"Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony."To jedno z najbardziej znanych pierwszych zadań w historii literatury światowej. Jest prawdą tak samo znaną, że najbardziej lubi się te historie,które (tak jak piosenki) już się kiedyś słyszało. "Dumę i uprzedzenie" czytałam,serial BBC, dzięki któremu pan Darcy zawsze będzie wyglądał jak Colin Firth oglądałam kilka razy (i uważam, że choć wszyscy aktorzy są w nim świetnie dobrani, to nikt nie przebije mamuśki, czyli Pani Bennet i pastora Collinsa, którzy są absolutnie fantastyczni!) Teraz postanowiłam wrócić do świata, w którym oczekuje się wizyt, chodzi na bale, zachwyca stacjonującą policją i w każdym młodym mężczyźnie, który jest dostatecznie bogaty i wystarczająco urodziwy szuka się męża. Podróż w czasie okazał się przemiłym doświadczeniem, zupełnie nie przeszkadzało mi, że wiedziałam, co się stanie, bo historia jest na tyle urokliwa i czarowna, że można ją sobie powtarzać. Czarowna, bo ma w sobie coś z baśni-dobro zostaje nagrodzone, złe uczynki- wyjawione, a początkowe uprzedzania zmieniają się wielkie uczucia.
Historia należy do klasyki i tego nie da się kwestionować! Jednak słuchając kolejny raz tej samej opowieści o łapaniu męża, zaczęłam zauważać pewien społeczny dramatyzm. Dlaczego panny wciąż mówią właśnie o łapaniu męża- ano dlatego, że małżeństwo jest jedynym sposobem na zapewnienie sobie życia na jako takim poziomie. Austen jest wbrew pozorom mało romantyczna w swojej opowieści o miłości i małżeństwie- co prawda i Lizzy i Jane wyjdą za mąż z miłości (przy okazji zdobywając pozycję i fortunę), ale małżeństwo Charlotty i pana Collinsa to nic innego jak umowa dla dostatniego życia,.Lidia ma marne szanse by z Wickhamem żyć długo i szczęśliwie, a pan Bennet, korzystając z własnego doświadczenia, mówi córce o nieszczęściu jakim jest małżeństwo z kimś, kogo się nie szanuje, nie poważa i nie kocha. Austen pisze o czasach, w których dobra partia stanowiła dla dziewczyny jej "być albo nie być", a młodość, uroda, maniery wychodziły na matrymonialną giełdę oczekując tego, kto da najwięcej. Romantyzmu nie ma tu za grosz, jest za to wszechwładna matematyka! Pani Bennet dowiadując się o zaręczynach Lizzy nie przypomina o swoich uprzedzeniach i krytycznych uwagach względem pana Darcy'ego, tylko z miejsca rachuje- ile będzie majątku, jaki dom, klejnoty, powozy, suknie. Ale nie można jej za to winić, wcale nie jest przyziemna i mało romantyczna, jest po porostu kobietą swoich czasów. I o ile Lizzy kochają kolejne pokolenia czytelniczek za to, że jest dziewczyną poza okresem historycznym- świadomą, mądrą i dobrą,kolekcjonerką ludzkiej głupoty, pustoty i małości, o tyle Austen cieszy się nieustającą sympatią ze względu na niezwykle dowcipnie i pogodnie podaną prawdę o swoich czasach, która choć na drugim planie, ciągle bardzo mocno przemawia do wyobraźni.
Joanna Szczepkowska przeczytała audibuka dobrze, z wielką lekkością i pewnym rodzajem słodyczy, właściwym romansom i obyczajówkom klasycznym, spodziewałam się jednak trochę więcej aktorstwa, zróżnicowania głosów bohaterów, które pewnie sprawiłby mi jako słuchaczce sporo dodatkowej przyjemności, więc sposób interpretacji wymagał ode mnie chwili przyzwyczajenia. I w kolejce już czeka kolejna Austen. Bo choć pan Darcy jest oczywiście mężczyzną idealnym(z Bridget Jones się nie dyskutuje), skrycie uwielbiam pułkownika Brandona (ale o tym przy okazji).
PS Warto sobie tę książkę przypomnieć także dlatego, że mamy na rynku dwa nowe nawiązania- kryminał P.D. James "Śmierć przybywa do Pemberley" oraz swoisty spin-off J. Baker "Dworek Longbourn". Austen wiecznie żywa i inspirująca!
PS Warto sobie tę książkę przypomnieć także dlatego, że mamy na rynku dwa nowe nawiązania- kryminał P.D. James "Śmierć przybywa do Pemberley" oraz swoisty spin-off J. Baker "Dworek Longbourn". Austen wiecznie żywa i inspirująca!
Jane Austen, "Duma i uprzedzenie". Przeł. Anna Przedpełska-Trzeciakowska.Wyd. Agora, Warszawa 2008. Czyta Joanna Szczepkowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz