Autorka opowiada historię pełną niedopowiedzeń, urywanych wątków, ale ostatecznie wszystko splata się w barwną opowieść o ludziach i ich codziennym życiu w niezwykłych, często przerażających czasach. Kami, poznając historię własnych dziadków i rodziny ma też szansę przemyśleć własne wybory i zauważyć ile w niej ech przeszłości. Bo powieść Magdy Knedler jest też o rodzinnej ciągłości, o trwaniu. O tym, co z przeszłości gra w kolejnych pokoleniach. Jest w tym myśleniu coś, co i mnie jest bliskie, bo w świątecznym czasie często widzę elementy przez tyle lat powtarzalne i te, które się zmieniły się, „gdy zabrakło znów czyjegoś głosu”. „Grudniowy dom” nie jest typową powieścią świąteczną i działa to na korzyść. Najbardziej typowy jest kiełkujący wątek romansowy i przyznam, że najmniej przypadł mi do gustu, bo mam wrażenie, że został dodany trochę jako obowiązkowy element książki, która jednak w całości temu schematowi się wymyka.
Jeśli ktoś uważa, że książki świąteczne mają krótki termin przydatności do czytania to „Grudniowy dom” jest powieścią, która mimo grudnia w tytule, jest historią całoroczną. Jest po prostu wciągającą opowieścią, której sednem są wydarzenia i emocje, z których składa się historia domu szeptów i jego mieszkańców. Tych z dziś i tych z wczoraj.
I innej książce autorki "narzeczone Chopina" piszę tu
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Otwarte.
Magda Knedler, "Grudniowy dom". Wyd. Otwarte. Kraków 2023.