Strony

poniedziałek, 24 lipca 2017

"Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" dorastanie ze skrzydłami



Są dwie szkoły-jedna mówi, że jeśli się nie przepada za pewnymi gatunkami, należy je omijać z daleka, druga-że próbować, bo może zaskoczy... Po lekturze „Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender”, skłaniam się ku szkole pierwszej. Ava rodzi się ze skrzydłami, jest kolejną w szeregu kobiet ze swojej rodziny naznaczoną czymś niezwykłym- jedna jej krewna miała wyjątkowy węch, inna wzbudzała w ludziach wielki zachwyt. Ava opowiada historię rodziny, a w końcu i swoją, w której nie brakuje strasznych momentów- bo musi być strasznie, gdy ktoś obsesyjnie będzie w nastolatce ze skrzydłami widział anioła. W liniach bocznych tych nakładających się na siebie rodzinnych opowieści jest miejsce na historię matki Avy, która dopiero po wielu latach zrozumiała, że kocha kogoś, kogo przez całe życie uważała jedynie za znajomego. Jest i opowieść o piekarni, w której każdy znajdował ulubione smakołyki, jest niebywała zdolność  autystycznego brata dziewczyny do widzenia przyszłości, jest historia prababki, która kochała tylko do ukończenia dziewiętnastu lat. Rodzinne niesnaski, zależności, sercowe wzloty i gorzkie upadki, wynikające z tego, że jak powtarza się w tej rodzinie "miłość robi z nas głupców". Robi, ale cóż poradzić...

Po lekturze (która trwała dość długo) zostałam bez zachwytów. Autorka z jednej strony proponuje nam powieść o dojrzewaniu z nurtu young adult, z drugiej realizm magiczny. Na pierwszy jestem już za stara, za drugim nie przepadam (poza tym nie wystarczy dać bohaterce skrzydła, by być kontynuatorem tradycji Marqueza!). W opiniach o tej książce pojawiają się pochwały poetyckiego języka, mnie nie powalił, nie zaintrygował, a jedynym miejscem, gdy bardziej zatrzymałam się na czytanym tekście był fragment o wyciąganiu szpilki i włosów z "koku" (korekta i redakcja machają radośnie... skrzydełkami). Owszem, nastrój powieści jest trochę z pogranicza prozy życia i poezji uczuć, ale mimo wszystko nie zawładnął moją wyobraźnią i  nie wciągnął w losy bohaterów. Nawet zakończenie, które jest niejednoznaczne, nie wzbudziło gwałtowniejszych uczuć. I to nie dlatego, że jestem niewrażliwa;)
  
Dla kogo jest ta książka?  Prawdopodobnie dla młodzieży, bo mówi o inności, czyli tym, co dotyka chyba każdego nastolatka- każdy może czuć się inna niż rówieśnicy, nawet jeśli nie ma skrzydeł. Inność jest w przypadku Avy niebezpieczna, prowadzi do wydarzeń trudnych i tragicznych, więc nie wiem, czy niepewna nastolatka będzie chciała się utożsamiać z Avą.  Choć nie wykluczam, że szczypta fantastyki sprawi, że młodzi odbiorcy sięgną po tę powieść skuszeni połączeniem popularnych nurtów (i ciekawą okładką!). Czy im się spodoba, nie mnie oceniać, bo nie jestem modelowym odbiorcą tej literatury, a lektura „Osobliwych przypadków…” tylko mnie w tym myśleniu utwierdziła. 


Leslye Walton, "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender". Przeł. Regina Kołek. Wyd. Sine Qua Non, Kraków 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz