Wszystko dla pań to olbrzymi magazyn handlowy-prawie trzy tysiące personelu, kilkadziesiąt tysięcy klientów każdego dnia, w dni wielkich wyprzedaży obrót rzędu miliona franków. To wszystko w Paryżu dziewiętnastego wieku, w Paryżu Emilia Zoli. Do sięgnięcia po tę książkę skłonił mnie serial BBC, który jest nie tyle ekranizacją, to produkcją wykorzystującą motywy powieści wielkiego realisty. BBC jest marką samą w sobie, ale jednak co Zola, to Zola!
Bohaterką powieści jest młoda dziewczyna, Denise, która przybywa z braćmi do Paryża, by tam znaleźć pracę i poprawić swój los. Zamierzony cel ich podroży, sklep wuja nie prosperuje tak dobrze jak kiedyś, dlatego dziewczyna musi znaleźć inna pracę, która nie tylko zapewni jej środki do życia, ale też pozwoli pomagać braciom-młodszego wysłać do szkoły, a starszemu pomagać w kłopotach sercowych i finansowych, w które ten notorycznie popada. Denise trafia do największego i najbardziej eleganckiego domu handlowego, Wszystko dla pań, kierowanego przez bystrego managera i handlowego wizjonera Oktwa Moureta. Jednym z założeń Moureta jest stworzenie miejsca, którym będzie miał władzę nad wszystkimi klientkami, zarzuci na kobiety sieci swojego męskiego wdzięku oraz promocji, zaczaruje niezwykłymi towarami i dobrym słowem. Mocy domu handlowego i jego właściciela nie są w stanie oprzeć się ani zwykłe mieszczki, ani panie z wysokiego towarzystwa. Machina zaspakajania nie tyle potrzeb, co zachcianek tysięcy kobiet działa na najwyższych obiatach. I w tę maszynę,pełną oszustw i półprawd wkracza czysta, niewinna i dobra Denise. Ciężką pracą i nienagannym prowadzeniem się zdobywa kolejne stopnie awansu oraz serce pryncypała. Ale zanim dojdzie do szczęśliwego zakończenia, które wcale nie jest tak oczywiste w realistycznej poświeci Zoli,zdarzy się wiele ludzkich nieszczęść, upadków i bólu.
Zola opowiada historie konkretnych ludzi, ale mówi też o całym społeczeństwie, o triumfującym konsumpcjonizmie- kradnącej kobiecie z wyższych sfer i owładniętej rządzą zakupów żonie nauczyciela, o sztuczkach, dzięki którym każda klientka jest przekonana, że musi kupić to, co właśnie proponuje jej usłużny subiekt. "Wszystko dla pań" to opis życia ekspedientek, które przez kilkanaście godzin dziennie są na usługach ludzi rożnych stanów, a potem usiłują prowadzić własne życie. To też opowieść o konkurencji i zagładzie małych rodzinnych sklepików, które nie wytrzymują walki z olbrzymim sklepem. To po prostu historia budującego się kapitalizmu i jego ofiar. Postać handlowca, czas powstania oraz mocne osadzenie w realiach wielkiego miasta nasuwają porównywania z naszą "Lalką". Ale jak bardzo Wokulski (pozytywista czy romantyk?;) różni się od Moureta! Choć obaj do fortuny doszli dzięki dobremu ożenkowi i umiejętnościom myślenia, są to bohaterowie są bardzo różni, bo Mouret przy Stachu jest po prostu bezideowcem, skupianym tylko na własnych korzyściach- może dlatego polskie centra handlowe dopiero teraz przybierają takie rozmiary...
Współczesnego czytelnika uderza, jak niewiele się zmieniło w świecie handlu i związanych z nim emocji, są wielkie wyprzedaże, są piękne i pomysłowe wystawy i aranżacje sklepów, są ludzie robiący gigantyczne pieniądze na sprzedawaniu pozorów. Znane hasło, że powieść ma być zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu znalazło w utworze Zoli doskonałą realizację, którą czyta się z wciąż obecnym przeświadczeniem, że nasz gościniec zmienił się tylko w małym stopniu. Powieść świetnie się czyta, opisy ludzi, charakterów wciąż intrygują. Język, którym wszystko jest opisane, sposób wywoływania obrazów w wyobraźni czytelnika i prezentacji rożnych życiowych postaw pozwala poczuć, że obcuje się z naprawdę dobrą literaturą. A ta dzięki swej wartości literackiej, ale też wciąż aktualnemu tematami zupełnie się nie zestarzała.
Współczesnego czytelnika uderza, jak niewiele się zmieniło w świecie handlu i związanych z nim emocji, są wielkie wyprzedaże, są piękne i pomysłowe wystawy i aranżacje sklepów, są ludzie robiący gigantyczne pieniądze na sprzedawaniu pozorów. Znane hasło, że powieść ma być zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu znalazło w utworze Zoli doskonałą realizację, którą czyta się z wciąż obecnym przeświadczeniem, że nasz gościniec zmienił się tylko w małym stopniu. Powieść świetnie się czyta, opisy ludzi, charakterów wciąż intrygują. Język, którym wszystko jest opisane, sposób wywoływania obrazów w wyobraźni czytelnika i prezentacji rożnych życiowych postaw pozwala poczuć, że obcuje się z naprawdę dobrą literaturą. A ta dzięki swej wartości literackiej, ale też wciąż aktualnemu tematami zupełnie się nie zestarzała.
Emil Zola, "Wszystko dla pań". Przeł. Zdana Matusewicz.Wyd. Prószyński i Spółka. Warszawa1998.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń