Gdy ktoś znany jest jako Madame Tussaud, TA madame Tussaud
do figur woskowych, to trudno sobie ją wyobrazić jako Małą. Małą, Marie, drobną dziewczynkę z podbródkiem po ojcu, nosem po matce. Dziewczynkę,
która od wczesnych lat była za pan brat z chorobą, śmiercią i ludzkim
organizmem. Swą historię Mała relacjonuje od pewnego mitycznego
początku (bo przecież nie pamiętamy narodzin, historie poznania rodziców
znany tylko z opowiadań), a potem już znacznie bardziej rzeczywistych
wydarzeń związanych z pracą u doktora Curtiusa, zajmującego się tworzeniem
modeli organów z wosku oraz wyjazdu ze Szwajcarii do Paryża. To tam
rozgrywa się największa część historii przyszłej twórczyni muzeum.
Głowy z wosku stają się coraz bardziej popularne, a Curtius, którego
Marie jest asystentką i służącą zyskują coraz większą popularność. W
końcu do spółki z wdowa Picot otwierają salon figur. O eksponatach jest
coraz głośniej, a po Małą wysyłają z Wersalu, bo jedna z księżniczek
chciałby mieć w niej nauczycielkę rysunku. Wieje wiatr historii i po
kilku latach ta sama Marie, która jadła z królem ciastka na dachu trafia
do więzienia, gdzie zaprzyjaźnia się z przyszła żoną Napoleona.
Bo historia Marie to nie tylko opowieść o niej- dziewczynce, nastolatce, kobiecie, która zdobywa nowe umiejętności i uczy się patrzeć na ludzi. To też historia zmieniających się porządków i szal, przechylających się to na stronę rewolucjonistów, to monarchistów. Jest bardzo ciekawa bohaterka, baczna obserwatorka świata, który jest dokoła niej. Jest plejada świetnie nakreślonych postaci- od opisującego Paryż wędrownego kronikarza, przez delikatnego syna madame, skupionego na swej sztuce lekarza, chowaną pod kloszem księżniczkę, aż po wdowę Picot: twardą bizneswoman, czułą matkę i kobietę żyjącą w potrzasku własnych myśli. Jest niełatwy czas historyczny. I jest autor, który to wszystko spina w świetną literaturę. W posłowiu pisze, że prace nad książką zajęły mu 15 lat. Że zdobył wiele materiału źródłowego i oparł się na faktach, ale część sytuacji czy cech swoich bohaterów musiał wymyślić. W tej powieści nie widać szwów- nie wiem, co jest fantazją, co informacją wyciągniętą ze źródeł. Ale biorę w całości. Momentami ironiczna, czasem pełne dystansu, a kiedy indziej zaangażowanie narracja Marie, przemycane ciekawostki (wiecie, że osobiste służące w Wersalu mieszkały w szafach ustawionych blisko apartamentów pań?).
Potoczystość opisów i klimat- czasem nieco makabryczny, czasem autentycznie smutny czy przerażający, chwilami lekko magiczny, sprawia, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem. I choć zdarza mi się narzekać na rozwlekłą narracje, tu mam wrażenie pełnej jasności i tego, że każde słowo zostało postawione w sposób przemyślany i potrzebny.
"Mała" pochłania, intryguje i daje mnóstwo tematów do rozmyślań- historia, kobiecość, zainteresowanie tym co nowe, dziwne, niepoznane, makabryczne i utrwalające nasz czas. Fascynująca powieść, której dodatkowym atutem są autentyczne szkice kobiety, której nazwisko nierozłącznie kojarzyć się będzie z woskowym imperium.
Edward Carey, "Mała światu znana jako Madame Tussoud". Przeł. Tomasz Wilusz. Wyd. Prószyński i S-ka. Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz