niedziela, 27 maja 2018

"Tajemnicze miasto" opowieści

Już niedługo zacznie się nerwowy sezon poszukiwania prezentów na dzień dziecka. I ta książka to fantastyczny pomysł na prezent dla dzieci i rodziców. Oczywiście nie jest to typowa "książka", ale tym bardziej się nadaje, żeby pokazać, że dziś książka nie zawsze oznacza spięte okładką strony:) "Tajemnicze miasto" to 25 dwustronnych kart, na których narysowane są elementy miasta i budynków. Można karty ułoży tak, jak na pierwszej stronie pokazuje autorka Rita Kaczmarska.  I opowiedzieć historię. Ale można też samemu poukładać strony i zbudować własne miasto i zupełnie inną opowieść. I potem jeszcze raz...i jeszcze. A możliwości jest naprawdę wiele, bo w tajemniczym mieście są złodzieje,  panie w krynolinach, budowniczy mostów, zwierzęta, maszyny latające i wiele innych tajemnic. Wszak to tajemnicze miasto! 

Opowiadanie historii inspirowanych obrazami Kaczmarskiej może być doskonałym sposobem spędzania wieczorów, ćwiczeniem na wyobraźnię i pretekstem do bycia razem. To taki rodzaj książki, która rośnie razem z czytelnikiem i pozwala za każdym razem doświadczyć nowych emocji. W rzeczywistości, która bardzo często sugeruje typowe rozwiązania, taka zabawa może być naprawdę intrygująca. I udowadniająca siłę opowieści. Warto też nadmienić, że wydawnictwo Dwie Siostry zadbało o to, aby kartami i niesionymi przez nie historiami można było cieszyć się długo:karty zamknięte są w porządnym pudełku, które nie tylko pomaga zachować porządek, ale też chroni przez oślimi rogami. Świetna rzecz i to nie tylko dla dzieci i dzieci mających:) 

Rita Kaczmarska, "Tajemnicze miasto". Wyd. Dwie Siostry. Warszawa 2017.

niedziela, 20 maja 2018

"Mary Poppins" otwiera wyobraźnię

Ponieważ pojawiają się informacje o nowej ekranizacji książki o Mary Poppins, a sama książka czekała na mnie na półce nie mogłam zignorować tego zbiegu okoliczności:)  
Dawno żadna książka nie sprawiła mi takiej przyjemności- oschła Mary, która najchętniej przegląda się z szybach sklepowych, a na pytania odpowiada NIE i obrusza się słowami "także coś". I jej niezwykły świat, w którym ludzie nie mogąc opanować śmiechu jedzą podwieczorki pod sufitem, pingwiny rymują, a do obrazu można wejść. Magia wyobraźni! I wyjątkowa bohaterka, która nie jest słodką nianią, tylko twarda babką, otwierającą dzieciom wyobraźnię. Bo Mary, wbrew filmowemu musicalowi, nie uśmiech się dobrodusznie, tylko- nawet fruwając na podsufitowym podwieczorku- jest poważna i akuratna. 

Dlaczego tak książka jest tak ważna w literaturze dla dzieci? Bo prezentuje dorosłego, który nie jest milusi, uroczy i cackający się, ale jednocześnie tworzy dla dzieci świat, którego żadna niania nie była w stanie wyczarować. Niezwykła wyobraźnia panny z parasolką, którą przywiał wiatr od wschodu sprawdza się w każdych czasach. Bo magiczny kompas, dzięki któremu można błyskawicznie przelecieć świat oraz dziwne panie z kawiarni, to  przedmioty i ludzie, które zachwycają w każdym wieku. A Mary przekonuje, że każdy ma swoją krainę czarów, i- jak to Mary, ma rację. Książka, którą po raz pierwszy wydano w Polsce pod tytułem "Agnieszka", ma ilustracje Mary Shepard (córki rysownika Kubusia Puchatka). Czarno-białe szkice, a jednak gdy widać pchaną wschodnim wiatrem Mary, można się obawiając o to, czy wiatr nie zdmuchnie jej kapelusza... Takie obrazki też otwierają wyobraźnię! Książka, musical (który jest nieco inny w treści i konstrukcji postaci, ale ma cudowne piosenki!) i "Ratując pana Banksa" film o procesie tworzenia filmu z rewelacyjną obsadą.Czyli ciąg książkowych inspiracji- wszystko bardzo otwiera wyobraźnie!

 P. L. Trawers, "Mary Poppins". Przeł. Irena Tuwim. Wyd. Jaguar. Warszawa 2016.

niedziela, 13 maja 2018

"Król" Szapiro i jego Warszawa


Międzywojenna Warszawa  kojarzy mi się przede wszystkim ze Skamandrytami, kawiarniami i kabaretami. „Król” Twardocha pokazuje zupełnie inny świat schyłkowej fazy dwudziestolecia. Zamiast tańca, zabawy i śmiechu,  jest półświatek przestępczy, walki pięściarskie, nielegalne interesy i  rozkwitający antysemityzm.   To waśnie tę bardziej brutalną odsłonę życia opisuje Twardoch, czyniąc swoim bohaterem Szapirę, żydowskiego boksera, prawą rękę trzęsącego półświatkiem Jana Kaplicy.   Jego losy łączą się z życiem i dorastaniem Mosze Bernsztaina – do jakiego stopnia się łączą, splatają i  przenikają to jeszcze inna sprawa (sprawa artystyczno-dynamiczno-narracyjna).  Jaki świat opisuje Twardoch? Na pewno nie ten międzywojennych kabaretów czy arystokratycznych rodów, które kojarzą się z popularnymi filmami z tamtego okresu. Druga połowa lat 30.  to czas coraz bardziej zaostrzających się nastrojów antysemickich  i nacjonalizmów. To czas, gdy wysocy urzędnicy państwowi myślą o swojej przyszłości i o tym, co zdążą ugrać do np. 1942 roku.  A trudno czytać tę książkę bez refleksji, co będzie dalej i z jakimi problemami przyszłoby się zmierzyć bohaterom, gdyby  ich życie nie było tylko  fikcją literacką.  Ale świat  tworzony przez Twardocha jest  bardzo realistyczny, a może nawet naturalistyczny. 
Autor opisuje ulice i małych uliczników,  dom uciech Ryfki, paszteciarnie i kawiarnie, w których robi się interesy. Opisuje bramy, w których niektórzy tracą życie, a inni odzyskują świadomość. Pokazuje domy bohaterów, w których z pozoru toczy się normalne życie i tylko rozmowy o walkach bokserskich i wyjazdach do Palestyny  udowadniają, że to nie są domy, jakich w stolicy wiele.  Opisuje triumfy i upadki, momenty  chwały i totalnego gnojenia (kto  przeczyta, zrozumie czemu użyłam tego słowa)  bohaterów.  Opisuje wreszcie ludzi – zwyczajnie zazdrosnych, kochanych i kochających, zdradzających i zdradzanych. Znów: realistycznie. Sam Szapiro, były mistrz bokserski, człowiek wymierzający bandycką sprawiedliwość jest postacią złożoną, rozdartą i niejednoznaczną. Polsko-żydowską, bandycko-szlachetną,  wierno-zdradziecką; jest powiernikiem i wykonawcą rozkazów, ale jednocześnie ma nadzieję na awans i zostanie królem półświatka, a może i całego jego świata, jego Warszawy!

 Książkę czytał Maciej Stuhr i to kolejny dowód zawodowej klasy  twgo aktora. Świetnie nakreślone głosem postaci, których jest wiele, a lektor bezbłędnie prowadzi je głosem przez fabularne odmęty i niejasności związane z osobą prowadzącą narrację.  To książka naturalistyczna,  momentami brutalna i ta brutalność mocno rzuca się uszy. W interpretacji Stuhra  rozbijanie szczęk, bicie i brodzenie w ekskrementach jeszcze mocniej przemawia do wyobraźni. Słuchając,  docenia się jeszcze bardziej konstrukcję zdać Twardocha,  plastyczność i dynamikę opisów, słowem pisarską sprawność i język m, który staje się kolejnym bohaterem tej powieści. To nie jest książka lekka i przyjemna. To powieść brudna, brutalna i  pokazująca rzeczywistość  zupełnie inną niż proste wyobrażenie o błogim XX leciu. Tu rodzą  się  upiory XX wieku, ale też marzenia o lepszym jutrze, które skończy się szybciej niż ktokolwiek się spodziewa.
 
Szczepan Twardoch, "Król". Wydawnictwo Literackie. Kraków 2016. Czyta Maciej Sthur.