sobota, 28 listopada 2020

"Mała" przyszła wielka Madame Tussaud

Gdy ktoś znany jest jako Madame Tussaud,  TA madame Tussaud do figur woskowych, to trudno sobie ją wyobrazić jako Małą. Małą, Marie, drobną dziewczynkę z podbródkiem po ojcu, nosem po matce. Dziewczynkę, która od wczesnych lat  była za pan brat z chorobą, śmiercią i ludzkim organizmem.  Swą historię Mała relacjonuje od pewnego mitycznego początku (bo przecież nie pamiętamy narodzin, historie poznania rodziców znany tylko z opowiadań), a potem już  znacznie bardziej rzeczywistych wydarzeń związanych z pracą u doktora Curtiusa,  zajmującego się tworzeniem modeli organów z wosku oraz wyjazdu ze Szwajcarii do Paryża. To tam  rozgrywa się największa część historii przyszłej twórczyni muzeum. 

Głowy z wosku  stają się coraz bardziej popularne, a Curtius, którego Marie jest asystentką i służącą zyskują coraz większą popularność. W końcu do spółki z wdowa Picot otwierają salon figur.  O eksponatach jest coraz głośniej, a po Małą wysyłają z Wersalu, bo jedna z księżniczek chciałby mieć w niej nauczycielkę rysunku.  Wieje wiatr historii i po kilku latach ta sama Marie, która jadła z królem ciastka na dachu trafia do więzienia, gdzie zaprzyjaźnia się z przyszła żoną Napoleona.   

Bo historia Marie to nie tylko opowieść o niej- dziewczynce, nastolatce, kobiecie, która zdobywa nowe umiejętności i uczy się patrzeć na ludzi. To też historia  zmieniających się porządków i szal,  przechylających się to na stronę rewolucjonistów, to monarchistów.  Jest bardzo ciekawa bohaterka, baczna obserwatorka świata, który jest dokoła niej. Jest  plejada świetnie nakreślonych postaci- od opisującego Paryż wędrownego kronikarza, przez delikatnego syna madame, skupionego na swej sztuce lekarza,  chowaną pod kloszem księżniczkę, aż po wdowę Picot:  twardą bizneswoman, czułą matkę i  kobietę żyjącą w potrzasku własnych myśli.  Jest niełatwy czas historyczny.  I jest autor, który to wszystko spina w świetną literaturę.  W posłowiu pisze, że prace nad książką zajęły mu 15 lat.  Że zdobył wiele materiału źródłowego i oparł się na faktach, ale część sytuacji czy cech swoich bohaterów musiał wymyślić.  W tej powieści nie widać szwów- nie wiem, co jest  fantazją, co informacją wyciągniętą ze źródeł. Ale biorę w całości.  Momentami ironiczna, czasem pełne dystansu, a kiedy indziej zaangażowanie narracja Marie, przemycane ciekawostki (wiecie, że osobiste służące w Wersalu mieszkały w szafach ustawionych blisko apartamentów pań?).  

Potoczystość opisów i klimat- czasem nieco makabryczny, czasem autentycznie smutny czy przerażający, chwilami lekko magiczny, sprawia, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem. I choć zdarza mi się narzekać na rozwlekłą narracje, tu mam wrażenie pełnej jasności i tego, że każde słowo zostało postawione w sposób przemyślany i potrzebny. 

 "Mała" pochłania, intryguje i daje mnóstwo tematów do rozmyślań- historia, kobiecość, zainteresowanie tym co nowe, dziwne, niepoznane, makabryczne i utrwalające nasz czas. Fascynująca powieść, której dodatkowym atutem są  autentyczne  szkice kobiety, której nazwisko nierozłącznie kojarzyć się będzie z woskowym imperium.

Edward Carey, "Mała światu znana jako Madame Tussoud". Przeł. Tomasz Wilusz.  Wyd. Prószyński i S-ka. Warszawa 2020.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz