Strony

piątek, 14 grudnia 2018

"Tajemnica pod jemiołą" samotność z happy endem


Samotność jest chorobą cywilizacyjną.  Fatk, że może być powodem depresji jest znany, ale podobno sprawia też, że spada temperatura ciała. O samotności pisze w internecie blogerka  przedstawiająca się jako LBH.  Na jej posty trafia Alex, rozwodnik, któremu koledzy polecili szukać dziewczyny w sieci.  Rozczarowany tym, co znalazł na portalach randkowych, zaczyna śledzić blogową twórczość dziewczyny i  wierzyć, że właśnie ta kobieta jest jego jedyną.  Ponieważ zbliżają się święta, a dziewczyna planuje zakończyć bloga, Alex stwierdza, że to jedyna szansa, by ją odnaleźć i spotkać.   Zaczyna poszukiwania i wkrótce trafia do  miasteczka, w którym  wg wszelkiego prawdopodobieństwa może mieszkać jego blogerka.  Zdeterminowany facet planuje odwiedzić wszystkie mieszkanki, których inicjały odpowiadają internetowemu pseudonimowi.     
Szukając, poznaje różne osoby, także te o innych inicjałach.   Schody zaczynają się wtedy, gdy  poza sympatyczną i coraz mu bliższą  kelnerką (o zupełnie innym imieniu), trafia na  dziewczynę, która nie tylko z liter, ale  i  pewnego wrażenia wyjątkowo pasuje do internetowego profilu.  Co okaże się silniejsze- prawdziwa więź, czy bieg za wrażeniem? I jak zakończy się ta historia, w której niezwykle istotna rolę odegra pęk zasuszonych szarotek i pudełeczko od Tiffany’ego… 

 Richard Paul Evans jest specjalistą od dobrych zakończeń i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Ma też duży sentyment do Bożego Narodzenia i wiele jego książek toczyło się właśnie w grudniu, a kilka łączył „jemiołowy” tytuł*.  Książki o tematyce świątecznej  w oczywisty sposób dążą ku happy endowi i jesteśmy w stanie wybaczyć nawet lekką dozę nieprawdopodobieństwa, gdy polubimy klimat i bohaterów. W powieści Evansa klimat świąt nie jest aż tak widoczny, jak w poprzednich (trudno się temu dziwić, bo żona opuściła Alexa w święta, więc nie kojarzą mu się szczęśliwie). Jednak  mój problem z tą książką polega na tym, że nie polubiłam Alexa i wcale mu nie kibicowałam.  Alex denerwował mnie swoim egoizmem  i tym, że jedynie jego emocje i uczucia się liczyły. Ale  mimo wszystko trafił na swojej bardzo szczęśliwe zakończenie, bo innego wyjścia w książce Evansa nie ma.
Evans zaczyna pisać książkę o samotności, o wielkim bólu, który w swoich mailach do wszechświatowa wysyła LBH.  Temat prawdziwej i pozornej samotności,  tego, że jest się samemu lub samotnym, jest bardzo ciekawy i zwłaszcza dziś, w czasie pozornych znajomości i letnich relacji, wart wykorzystania.  Tu, choć ciekawie się zaczyna, kończy się baaardzo przewidywalny sposób, w którym nie występuje psychologiczne prawdopodobieństwo. Tak czy inaczej, wierni czytelnicy będą  usatysfakcjonowani, bo znajdziemy w powieści kilka ładnych zdań  i być może nawet jakiś powód do przemyśleń.  A na pewno znajdziemy szczęśliwie zakończenie. I nadzieję, na to, że dostaniemy od losu  pęk szarotek. 

*Z "jemiołowych" powieści, ze wzgledu na opisanie środowiska autorów romansów, polecam najbardziej  "Hotel pod jemiołą"



Richard Paul Evans, "Tajemnica pod Jemiołą". Przeł. Hanna de Broekere. Wyd. Znak. Kraków 2018.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz