środa, 27 kwietnia 2022

"Kobieta w fioletowej spódnicy " obserwowani i obserwujący

 


Obserwujący czy obserwowani? Żółty kardigan czy fioletowa spódnica?

Są tacy, na których zawsze zwraca się uwagę i tacy, którzy bywają niewidoczni.

Kobieta w fioletowej spódnicy zwraca na siebie uwagę dzieci, przechodniów. Także kobiety w żółtym kardiganie. Żółta obserwuje Fioletową, zna jej plan dnia, rytuały, wie gdzie pracuje i kiedy szuka pracy. Gdy Fioletowa zaczyna pracę w tym samym co Żółta hotelu, obserwacja trwa jeszcze silniej. Awanse w pracy i awanse szefa- nic nie umknie oku Żółtej. Zawsze jest blisko. I obserwując Fioletową Żółta traci swoje życie, całkowicie podporządkowując własne plany wydarzeniom życia tej drugiej. Tej drugiej, którą chciałaby być.
Gdy sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót Żółta wreszcie stanie z Filetową oko w oko, zostanie zauważana, a potem… a potem to już być może kolejna historia!

W kilku japońskich książkach (choćby wydanej w tej samej serii "Dziewczynie z konbini”)pojawia się temat nieopłacalnej, mało reprezentacyjnej pracy zwykłego szarego obywatela- pokojówki czy sprzedawczyni. Czytelnik, przyzwyczajony  o Japonii w kimonie albo na technologicznej orbicie dostrzega zupełnie inną rzeczywistość.  W kilku książkach pojawia się też motyw olbrzymiej samotności, która w przypadku powieści Natsuko Imamury jest przykrywana obsesyjną obserwacją kogoś pozornie tylko bliskiego.
Krótka, skondensowana powieść, bardzo konkretna i precyzyjna, pokazuje też świat widziany z perspektywy tej, która bywa niewidoczna, wręcz wtapia się w tło mimo żółtego kardiganu.

Nie nazwałabym książki thrillerem, jest to raczej smutne i pełne niepokoju spojrzenie na człowieka, który chciałby być zauważony, albo choć uszczknąć chwilę z  życia ktoś, która żyje dość podobnie, ale w jego oczach: lepiej. Książka pewnie może być interpretowana na kilka sposobów- bo zakończenie uchyla drzwi. Pokazuje też jasno, że w pozornie niepozornym tli się wiele emocji, a do opisania tego nie trzeba kilogramów papieru. Wystarczy pomysł. 

Natsuko Imamura, "Kobieta w fioletowej spódnicy".Przeł. Wiktor Marczyk. Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2021. 

środa, 13 kwietnia 2022

" w sam raz" ile i kiedy to jest?




 Autor "Świata Zofii" w podtytule obiecuje krótką opowieść o prawie wszystkim. I obietnicę spełnia. Jest krótko i jest o prawie wszystkim. Może nie porywa, ale daje moment zamyślenia. 


Bohater dowiaduje się o śmiertelnej chorobie. Wspomina życie, miłość do żony, związek z pewną lekarką, kupno domku za miastem. Myśli o swojej pracy w szkole i karierze żony. O dzieciach. O innych, o sobie. O śmierci. Buntuje się, zaprzecza, gdyby wierzył- wyzywałby Boga. Poznając diagnozę przechodzi przez etapy żałoby po życiu, które skończy się szybciej niż przewidywał. A jednak (uwaga spojler)- choć w pewnym momencie będzie już blisko działań ostatecznych,  zdąży opowiedzieć swoja historię. 

 Zapisując wspomnienia, spotykając ludzi, analizując urywki i zbiegi okoliczności, dostrzega swoje „w sam raz”. Tych, którzy pojawili się w odpowiedniej chwili, działania, które akurat podjęto, smsy, które zdążono wysłać i odczytać, rozmowy, które przeprowadzono, myśli, które podzielono i przeczucia, które pokazują, jak silne są międzyludzkie więzy. 

I chociaż w pewnym momencie książka jest przytłaczjąco smutna, a rozpacz bohatera wręcz namacalna, ta krótka historia daje nadzieję. Przede wszystkim tym, którzy mają szansę dostrzec, ile w ich życiu przydarza się „w sam raz”  i tym, którzy wierzą w moc słowa (za)pisanego. W sam raz do przeczytania gdy poszukuje się lektury, która coś po sobie zostawi, ale nie rozerwie serca i myśli. 


Jostein Gaarder. "W sam raz". Przeł. Iwona Zimnicka. Wyd. Czarna Owca. Warszawa 2021.

 

czwartek, 7 kwietnia 2022

"W ustach sól", przypływy i odpływy


Morze mnie fascynuje. Wielkością, kolorami, tym, jak niszczy, ale i jak wiele daje. "W ustach sól" to zbiór esejów, w których czuje się bezmiar morza. Ale nie tylko. 


Wybrzeże Anglii, Szkocji, wiersze Dickinson, mitologia, Biblia, Szekspir, Homer, płótna Turnera, szanty, szkockie i gaelickie słowa. A do tego garść informacji o ptakach, rybach i bezkręgowcach żyjących w morzu. O zjawiskach atmosferycznych, zorzy, ogniach św. Elma. Legendy. Zwiedzanie. Wspomnienia.

Morze w ujęciu Runcie jest wielkie, wezbrane falami i prądami, które płyną w różnych kierunkach. Fale napływają jedna za drugą, przynosząc nową, ale i tę znaną już wodę. Wygodniej czytałoby mi się tę książkę,gdyby eseje były badziej usystematyzowane i połączone jasnym kluczem. A tu opowieść o bielikach sąsiaduje z historią legendarnego żeglarza i wspomnieniami autorki wycieczki po wybrzeżu.

Tym, co ma spajać książkę jest opis ciąży, porodu i pierwszych miesięcy życia dziecka. Bo kobiety, przypływy i te sprawy... I choć wszystko opisane jest szczerze, bezpretensjonalnie, mnie nie porwało. Przyznam, że gdyby tom był tylko morski i bardziej usystematyzowany, moja opinia byłby bardziej entuzjastyczna. Ale nie zmienia to faktu, że eseje są warte uwagi, pełne ciekawostek i wypełnione wielką miłością do morza. I wspomnieniami o babci, bo to też opowieść o ciągłości- morskiej i kobiecej. 


Charlotte Runcie. "W ustach sól". Przeł. Magdalena Koziej.Wyd. Prószyński i Spółka. Warszawa 2021.