Balet. Po pierwszym zachwycie nad lekkością ruchów i precyzją figur przychodzi refleksja o pracy, próbach, powtórzeniach, ćwiczeniach, o tym ile kosztuje perfekcja.
O ile choreografię trzeba zaplanować co do sekundy, życia nie da się tak prowadzić. Przekonuje się o tym Joan, która zachodzi w ciążę i przerywa karierę baletnicy. Zakłada rodzinę, zmienia miejsce życia, uczy baletu. Wśród uczniów jest córka sąsiadów. Jest i jej syn, chłopak, który w tańcu widzi jeszcze większy sens. I wątek młodszego pokolenia spodobał mi się najbardziej. Między historią współczesną pojawiają się rozdziały o przeszłości: historia pomocy w ucieczce tancerzowi z ZSRR, paryskie praktyki baletowe, przygotowania do spektaklu pod okiem choreografa i wizjonera pana K. A życie gna do przodu i Joan ponownie musi mierzyć się tym, co wydawało się ma za sobą- baletowymi rozgrywkami, konkurencją, plotkami. I własną przeszłością („sekret”, o którym czytamy w zapowiedzi, czytelnik rozgryzie pewnie w okolicach 50 strony).
„Zaskocz mnie” – tak mówi choreograf pan K. Chce by jego spektakle baletowe były perfekcyjne i porywające. Czy książka jest jak choreografia pana K? Nie. Autorka zręcznie przeskakuje między planami czasowymi, postaciami, tworzy kilka ciekawych portretów (mnie najbardziej zaintrygowała Chloe, młoda tancerka, która nie ma takich warunków, predyspozycji jak jej nauczycielka Joan, ale ma pasję i nie boi się ryzykować. Joan podjęła jedną, niełatwą decyzję. Chloe wybiera stale, co w moich oczach czyni ją postacią po prostu ciekawszą). Powieść z krainy baletu jest opowieścią o świecie pozornie pięknym i klasycznym, ale(to nic odkrywczego) pełnym tarć, brudu, łamania siebie, walki, heroicznej pracy, której efektynie muszą zależeć tylko od jednego tancerza, ale od wielu czynników. To dobra metafora życia.
Dylematy postaci są ciekawe, napisane wszystko jest sprawnie, ale w powieści o balecie nie przekonują mnie opisy tańca. W przeważającej części techniczne. „Ustawiła stopy w pozycji piątej”, tak, pamiętam z podręcznika do muzyki obrazek z pozycjami baletowymi, ale wolałabym opisy emocji, reakcji ciała, położenia w przestrzeni, a nie suchą arabeskę. Wiem, że opisanie ruchu to rzecz piekielnie trudna, bo może wyjść egzaltowanie i pompatycznie, ale te techniczne opisy do mnie po prostu nie przemawiają, nie odnajduje w nich sensu baletu, ruchu. Taniec to więcej niż figury! Ten sposób opisywania jest w stylu Joan. Ona była tancerką techniczną. Dlatego nie została primabaleriną. Warsztat to jeszcze nie jest artyzm. Może to też jakaś metafora? Albo nadinterpretacja. Nabrałam ochoty na balet.
Maggie Shpstead."Zaskocz mnie". Przeł. Maria Maluch.Wyd. Znak. Kraków 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz