środa, 26 października 2022
"Miasto w chmurach", w którym jest wszystko?
środa, 19 października 2022
"Kozioł ofiarny" inne życia bohatera, inna twarz autorki
To już 4 książka Daphne du Maurier, którą czytałam, więc wiedziałam czego się spodziewać. Ale „Kozioł ofiarny” to inna twarz autorki niż ta z „Rebeki”, "Mojej kuzynki Racheli" i „Oberży na pustkowiu". Bo tu nie ma grozy pełzającej po wrzosowisku, tajemniczej kobiety. „Kozioł ofiarny” to ukłon w stronę powieści psychologicznej oraz pytanie o to, co nas kształtuje i jak bardzo można się zmienić.
John, nauczyciel bez celu i rodziny, poznaje w knajpie francuskiego hrabiego, który wygląda identycznie. Żartobliwe albo złowieszcza słowa o zamianie życiami staje się faktem i John jako hrabia Jean de Gue jedzie do rodzinnej posiadłości, w której musi odnaleźć się w roli ojca, męża, syna, kochanka i przedsiębiorcy. Wrzucenie w środek życia rodziny nieświadomego żadnych zależności bohatera pozwala czytelnikowi razem z nim odkrywać kto jest kim, czego pragnie. John poznaje kobietę, która jest jego żoną, siostrę-dewotkę, władczą i uzależnioną od morfiny matkę. I córkę- niezwykły to obraz dziecka- dziewczynki bardzo radosnej, ale silną z potrzebą metafizyki, trzymanej na dystans przez matkę, a pod mocnym wpływem ciotki.
Du Maurier pokazuje świat rodzinnych sekretów, niewypowiedzianych oskarżeń, grzeszków Jeana, za które pokutuje John. Mniejszych i większych ucieczek. Co może się stać? Jak człowiek może się zmienić lub co może zmienić człowieka? Autorka z jednej strony idzie nową drogą, bo prowadzi nas przez powojenną rzeczywistość Francji, z żywą jeszcze historią kolaborantów i samosądów, pokazuje z dystansu życie człowieka, który chce je porzucić, oddać komuś innemu. Z drugiej strony ten inny, co znamienne- pozbawiony nazwiska, mierzy się z życiem, które nie jest jego. Z oczekiwaniami i skutkami błędów, których nie popełnił. Coś to przypomina? Hrabia jest trochę niczym Rebeka, a John jak bezimienna druga pani de Winter. Choć ten fabularny ślad jest tu widoczny, choć jest pewien plot twist i książkę czyta się dobrze (także jako powojenną prozę psychologiczną z jakimś elementem osadzenia i ocenienia historii) to nadal „Rebeka” jest w mojej czołówce. Ale znów muszę powtórzyć, że Daphne znała się na warsztacie pisarskim i nie osiadła na laurach, będąc ciągle autorką świadomą zmieniającej się rzeczywistości i pisarskich wyzwań. Zaskoczenie-tak? Ale i książka chyba najbardziej refleksyjna i niejednoznaczna. Z odpowiedziami i pytaniami, które ciągle wiszą w powietrzu.
Daphne Du Maurier. "Kozioł ofiarny". Wyd. Albatros. Przeł. Magdalena Słysz. Warszawa 2016.
środa, 5 października 2022
"Zatrute pióro" kulisy plotki
Opowieści królowej kryminału pasują do każdej pory roku, ale gdy wieczory dłuższe i wiatr wyje za oknem są idealne.
"Zatrute pióro" to historia, w której pojawia się panna Marple- pojawia w kilku scenach i może nawet trochę dziwić, że wydawnictwo zdecydowało się przypomnienie powieść, w której tak mało bystrej staruszki. Ale, choć niewiele scen z panną Marple, równoważą wszystko zagadka- wielokrotnie myląca tropy i temat.
Bo "Zatrute pióro" to kryminał z diagnozą społeczną dobrą dziś i w 1942 roku. Sednem historii są tu anonimy i wynikające z nich plotki. Do angielskiego miasteczka Lymstock przyjeżdża na rekonwalescencję lotnik z siostrą. Są obcy w społeczności, ale to nie przeszkadza, by stali się obiektem plotek. Anonimy uwierają, podważają, odsłaniają. A puszczona w dal plotka nabiera tempa, którego nie da się opanować. Tym bardziej, że jedna z adresatek popełnia samobójstwo.
Jest tu zagadka, stara maszyna do pisania, zazdrość o uczucie, pozycję. Jest wątek dziewczyny, która nabiera wiatru w żagle i odpuszcza przeszłość. Ale jest też obserwacja na temat obmowy, podkopywania wiary w ludzi, plotki, która pozwala z podejrzliwością patrzeć na tych dobrze znanych. Jeden list może sprawić, że dobrze znany sąsiad zacznie wyglądać podejrzanie, a walka z pomówieniem jest nierówna. W czasach Christie w małym miasteczku wysyłano anonim. W globalnej wiosce pisze się komentarze w necie. Podobny mechanizm. Podejrzliwie spojrzenia, domniemania, szepty, że w sumie to coś w tym jest. Bo choć mówi się, że dopiero współczesna skandynawska powieść kryminalna stawia jakieś społeczne diagnozy to Agatha nie na darmo jest już autorką kanoniczną. I choć mamy tu słodki happy end, zapisane słowa znaczą więcej niż te rzucone w biegu.
Agatha Christie. "Zatrute pióro". Przeł. Izabela Kulczycka. Wyd. Dolnośląskie. Wrocław 2021.