środa, 25 lutego 2015

"Księgarenka w Big Stone Gap"- księgarnia, książki i czytelnicy

Wendy i Jack Welch wpadli na pomysł życia- założą księgarnię. A konkretnie sklep z używanymi książkami, nie taki typowy antykwariat z białymi krukami, ale księgarnię na każdą kieszeń z najlepszymi i najpopularniejszymi książkami. Książka o książkach? Nieźle! Wendy Welch pisze o niełatwym połączeniu pracy i pasji oraz o równie trudnej aklimatyzacji w nowym miejscu. Księgarnia o wdzięcznej nazwie Opowieści starej sosny, założona w miasteczku, którego mieszkańcy ufają tylko swoim krajanom, nie ma łatwego startu. Wendy i jej mąż krok po kroczku zjednują sobie ludzi, przekonują, że nie stanowią dla lokalnej społeczności zagrożenia, a księgarnia to nie żadna fanaberia, ale sklep, który nawet w niewielkim mieście jest potrzebny. Z biegiem stron historia nabiera rumieńców, bo to już nie tylko opowieść o aklimatyzacji, ale o wtapianiu się w społeczność, o klubie szydełkujących, o klubie literackim, o "zbrodniach" kółka teatralnego popełnianych w bibliotece. O ludziach, którzy z klientów stają się przyjaciółmi. 

Ogólnie przyjemne i krzepiące, bo okazuje się, że sposobem na nowe życie może być nie tylko otwarcie pensjonatu w Toskanii/Prowansji/na Mazurach, ale i księgarni. Jednak największym plusem tej książki są opowieści, w których każdy kto pracuje z ludźmi i książkami odnajdzie część swoich doświadczeń. Jest więc o tym, jak ważny może stać się kontakt nawiązany przez niby niezobowiązującą pogawędkę przy regale,  jest i o wielu rolach, które musi pełnić księgarz- do bankiera, po terapeutę, o gustach literackich, które dzielą i łączą, o sporze między czytelnikami książek papierowych i elektronicznych (który to spór w kwestii zasadniczej, sprawie czytania jako takiego, jest pozbawiony sensu), wreszcie bardzo ciekawy fragment o sztuca doradzania książek. Autorka serwuje listę swoich ulubionych pozycji, ale także prezentuje zestaw klasyków i bestsellerów, które jej zdaniem nie wyróżniają się niczym, nie zasługują na sławę i chwałę. Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, jest to przede wszystkim literatura obszaru angielskojęzycznego, a biedna "Karenina" zostaje uznana za zbyt długą ramotę, ale można  odczucia autorki porównać ze swoimi.  Każdy rozdział jest poprzedzony cytatem, sporo też własnych przemyśleń Welch o czytaniu, czytelnikach i książkach- uroczy smaczek dla mola książkowego. I raczej molom, tym,którzy lubią czytać o czytaniu ta książka powinna się spodobać, bo akcji w niej niewiele, a opisy wycen kolejnych tomów nie muszą zajmować uwagi. Ale mimo wszystko wydźwięk  tych wspomnień (bo to ani powieści, ani reportaż) krzepi, bo czytanie łączy!

Wendy Welch, "Księgarenka w Big Stone Gap. O przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki". Przeł.  Paweł Lipszyc. Wyd. Black Publishing. Wołowiec 2014.

niedziela, 22 lutego 2015

"Jedyny i niepowtarzalny Ivan" tako rzecze goryl

Ivan to srebrnogrzbiety goryle, mieszkający w amerykańskim centrum handlowym. Jest największą atrakcją zjazdu z autostrady i siłą napędową sklepiku z pamiątkami, w którym za kilka dolarów można kupić jego obrazy. Bo Ivan jest artystą. Ludzie nie do końca rozumieją tę sztukę, ale na szczęście Julia, córka dozorcy, też jest malarką i ona jedna wie, w czym rzecz. Ivan  pewnie żyłby sobie dość spokojnie, malował obrazy, zajadał rodzynki w polewie jogurtowej, oglądał telewizję i czasem wspominał życie na wolności gdyby nie przyjazd wykupnej z cyrku słonicy Ruby. Przejęty losem nowo przybyłej Ivan zaczyna kombinować jak przekonać ludzi, że jeśli zwierzęta nie mogą żyć w naturalnym środowisku, to na pewno nie powinny gnieździć się w małych klatkach w centrum handlowym. I tak sztuka musi zadziałać w służbie idei i przyjaźni. 

Applegate osnuła swoją opowieść na prawdziwej historii, ale dzięki jej sposobowi pisania, to, co było pewnie gazetowym skrawkiem, stało się wzruszającą opowieścią o przyjaźni, woli walki i ekologii. Cała książka pisana jest z perspektywy Ivana, który w krótkich, prostych zdaniach przedstawia swój świat- dzieciństwo na łonie natury, zamknięcie w centrum handlowym, swoich znajomych z "pracy" np. Boba- psa przybłędę. Zdania oddzielone graficznie  jedne od drugich, pozbierane w akapity tytułowane imionami bohaterów, czasem  miejscem akcji lub bardziej abstrakcyjnymi wyrazami docierają do czytelnika właśnie dzięki prostocie przekazu. Ivan w skondensowanym stylu przekazuje goryle mądrości swoim mniej pojętnym  krewnym, którzy mają nad nim tę przewagę, że umieją czytać. Powieść z  nieoczywistym, ,choć jakże amerykańskim, happy endem i całą masą godnych uwagi prawd goryla. Trzeba goryla, by nam przypomnieć o wolności, rodzinie, przyjaźni i odwadze. Opowieść kierowana do dzieci, która młodego czytelnika może nauczyć empatii, a dorosłemu przypomnieć o obowiązku codziennej nadziei i niegodzenia się na zastały porządek. A każdemu czytelnikowi, bez względu na wiek,opowiedzieć o zapomnianej, a tak  niezmiennie istotnej wartości- o odpowiedzialności za drugiego. Książka ta była na szczycie zestawienia bestsellerów New York Times'a  i to nie ze względu na zdziecinnienie Amerykanów (goryl mówiący o życiu, jakie to pomysłowe i urocze!;-))), a miejmy nadzieję dlatego, że jest po prostu dobra książka. 

Katherine Applegate. "Jedyny i niepowtarzalny Ivan". Przeł. Magdalena Zielińska. Wyd. CzyTam.  Warszawa 2014.

czwartek, 19 lutego 2015

"Pięć okien z widokiem na Szanghaj" miasto samotności.

Szanghaj. Wielkie miasto, wielkie możliwości, wielka samotność. Tak może streścić losy bohaterów książki chińskiego piszącego po angielsku autora, który zaprasza czytelnika do współczesnych Chin. Losy pięciorga emigrantów, z których każdy ma inny pomysł na życie łączy miasto, samotność i Walter, biznesmen, autor popularnych poradników z serii "jak żyć?". Jest więc Phoebe, dziewczyna, która inwestuje w siebie, bo chce zdobyć bogatego męża, pewnego dnia spotyka Waltera. Jest Gary, były gwiazdor pop, w chwilach totalnego dna szukający pocieszenia w alkoholu i wirtualnej rzeczywistości. W necie spotyka Phoebe. Jest i twarda bizneswomen Yinghui, szefowa Phoebe, która kiedyś była twórczą aktywistą, a teraz planuje wielki interes życia z Walterem i odnawia znajomość z dawnym znajomym. Tym znajomym jest Justin, dziedzic wielkiej firmy deweloperskiej, także złączony interesami z Walterem. To Walter sprawia, że losy postaci, tak rożnych od siebie, zaczynają się łączyć. Jawi się w tej książęce jako wielki demiurg, trzymający sznurki zawieszonych na nich postaci- trochę przerażająca wizja, jednak na szczęście postacie nie są sprowadzone do ról marionetek i mają szansę na swój dalszy ciąg.

 Bardzo lubię tak konstruowane powieści, które splatają wątki i osoby z pozornie różnych światów. Opowieść o połączonych i poplątanych losach czyta się dobrze, ze względu na oszczędny, ale nie pozbawiony głębi styl. Poza rozdziałami o wydarzeniach z życia bohaterów, czytamy też coś w rodzaju pamiętnika czy zeznania Waltera, koleje jego losów płyną obok historii pozostałych postaci uzupełniając  lub otaczając większą tajemnicą pewne momenty.  Książka jest gruba, momentami trochę nużąca (przyznam, że nie wszystkie historie zainteresowały mnie w równym stopniu), ale zaletą tak budowanych opowieści jest możliwość wyboru postaci i śledzenia jej losów. Tash Aw, nominowany za tę powieść do Bookera w 2013 roku,  pisze o współczesnych Chinach zgodnie z najczęstszym ich wyobrażeniem:o wielkich przestrzeniach, ogromnych możliwościach, wyjątkowej skali, ale nowym wspólnym mianownikiem każdego z bohaterów jest olbrzymia samotność i pragnienie spotkania kogoś z kim podzieli czas.I to jest to, co łączy nie tylko wielkie metropolie, ale wszystkie miejsca XXI wieku.

Tash Aw,  "Pięć okien z widokiem na Szanhgaj". Przeł.Jan Dzierzgowski. Wyd. Muza. Warszawa 2014.

niedziela, 15 lutego 2015

"Zakochać się" i kilka innych poradnikowych mądrości

Christie  Rose przyciąga samobójców. Simon w jej obecności strzelił sobie w głowę, Adama odwiodła od skoku z mostu... Te działania łączą się z życiową misją dziewczyny-jest naprawiaczem świata, pracuje w biurze pośrednictwa pracy,  mocno angażując się w życie swoich podopiecznych. Najbardziej jednak zaangażuje się w życie niedoszłego topielca. Christine zawiera z Adamem umowę- przez dwa tygodnie, jakie zostały do jego 35 urodzin, ma móc przywrócić chęć życia, pomóc odzyskać narzeczoną i nauczyć radości. Niewykonalne? Toż to książka Cecelii Ahern, autorki m.in "PS. Kocham cię" i "Stu imion":) Każdy rozdział książki jest prawdopodobnym tytułem kochanych przez bohaterkę poradników ("Jak walczyć ze wszystkich sił", "Jak wyróżnić się w tłumie", "Jak prosić o pomoc nie tracąc twarzy"), ale mimo lekkości stylu, okazuje się, że na pytanie o przywrócenie radości życia nie ma łatwej, jednej odpowiedzi. 

Gdy zwodzą poradnikowe mądrości (ciesz się jedzeniem, podziwiaj wschody słońca), zaczyna się głębsze grzebanie w emocjach i dochodzenie do tego, co leży u podstaw problemów. Bo Ahern buduje postacie tak, że zaczyna się od wierzchołka góry i zbiega po zboczu, odkrywającym wiele wspomnień, wydarzeń z przeszłości i tajemnic. Dzięki temu książka, choć z gatunku lekkich i łatwych, trzyma w napięciu, bo każda z postaci ma swoje tajemnice, które rzutują na jej świat i teraźniejszość. A bohaterów autorka tworzy sporo i każdego obdarza jakimś sekretem oraz charakterystycznymi cechami. Sama Christine jest sympatyczna, pracowita i bardzo zaangażowana we wszelkie naprawcze działania, szkoda tylko, że sił nie wystarczyło na ratowanie jej trwającego 9 miesięcy małżeństwa- dla mnie w tej w gruncie rzeczy krystalicznej i dobrej dziewczynie to spory zgrzyt charakterologiczny. Rozbawiła mnie za to rodzina Christine, jej nieszablonowy ojciec i rozgadane siostry,  zainteresowała przyjaciółka, opiekująca się od dzieciństwa chorą matką, a Adam napisany jest tak, by się z miejsca w nim zakochać. Nie gustuję w samobójcach, ale doceniam sposób, w jaki nakreśliła go autorka, by dać swoim czytelniczkom kolejne wcielenie idealnego faceta z książki. Jest w nim jedno ale: trudno się oprzeć wrażeniu, że dwa tygodnie za mało, by z rozedrganego i niepewnego osobnika przeobrazić się w silnego, pewnego siebie i twardo stąpającego po ziemi faceta,który rezygnuje ze swej wymarzonej pracy pilota helikoptera ratunkowego i zajmuje się rodzinnym biznesem, o którym nie ma pojęcia. Albo poradnikowe mądrości działają, albo Adam jest rzeczywiście idealny.

Ahern z pewnością umie tworzyć historie, w których czytelnik jest ciekaw dalszego ciągu, choć  ten ciąg  sam potrafi przewidzieć. Ale siła i warsztat autorki polegają na tym, by zaciekawiać w momentach rzekomo oczywistych i trzymać w napięciu, mimo tego, że od samego początku łatwo przeczuć happy end. Zanim nastąpi to szczęśliwe zakończenie, Christine nie tylko będzie wspierać kilka załamanych istnień, ale przede wszystkim odbędzie rozmowę z psychologiem, podczas której dowie się, że nie można naprawić życia za kogoś. Jak na książkę z gatunku lekkiej babskiej obyczajówki, jest w tej powieści kilka zdań do przemyślenia, a odnoszą się one nie tylko do obowiązku kierowania własnym życiem, ale też różnych doświadczeń straty i sposób zwalczania w sobie chęci naprawiania życia innych, gdy i nasze woła o pomoc. Dla mnie przyjemne połączanie trochę bajkowej historii z przekazanymi w lekki sposób niegłupimi uwagami o naturze ludzkiej. I takiego rodzaju literatury Cecelia Ahern staje się gwarantem.

Cecelia Ahern, "Zakochać się". Przeł. Natalia Wiśniewska. Wyd. Akurat. Warszawa 2014.

środa, 11 lutego 2015

"Morderstwo według Agathy Christie" królowa jest tylko jedna

"Morderstwo według Agathy Christie" jest książkowym prezentem dla wielbicieli mistrzyni kryminałów, bo ci na pewno docenią nawiązania i literackie smaczki z powieści z Herkulesem i Panną Marple. Każdy rozdział rozpoczyna się zagadką, dotycząca wybranej powieści Christie, niestety, nie odgadłam wszystkich...

Sama intryga kryminalna nie jest porywająca, choć na pewno w starym, dobrym stylu...Oto na festiwal Christie organizowany przez  Annie, właścicielkę księgarni  "Śmierć na żądanie", przybywają wielbiciele i specjaliści od życia i twórczość królowej kryminału. Są autorzy kryminałów, agentka literacka, osoby związane ze światem literatury i pewien krytyk, Neil Bledsoe. Ostry język krytyka oraz wiele tajemniczych powiązań z innymi gośćmi sprawiają,że ataki na życie Bledsoe'a nikogo nie dziwią. Jednak organizatorka wolałaby by jej konferencja nie miała dodatkowych atrakcji w postaci prawdziwego morderstwa. Niestety, ataki się powtarzają, a jeden z uczestników spotkania zostaje znaleziony martwy. Annie i jej mąż Max powinni zapobiec kolejnej tragedii, choć zachowanie krytyka wcale nie zachęca do tego, by zatroszczyć się o jego życie. 

Carolyn G. Hart czerpie z twórczości Christie to, co najbardziej charakterystyczne i znamiennie- miasteczko, zamknięty krąg podejrzanych, małżeństwo detektywów-amatorów, dziarską starszą panią i szaloną autorkę kryminałów. Tylko Herkulesa brakuje, bo jego nie da się niczym i nikim zastąpić:) Kryminał czyta się przyjemnie, kibicując Annie w jej działaniach i samemu tropiąc mordercę. I zakończenie jest równie co u Agathy spektakularne- ostatniego dnia festiwalu wszyscy zebrani usłyszą, że mordercą jest... Hart sprawnie korzysta ze schematów tyle razy używanych przez Christie, ale choć książka nie jest zła, bez smaczków w postaci zagadek i odniesień do kryminałów Christie, nie miałaby takiej siły. Tak jak powieściowa Annie chciała zorganizować konferencję dla upamiętnienia swej ulubionej autorki, tak i Hart (która nie tai swej sympatii i podziwu dla Christie)  napisała swoistą laurkę, którą wielbiciele twórczości Agathy przeczytają z przyjemnością. Ale i tak utwierdzą się w przekonaniu, że królowa jest tylko jedna.

Carolyn G. Hart, "Morderstwo według Agathy Christie". Przeł. Jolanta Bartosik. Wyd. Prószyński i S-ka . Warszawa 1997.

niedziela, 8 lutego 2015

"Wszystko dla pań"niebezpiecznie aktulana klasyka

Wszystko dla pań to olbrzymi magazyn handlowy-prawie trzy tysiące personelu, kilkadziesiąt tysięcy klientów każdego dnia, w dni wielkich wyprzedaży obrót rzędu miliona franków. To wszystko w Paryżu dziewiętnastego wieku, w Paryżu Emilia Zoli. Do sięgnięcia po tę książkę skłonił mnie serial BBC, który jest nie tyle ekranizacją, to produkcją wykorzystującą motywy powieści wielkiego realisty. BBC jest marką samą w sobie, ale jednak co Zola, to Zola! 

Bohaterką powieści jest młoda dziewczyna, Denise, która przybywa  z braćmi do Paryża, by tam znaleźć pracę i poprawić swój los. Zamierzony cel ich podroży, sklep wuja nie prosperuje tak dobrze jak kiedyś, dlatego dziewczyna musi znaleźć inna pracę, która nie tylko zapewni jej środki do życia, ale też pozwoli pomagać braciom-młodszego wysłać do szkoły, a starszemu pomagać w kłopotach sercowych i finansowych, w które ten notorycznie popada.  Denise trafia do największego i najbardziej eleganckiego domu handlowego, Wszystko dla pań, kierowanego przez bystrego managera i handlowego wizjonera Oktwa Moureta. Jednym z założeń Moureta jest stworzenie miejsca,  którym będzie miał władzę nad wszystkimi klientkami, zarzuci na kobiety sieci swojego męskiego wdzięku oraz promocji, zaczaruje niezwykłymi towarami i dobrym słowem. Mocy domu handlowego i jego właściciela nie są w stanie oprzeć się ani zwykłe mieszczki, ani panie z wysokiego towarzystwa. Machina zaspakajania nie tyle potrzeb, co zachcianek tysięcy kobiet działa na najwyższych obiatach. I w tę maszynę,pełną oszustw i półprawd wkracza czysta, niewinna i dobra Denise. Ciężką pracą i nienagannym prowadzeniem się zdobywa kolejne stopnie awansu oraz serce pryncypała. Ale zanim dojdzie do szczęśliwego zakończenia, które wcale nie jest tak oczywiste w realistycznej poświeci Zoli,zdarzy się wiele ludzkich nieszczęść, upadków i bólu. 

Zola opowiada historie konkretnych ludzi, ale mówi też o całym społeczeństwie, o triumfującym konsumpcjonizmie- kradnącej kobiecie z wyższych sfer i owładniętej rządzą zakupów żonie nauczyciela, o sztuczkach, dzięki którym każda klientka jest przekonana, że musi kupić to, co właśnie proponuje jej usłużny subiekt. "Wszystko dla pań" to opis życia ekspedientek, które przez kilkanaście godzin dziennie są na usługach ludzi rożnych stanów, a potem usiłują prowadzić własne życie. To też opowieść o konkurencji i zagładzie małych rodzinnych sklepików, które nie wytrzymują walki z olbrzymim sklepem. To po prostu historia budującego się kapitalizmu i jego ofiar. Postać handlowca, czas powstania oraz mocne osadzenie w realiach wielkiego miasta nasuwają porównywania z naszą "Lalką". Ale jak bardzo Wokulski (pozytywista czy romantyk?;) różni się od Moureta! Choć obaj do fortuny doszli dzięki dobremu ożenkowi i umiejętnościom myślenia, są to bohaterowie są bardzo różni, bo Mouret przy Stachu jest po prostu bezideowcem, skupianym tylko na własnych korzyściach- może dlatego polskie centra handlowe dopiero teraz przybierają takie rozmiary...

