Nie sposób nie wiedzieć, kim jest Remigiusz Mróz. Jego książki pojawiają się z zaskakującą częstotliwością,a on bywa bohaterem artykułów, w których nierzadko pojawia się informacja, że pewnie ma sztab ludzi, bo wydawanie tak często książek jest dla jednego człowieka aż niemożliwe. On tłumaczy, że po prostu jest pracoholikiem. Spotkałam się z opiniami, że jego książki są rewelacyjne, ale także z głosami, że to totalne dno. Prawda leży jak zwykle po środku. Przy czym mój odbiór jest skrzywiony tym, że słuchałam auduobuka, czytanego przez Krzysztofa Gosztyłę, a wtedy nie ma mowy o czymś takim jak obiektywizm.
"Kasacja" to pierwsza część cyklu, którego bohaterami są prokurator Joanna Chyłka i jej aplikant Kordian Oryński. Ona jest gwiazdą palestry, on początkującym prawnikiem, który rozpoczynając swoją karierę nie spodziewa się, że praca w kancelarii będzie się łączyła z obrywaniem po nosie od ochroniarzy gangsterów. Pierwsza sprawa tej dwójki (mają równorzędne role, więc trochę się dziwię, że cykl funkcjonuje jako opowieść o Chyłce, skoro Kordian jest dla niej czymś w stylu dra Watsona czy Hastingsa) dotyczy obrony młodego chłopaka, który nie przyznaje się do zamordowania i zmaltretowania trzech osób. Prawnicy robią wszystko, by uratować swojego klienta i udowodnić jego niewinność. Aby uchronić klienta przez dożywociem niezbędna jest tytułowa kasacja. Poza scenami z sal sądowych, z kancelarii i restauracji, w których prawnicy omawiają sprawę, mamy też do czynienia z wydarzeniami na strzeżonym osiedlu oraz w rezydencji szefa gangu. Akcja jest dość filmowa, szybka i dynamiczna. Do czasu! Gdy już wszystko jest wydawało się na najlepszej drodze następuje ostatni rozdział, w którym autor opisuje wszystko raz jeszcze. Aby za bardzo nie spojlerować mogę tylko wyjaśnić, że prawda sali sądowej ma się do prawdy obiektywnej jak szpital w Leśniej Górze do rzeczywistego szpitala. I w jednym i drugim przypadku-szkoda! Byłam zawiedziona zakończeniem i to zarówno od strony moralnej (prawo okazuje się czyś bardzo względnym!) i literackiej- po co kilkanaście rozdziałów, skoro i tak potem wszystko wyjaśnia się w jednym?
Czy zrozumiałam fenomen Mroza? Nie do końca. Dwójka adwokatów, w tym silna kobieta, to nic nowego. Język realistyczny i niezbyt powalający, bo codzienną porcję słuchania tzw. brzydkich wyrazów mam w komunikacji miejskiej i niekoniecznie potrzebuję tego w książkach. Poza tym bohaterowie mają coś ze wzrokiem, bo albo piorunują się nim, albo wbijają go w siebie, w kartki, w monitor, słowem: we wszystko. I Kordian ciągle odchrząkuje... Może przydałaby się konsultacja u laryngologa? Być może w czytaniu to aż tak się nie rzuca w oczy, ale w uszy już tak. A moje uszy były bardzo zadowolone, bo Krzysztof Gosztyła czyta fantastycznie i jeśli sięgnę jeszcze kiedyś po Mroza, to będzie to tylko audiobuk w interpretacji Gosztyły. Napięcie, zróżnicowanie postaci (mistrzowski metroseksualny trener z osiedlowej siłowni)- rewelacja. I nawet gdy pan Krzysztof mówi słowa powszechnie uważane za wulgarne wcale się nie krzywię. Reasumując: wiem, już kim jest Remigiusz Mróz. W parze z Gosztyłą: biorę. Ale w jego papierowe powieści nie będę wbijała wzroku.
Remigiusz Mróz."Kasacja". Wyd. Czwarta strona, Audioteka.pl. Czyta Krzysztof Gosztyła.