Wraz z początkiem roku nastąpiła lawina postanowień i wyzwań, także dotyczących podniesienia czytelnictwa. Już od kilku lat sporą popularnością cieszy się wyzwanie, polegające na przeczytaniu w ciągu roku 52 książek, czyli średnio jednej książki tygodniowo. Moim zdaniem jest to zadanie ze sporą szansą na realizację, tym bardziej, że w 2014 roku przeczytałam ponad dwa razy tyle, więc na pewno się da. I nie ma co powtarzać, że "nie mam czasu i kasy", bo na brak kasy: biblioteka, na brak czasu: audiobuki na przystanki i korki oraz zwiększenie częstotliwości przebywania w realu, a nie w sieci, która, jak to zwykle z siecią bywa, przykleja do siebie i wplątuje na zbyt długo. I jeszcze coś bardzo istnego, na co zwróciła uwagę ceniona przez mnie Czytaczka I Tłumaczka: czytajmy 52 książki, po lekturze których coś w nas zostaje! I w związku z tym wyzwanie zostaje zmodyfikowane na przeczytanie 52 wartych przeczytania książek:) Przy czym od razu zastrzegam, że warte przeczytania są nie tylko te Bardzo Mądre Książki, o których uznani krytycy piszą elaboraty. To oczywiście te pozycje, które:
- poszerzą horyzonty,
- ugruntują wiedzę,
- zachwycą stylem i językiem,
- pobudzą intelektualnie.
- w niezbyt głupi sposób odreagować rzeczywistość,
- spojrzeć na coś w trochę inny sposób,
- wciągnąć się w świat wielkiej radości czytania,
- wzruszyć się, rozśmieszyć, przestraszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz