Opowiadania. O poetce, mistrzyni świeckich pogrzebów, chłopaku, który trafia do dziwnego hotelu. O sygnale pamięci i darze wolności w postaci butów trekkingowych.O chęci prowadzenia przez trzy godziny w tygodniu, w nowych ciuchach i nowym miejscu, nowej wersji życia. O Wymyślonej, a może istniejącej przyjaciółce. O rozmowie o najbardziej niesamowitej historii z życia. I im dalej w te opowiadania, tym więcej punktów stycznych, postaci, które przenikają kolejne opowieści tworząc zwój losów. Bo przecież tamta bohaterka to siostra tego, a tę wspominała jej córka. I tak w kółko. W kręgu opowieści, tęsknot, ludzi. W historiach realistycznych, nieco absurdalnych (mówiący po angielsku żółw z Kijowa- zostanie mi w pamięci!), po historie oniryczne, zamglone, nie tyle nie z tego świata, co raczej na światów styku. Opowiadane w pierwszej osobie, przez osoby różne, ale jednak bardzo wrażliwe, mimowolnie stwarzające świat w swoim języku.
„Cała Bator” podsumowała tę opowieść Koleżanka. Prawda! Cała, w snuciu narracji, inspiracjach wałbrzysko-japońsko-greckich. W dyskretnych intertektualnościach z "Opowieści Hoffmanna" i pieśni Karłowicza.
Mam w swojej komodzie doświadczeń czytelniczych szufladę- cenię, choć to nie moja bajka. Tam jest miejsce dla Joanny Bator. Bo tych krótkich historiach tworzy mikroświaty, bohaterów z krwi i liter, których nie sposób nie docenić. Jednak serce mi do tego nie bije goręcej, chyba też dlatego, że równocześnie czytam (kolejny raz) "Lalkę" i ten powrót rozlewa we mnie powracającą falę miłość do wielkiej powieści realistycznej.
Joanna Bator. "Ucieczka niedźwiedzicy". Wyd. Znak. Kraków 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz