YA ani fantastyka to nie jest moja bajka. Czy książka Schwab mnie zachwyciła? Nie. Czy zmarnowałam czas? Nie.
"Niewidzialne życie Addie LaRue" to po części książka o czasie. Francja XVIII w. Addie zawiera pakt z "tej siły cząstką drobną" i dostaje życie bez terminu i granic. Ponieważ nikt jej i (o niej) nie pamięta, do nikogo nie należy, może żyć całkowicie po swojemu, nawet kraść i oszukiwać. Podróżuje przed kraje i lata, poznaje Diderota, Beethovena, ale ona sama wydaje się tkwić poza czasem-Addie nie reprezentuje ideowo żadnej epoki, w każdej jest przelotem z częściowym zasiedzeniem. Aż w XXI w w Nowym Jorku trafia na chłopaka, który ją zapamiętuje (uwaga! oczywisty spojler: on też zawarł pakt z tym samym gościem).
Czy nieograniczone życie Addie wraz z potrzebą Henry'ego bycia kochanym przez wszystkich da się pogodzić? Ile mają czasu?
Pomysł z żyjącą bez śladów w ludzkiej pamięci dziewczyną jest ciekawy. Bo sama pamięć jest ciekawym zagadnieniem. Natomiast mniej udany jest motyw relacji Addie i Luca-cienia, diabła (mimo wszystko w diabelskich rolach wolę czarne pudle i magików na występach w Moskwie, bo tu sytuacja robi się trochę za bardzo melodramatyczna). Dobrym pomysłem są opisy dzieł sztuki, które w pewnien sposób łączą się z bohaterką.
Ale mój główny zarzut to objętość i tempo. Tempo siada i nie udało się uniknąć literackiej waty, która niewiele wnosi i niewiele buduje. Historia ma 600 stron i bez straty można było ją skrócić. Poszerzyłabym wątki z przeszłości, bo były dla mnie ciekawsze niż opowieści o chodzeniu po klubach w NYC(i tak chciałbym z ya z elementem fantastycznym zrobić osadzoną w realiach powieść historyczną, jestem niereformowalna!).
Warto opuszczać bezpieczne przystanie ulubionych form, by zobaczyć coś nowego, sprawdzić (entuzjazm opinii jest widoczny), że i dziś czytelnicy mogą dać się porwać jednemu z najpopularniejszych motywów kultury. By wyciągnąć z lektury (i pamięci) starą zasadę, aby uważać na to, o co się prosi. I przeczytać zdanie: "Najbardziej irytująca cecha czasu polega na tym, że nigdy go nie wystracza." Nie chciałbym żyć jak Addie ani Henry. Ale czasu na szczęście z każdym dniem mniej...
V.E. Schwab "Niewidzialne życie Addie La Rue". Przeł. Maciej Studencki. Wyd. We need ya. Poznań 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz