Czasem ma się ochotę na historię przyjemną i
krzepiąca. Na taką, której lektura pozwoli miło spędzić czas i oderwać
się od pędu codzienności. Która przeniesie w świat teoretycznie nasz,
współczesny i znany, ale z wyczuwalnym podskórnie optymizmem i dobrym
zakończeniem. Takie książki pisze Malwina Ferenz. I pisze w
zaskakującym tempie, bo ledwo skończyłam drugą książkę, już zobaczyłam
informację o wydaniu na dniach kolejnej. I choć przeczytałam tylko dwie
powieści, już widzę to, co stanowi o charakterystyce stylu autorki-
koncentracja na postaciach, dowcipny styl i wielka sympatia dla
Wrocławia, który jest miejscem akcji powieści.
O ile poprzednia powieść
"Pora na miłość"była osobnymi historiami czterech różnych bohaterek, tak tu mamy do czynienia ze
splotem losów postaci, które łączy praca w nowej agencji eventowej
Anioły do wynajęcia. Agencja, dzieło rzutkiej Ukrainki Eleny i jej
polskiego faceta o zobowiązującym nazwisku Słowacki, zatrudnia bardzo
różne osoby- porzuconą kobietę w ciąży, niedoszłą studentkę szkoły
teatralnej, seniorkę, która właśnie owdowiała. Anioły, z których
każdy niesie na skrzydłach swój bagaż doświadczeń, niepowodzeń,
rozczarowań i nadziei, organizują m.in. urodziny w domu spokojnej
starości, a także imprezę „różowej” jubilatki i hordy jej
brokatowo-tiulowych koleżanek z podstawówki. Poza galerią
zleceniodawców, mamy tu całkiem sympatyczne Anioły, reprezentujące
różny wiek i różne etapy życia. Najgłębiej opisana jest Basia, która
dopiero po śmierci męża alkoholika może odetchnąć i spróbować czegoś
nowego. Mimo wielu niełatwych doświadczeń seniorka zachowuje mnóstwo wigoru i
wiary w to, że na emeryturze może jeszcze przeżyć przygodę. Najmniej
dopracowana jest Marta, niedoszła aktorka, która przemyka po kartach
książki, średnio zaznaczając swoja obecność. Każdy z członków zespołu traktuje pracę w agencji jako przygodę i nawet nie spodziewa się, ile ta przygoda może zmienić. Sympatię wzbudza też szefowa-charakterna Elena i jej ukochany autor, zaczynający pisać książkę,
którą zamarza nawet skończyć (bo to jego w przypadku wcale nie jest oczywiste). A jak skończy się historia aniołów i czy agencja przetrwa na rynku?
W powieści Ferenz jest to, czego się
spodziewamy- szczęśliwe zakończenie, lekki, momentami bardzo dowcipny styl, kilka humorystycznych scena, dużo
optymizmu i dający się lubić bohaterowie niekoniecznie tylko z
pierwszego planu (jako bibliotekara muszę docenić noszenie pulowerów
przez pana doktora i zakrzyknąć, by nawet w imię miłości ich nie
porzucał, bo bez pulowera nie jest się tym samym człowiekiem! ;) Jest jeszcze Wrocław i motyw matactw finansowych, (który pojawił się też we wcześniejszej
powieści), a winowajcę spotyka podwójna kara (dlaczego podwójna,
przeczytajcie). Sympatyczna powieść na leniwy wieczór (bo czyta się
błyskawicznie!), czasami bardzo takich książek potrzeba!
Malwina Ferenz, "Anioły do wynajęcia". Wyd. Filia. Poznań 2019.