Do przeczytania "Teatru" zachęcił za mnie bardzo przyjemny film "Julia" ze świetna rolą Annette Bening. Choć w filmie pewne sceny, ze względu na aktorski kunszt i doskonale rozpisany scenariusz Harwooda (tego od "Kwartetu"), były bardziej widowiskowe, książka nadała bohaterce głębi, a całej historii więcej dramatyzmu. Julia Lambert jest wspaniałą, otoczoną uwielbieniem widzów i krytyków aktorką, gwiazdą teatru prowadzonego przez najprzystojniejszego mężczyznę w Anglii, przeciętnego aktora i jej męża zarazem. Układ małżeński jest raczej układem biznesowym, a Julia przekraczając trudny dla aktorki wiek lat 40 poszukuje w życiu pozascenicznym pewnej ekscytacji. Pojawia się ona wraz z młodym księgowym, Tomem, z którym aktorka nawiązuje romans. Chłopak daje Julii poczucie bycia piękną i pożądaną kobietą, ona daje mu pieniądze, ułatwia kontakty towarzyskie i karierę. Jednak po jakimś czasie okazuje się, że Tom nie jest uroczym młodzieńcem o czystych intencjach, a Julia musi zmierzyć się z rosnącym oburzeniem środowiska, w którym do tej pory uchodziła za wierną i oddaną żonę i matkę. Bo do tego wszystkiego jej syn,Roger, niewiele młodszy od Toma zaczyna się z nim przyjaźnić... Zachowanie pozorów jest coraz trudniejsze, a gdy Tom zaczyna protegować młodą aktorkę z prowincji wszystko zmienia się diametralnie. Julia, która przez chwile zapomniała ile ma lat i jakie życie jest jej udziałem, zostaje gwałtownie sprowadzona na ziemię, stwierdzając, że musi grać dalej.
Somerset Maugham (najbardziej znany z "Malowanego welonu") zaprasza czytelnika do świata półprawd i scenicznych pozorów, pokazując poważne i dramatyczne losy tych, którzy teoretycznie mają wszystko. Jednocześnie ukazuje też kulisy stawania się gwiazdą, młodość bohaterów, przełamywanie siebie, walkę z kompleksami, szarzyzną codzienności, wszystko to, co prowadzi na szczyt, ale oczywistą drogą pod górkę. Książka napisana przed laty zachowała bardzo dużo aktualności, ponieważ mówi o tym, co niezmienne- życiu ludzi na świeczniku i walce kobiety z czasem (dla mężczyzn, choćby męża Julii, czas jest znacznie bardziej łaskawy). I po raz kolejny potwierdza stara prawdę o życiu jako przedstawieniu bez próby, które bywa bardzo zdradliwe i pełne niebezpieczeństw, gdy przestanie się uważać na siebie, na uczucia, na słowa. Julia, wielka gwiazda, nauczona mówić słowami poetów i twórców, zapożycza się u nich, nawet w codziennych sytuacjach cytuje fragmenty ról dostosowując je lekko do sceny w restauracji czy garsonierze, staje się ofiarą aktorskiego zawierzenia słowom i wyłączeniu własnego myślenia, zdana na niepewną rękę reżyserującego wszystko losu. I choć zakończenie jest dla Julii szczęśliwe, bo triumfuje w teatrze, jej największym szczęściem jest włączenie własnych uczuć, myśli i odrzucenie zgranych scen na rzecz chwili własnej samotności, gdy nie musi już niczego przed nikim, a zwłaszcza sobą, udawać. Książka z bardzo dobrze tworzonym klimatem światka artystów i satelitów, grzejących się w ich świetle, z bohaterką, która wszelkie kobiece problemy przeżywa w zwielokrotniony sposób, bo przecież aktorka to półtorej kobiety.Nie tylko na dzień teatru idealna lektura!
William Somerset Maugham, "Teatr". Przeł.Krystyna Szerer. Wyd. Prószyński i spółka. Warszawa 1993