje w powieści śląskie elementy-szerzej czerpie ze zwyczajów górników i ich opowieści. I te opowieści są wielką wartością książki, bo każdy z bohaterów ma swoją historię, swoje wspomnienia, które budują wielowątkowy  świat, a Jana naprowadzają na kolejne  tropy i kolory. Tropem jest też sam Jan,najmłodszy syn z pierwszym poważnym zadaniem zawodowym.To taka wariacja na temat bohatera i struktury baśni, w której ten najmłodszy głupi Jaś, spotykając na swojej drodze kolejnych bohaterów, dokonuje przełomu, czegoś, co pozwala mu na samodzielność. W baśniach są czarownice, tu jest tajemnicza maść i znachorka. W baśniach są uczty i bale, tu rodzinne obiady, wieczorne piwa w pokoju i spotkania w bibliotece.A jakie będzie zakończenie?

Tkany z opowieści i skrawków wydarzeń świat wciąga Jana (który wreszcie czuje się jak w domu) i czytelnika. Nie jest to typowy realizm magiczny, a raczej realizm legendarny, bo miasto ukryte w śląskich korytarzach przełomu XX i XXIw. ma w sobie coś pozarealnego.Dla mnie  to powieść z elementem przejścia między tym, co zwykle, a tym co nieco ponad realnością, ale w granicach jakiegoś porządku. Choć przypadku tej powieści nie ma powodu klasyfikować jej inaczej niż po prostu (i aż!) dobra książka. Przyznam,że ta odsłona historii miasta podobała mi się bardziej. Bo język ponownie ujmuje, a struktura i fabuła są bardziej spójne niż w debiucie. Warto!

Marta Knopik. "Rok zaćmienia". Wyd. Lira 2021.