Współczesnego czytelnika uderza, jak niewiele się zmieniło w świecie handlu i związanych z nim emocji, są wielkie wyprzedaże, są piękne i pomysłowe wystawy i aranżacje sklepów, są ludzie robiący gigantyczne pieniądze na sprzedawaniu pozorów. Znane hasło, że powieść ma być zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu znalazło w utworze Zoli doskonałą realizację, którą czyta się z wciąż obecnym przeświadczeniem, że nasz gościniec zmienił się tylko w małym stopniu. Powieść świetnie się czyta, opisy ludzi, charakterów wciąż intrygują. Język, którym wszystko jest opisane, sposób wywoływania obrazów w wyobraźni czytelnika i prezentacji rożnych życiowych postaw pozwala poczuć, że obcuje się z naprawdę dobrą literaturą. A ta dzięki swej wartości literackiej, ale też wciąż aktualnemu tematami zupełnie się nie zestarzała.

Emil Zola, "Wszystko dla pań". Przeł. Zdana Matusewicz.Wyd. Prószyński i Spółka. Warszawa1998.

środa, 4 lutego 2015

"Tajemnica pani Ming" wróć do źródeł mądosći!

"Tajemnica Pani Ming" to kolejny drobiazg Schmitta (76 stron), do połknięcia w jeden wieczór. I nie będę się oszukiwać, że po ukończeniu książki będę o niej rozmyślała, bo choć Schmitt po swojemu raczy czytelnika mądrościami, są one silnie przetworzone. Bohaterem tego opowiadania jest często odwiedzający Chiny biznesmen, który pewnego dnia zaczyna rozmowę z panią Ming, babcią klozetową w jego hotelu. Rozmówczyni zadziwia go nie tylko zgrabnymi trawestacjami dialogów Konfucjusza, ale i tym, że ma dziesięcioro dzieci (a przecież w Chinach można mieć jedno). Kolejne wizyty w hotelu i przybytku pani Ming to kolejne opowieści o dzieciach nowej znajomej- o cyrkowych akrobatach, synu z doskonałą pamięcią, ale zerową inteligencją oraz kilku innych nietypowych latoroślach. 

Każda z opowieści pani Ming ma przekonać o sile rodziny, o indywidualizmie każdego z nas i o wielkiej radości, jaką są dzieci. To ostatnie szczególnie trafia do biznesmena, który do tej pory żył lekko, bez zobowiązań, a nagle dowiaduje się, że może zostać ojcem. Jak się łatwo domyślić, rozważania pani Ming sprawiają, że bohater się zmienia. To zmiana bardzo prosta- trudno oczekiwać głębi psychologicznej po 76 stronach. Ale zmiana głównego bohatera i narratora to nie jedyny temat, bo na tych 76 stronach mamy jeszcze portrety dzieci i tytułową tajemnicę- jak można mieć tyle dzieci w tak restrykcyjnym państwie? Tajemnica wyjaśnia się bardzo ładnie i tchnie w człowieka nadzieję-tego od Schmitta oczekujemy. A co z mądrościami, do których ten autor też przyzwyczaił czytelników? Jest ich wiele, ale są to przepisane mądrości wschodu, zwykle fragmenty z Konfucjusza, które objawiają swoją siłę człowiekowi naszej cywilizacji i naszego pędu.  

