Molly Murphy miałam okazję poznać w "Prawie Panny-Murphy" i od razu wiedziałam, że chcę przeczytać o jej następnych przygodach. "Śmieć detektywa" to druga książka serii i moim zdaniem jest jeszcze lepsza niż pierwsza! Energiczna Irlandka Molly zadomowiła się w Nowym Jorku na tyle, iż postanowiła spełnić swoje marzenie i zostać detektywem. Cóż jednak gdy człowiek, u którego miała uczyć się zwodu został zmordowany. Molly musi rozwikłać zagadkę śmierci Paddy'ego.Podejrzanych jest sporo, a sprawę komplikuje to, że nienawidzący kobiet pryncypał nie dzielił się z Molly swoimi przypuszczaniami, więc dziewczyna niejednokrotnie zabrnie w ślepą uliczkę. Zacznie bywać również na cygańskich ulicach Village, a nawet, dla dobra śledztwa, zacznie udawać początkującą pisarkę, która brata się z kolorowa bohemą Nowego Jorku-malarzami, wyzwolonymi kobietami i pewnym niezmiernie intrygującym irlandzkim dramaturgiem (który bardzo kojarzył mi się z Oscarem Wilde'm). Ale mimo pozorów wesołego życia panna Murphy ciągle będzie trwać przy swoim śledztwie i stale myśleć o ukochanym inspektorze Danielu Sullivanie, który jak się potem okazuje ma już jedną narzeczoną... Przez książkę przetacza się kordów postaci- wielobarwna, nieco podejrzana bohema, ponurzy anarchiści ze swoją prowodyrką Emmą, stateczna matrona, nabzdyczony policjant o swojsko brzmiącym nazwisku Wolski czy wreszcie znana z poprzedniej części irlandzka rodzina. Bardzo umiejętne wplecenie w akcję postaci historycznych, jak właśnie anarchistka Emma Goldman, czy zamachowiec Leon Czolgosz to dodatkowe plusy powieści, która tocząc się w momencie zamachu na prezydenta McKinleya nabiera oryginalnego smaczku.
Bowen prowadzi swoją sympatyczną i odważną bohaterkę w rożne zaskakujące sytuacje, a przy tym pokazuje nie tylko Nowy Jork początku XX wieku, czyli rosnące w siłę miasto, które spełnia marzenia, ale też zmiany społeczne- feminizm, kapitalizm,szerzące się ideologie anarchistyczne. Książkę czyta się doskonale, akcja równoważy się z opisami i refleksjami, a bohaterowie budzą u czytelnika przeróżne emocje. Zaś sama zagadka, którą oczywiście udaje się rozwikłać przedsiębiorczej pannie Murphy, naprawdę angażuje szare komórki, bo nagle sprawa morderstwa detektywa zaczyna zataczać szersze kręgi, a w końcu dotyczy samego amerykańskiego prezydenta! Serię o Molly uznaję za najciekawsze lekkie kryminały, które czytałam w 2013 roku... i czekam na więcej!
Rhys Bowen, "Śmierć detektywa". Wyd. Noir Sur Blanc. Warszawa 2013.