Gdybym nie przeczytała tej książki, pewnie nic by się nie stało, ale dziękuję lekturze za poprowadzenie mnie do "Dialogów", po które stanowczo za rzadko sięgam. Konfucjusz nie daje się czytać tak łatwo jak Schmitt, ponieważ każde jego słowo warte jest przemyślenia. I jak nie cenić choćby takich słów "Tsen Tzu rzekł:Człek szlachetny zawiera przyjaźnie dzięki literaturze, a te przyjaźnie uszlachetniają spolegliwość".*

Eric-Emmanuel Schmitt, "Tajemnica pani Ming". Przeł. Łukasz Muller. Wyd. Znak. Kraków 2014.

*Konfucjusz, "Dialogi". Rozdział XII, Wiersz 24. Biblioteka filozofów. Wyd. Hachette. Warszawa 2008.s.370.

niedziela, 1 lutego 2015

"Chmurdalia" góra opowieści

"Chmurdalia" to moje pierwsze spotkanie z prozą Joanny Bator. Rozbrzmiewający z słuchawek głos Anny Buczek, był na początku dla mnie trochę zbyt oznajmujący, przezroczysty, ale po jakimś czasie przywykłam i doceniłam ten sposób interpretacji, który z czasem stał się trochę bardziej zaangażowany w historie. Bo "Chmurdalia" to rożne historie- splatające się ze sobą dzieje rodzin z Wałbrzycha, Jadzi Chmury i jej córki Dominiki, która po wypadku wyjeżdża w świat. Wędrując z nią po Stanach, Niemczech i Londynie poznajemy kolejne ludzkie losy, łączące się ze sobą najmniej oczekiwanych momentach. A do tego nocnik Napoleona- przechodzący z rąk do rąk, wędrujący w plecaku i przekazywany w darze jak łącznik opowieści.Te opowieści stoją za osobami, tworzą je i konstytuują, a przekazywane dalej zapewniają ciągłość trwania, bo jak twierdzi jedna z bohaterek: istniejemy dzięki pamięci, wspomnieniom.Światy, jakie przedstawia w swojej powieści Bator są z jednej strony różne-bo jak porównać wałbrzyski  i nowojorski Manhattan? Ale gdyby zapytać którąś z biegnących przez oba miejsca osób o ich historie, na pewno znalazłyby się punkty styczne.

 Bator w opowiadaniach bohaterów mówi o historii (o niewolnictwie i zagładzie), o władzy, o dobrobycie, który dla każdego jest czymś innymi, o codzienności robotnic w fabryce przetworów owocowych i codzienności matki, czekającej na córkę emigrantkę. "Chmurdalia" jest więc o świecie brzęczących bransoletek Sary-potomkini czarnej Wenus, latającej na żyrandolu do Afryki, o marzeniach amerykańskiego geja realizującego plan podbicia francuskiego rynku czekolady, o ucieczce Eulalii z okupowanej Polski przez Japonię, wreszcie o Chmurdalii, krainie widzianej tylko z wałbrzyskich dachów. 

Język Bator robi wrażanie zwłaszcza w słuchaniu- tu w pełni wybrzmiewają wszelkie potworzenia, idiolektyczne "fiksum-dyrdum i fiu-bździu" oraz niektóre bardzo zręczne językowe kalambury. Bator umie pisać bardzo obrazowo, emocjonalnie, docierać do czytelnika i nie dawać mu spokoju, choćby historią fryzjera Kruka i jego działalności w obozie. Bywają też opowieści z pogranicza wyobraźni i rzeczywistości jak ta o Wenus lub oryginalny opis powodzi i swoistej samochodowej arki, w której podróżuje Jadzia i jej towarzysze.Historie, opowieści, gawędy... bo tak jak Dominika lubi słuchać opowieści, tak czytelnik powinien się w tych losach, historiach i dziejach rozsmakować i zasłuchać. Warto przeczytać dla rożnych historii, które w tym kalejdoskopie mają ten sam, banalny a jednak prastary mianownik-dążenie do znalezienie swojego miejsca i swojego szczęścia.

Joanna Bator,"Chmurdalia". Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2013. Czyta Anna Buczek.