środa, 31 maja 2023

„A jeśli jesteśmy złoczyńcami” to mówimy Szekspirem


 Motyw teatru i Szekspir. Jestem człowiekiem o prostej konstrukcji- widzę takie hasła i czytam.

 „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” to książka kipiąca Szekspirem. Autorka opisuje szkołę artystyczną, w której studenci aktorstwa grają tylko Szekspira (oryginalny pomysł na kształcenie). Teksty mistrza ze Stratfordu pojawiają się we fragmentach prób i spektakli, ale także w zwykłych rozmowach bohaterów. Ktoś może powiedzieć: pretensjonalne i nieprawdopodobne. A jednak! Z doświadczenia (także pracy nad  dramatem Szekspira) wiem, że tekstem się nasiąka, a mając w głowie setki zdań na każdą okazję, czasem łatwiej jest sięgnąć po słowa zapisane przez kogoś, niż samemu nazywać stany, sytuacje i emocje. Studenci, żyjący tekstami  Szekspira przez ponad 3 lata, operujący skojarzeniami i relacjami między postaciami, mają swój idiolekt. I gdy bohater mówi, że jest dla kogoś tym, kim Benvolio dla Romea lub Banquo dla Makbeta, wiadomo o co chodzi.  Czytając bawiłam się dobrze, ale wiem, że dla wielu takie nagromadzenie szekspirowskich, teatralnych i aktorskich wątków może być nużące. 

Atmosfera szkoły i teatru, prób do spektakli to dla mnie plus! A fabuła? Ostatni rok aktorstwa szykuje dyplom.  Przygotowania zakłóca wypadek–jeden z młodych aktorów ginie. Ale przedstawienie trwa dalej. Forma książki jest próbą zamknięcia powieści w strukturze pięcioaktowego dramatu (teatroman wie, że będzie tragedia, komedia byłaby dwa akty krótsza). Każdy akt zaczyna retrospekcja, bo narrator- Oliver,  po 10 latach wychodzi z więzienia i wraca do wydarzeń sprzed lat, by ostatecznie skonfrontować się ze śledczym. Ta warstwa „kryminalna” nie jest porywająca, choć można próbować traktować ją jako pretekst do rozmyślań o winie, karze i odpowiedzialności. Z kilkorga bohaterów troje jest opisanych głębiej, autorka wchodzi w konwencję aktorskiego emploi, ale nie robi wiele, by swoich bohaterów „połamać”. To młodzi ludzie, szukający drogi, tożsamości, sposobu na wyjście z roli. Ciągłe udawanie, granie, szukanie innych w sobie, sprawy nie ułatwia.  Bez reżysera i tekstu do wygłoszenia sami muszą podejmować  decyzje. W kluczowej scenie jeden z nich wprost mówi, że wolałby być bohaterem Szekspira niż sobą. Rozczarowało mnie zakończenie - rozmyło się, zabrakło dramaturgicznego napięcia.

To jest bardzo teatralna powieść. Teatr jest  w niej stykiem rzeczywistości i kreacji, tworzenia prawdy, a nie bycia w jej obrębie. Na tej granicy poruszają się bohaterowie i to z powieści zapamiętam. Klimat i teatr, który odmienia się przez przypadki i ludzi. Porównać do sztandarowej pozycji gatunku dark academia  „Tajemnej historii” nie mogę, bo ta lektura stale przede mną. 

M. L. Rilo. „A jeśli jesteśmy złoczyńcami”. Przeł. Katarzyna Malita. Wyd. Must Read. Poznań 2023

   

środa, 24 maja 2023

"Babcia Rabuś powraca" bo każda babcia ma coś z rabusia. Nawet...

Nie spodziewałam się, że Babcia Rabuś powróci! Pożegnanie z nią wydawało się dość ostateczne. Ale na szczęście dla wyobraźni  Dawida Walliamsa nie ma rzeczy niemożliwych!

"Babcia Rabuś powraca" to także powrót do tego, czym kilka lat temu zachwycił mnie Walliams pierwszą Babcią: wyobraźni, humoru i umiejętności mówienia bez nadęcia o rzeczach ważnych. To także powrót do Bena, wnuczka rabusia, jego zakręconych na punkcie tańca rodziców oraz Raja: sklepikarskiego mistrza promocji (jego postać łączy Walliamsowe uniwersum, ale w drugiej części opowieści o Babci Raj ma naprawdę sporo do zrobienia!).


Londynem wstrząsa wieść o kradzieży maski Tutenchamona. Sposób działania przestępcy oraz jego dalsze wyczyny przywołują na myśl metody działania słynnej Babci. Ale przecież Babcia Bena odeszła ponad rok temu! Ben postanawia przyjrzeć się sprawie. Jemu, znacznie mniej dyskretnie, przygląda się strażnik sąsiedzki pan Parker (przy okazji brat wyjątkowo stereotypowej bibliotekarki).  Jakby tego było mało, chłopiec ma zastąpić  ojca w konkursie tanecznym.  Czy da się rozwiązać zagadkę bezpardonowych kradzieży, zatańczyć układ, przy którym publiką wstrząśnie dreszcz, a przy okazji jeszcze poznać inną stronę osoby, która nikomu, ale to nikomu (!) nie kojarzy się z babcią rabusiem? Walliams to potrafi! Jest momentami szaleńczo, absurdalnie i zabawnie, ale bywa i bardzo wzruszająco (Walliams umie wywołać we mnie łzy, a niewielu to potrafi!). Poza zabawą i jazdą bez trzymanki z absurdem w plecaku i w przebraniu homara, mamy też opowieść o pokoleniach (nuty mądrości dojrzałego wieku i szczerości dzieci Walliams wygrywa bezbłędnie!) i spełnianiu marzeń- tych o byciu hydraulikiem i udziale w Tańcu największych sław. Bo to też trochę historia o tym, że marzenia nie mają wieku i ma je każdy, nawet ten, kto wydaje się, że ma wszystko.


Powrót Babci Rabusia jest też powrotem mojego zachwytu nad tym, co wyczynia Walliams w świecie fantazji i groteski. Przyznam, że przy niektórych książkach - np. „Gluciaku” (który co prawda jest fajowy językowo- jak zawsze czapki z głów przed tłumaczką Karoliną Zarembą) czuję, że jestem na nie za dorosła.  Opowieści o babciach rabusiach biorę w całości. I chyba nawet ta druga podobała mi się ciut bardziej! Może to przez klejnoty koronne?

Dawid Walliams. "Babcia rabuś powraca". przeł. Karolina Zaremba. Wyd. Mała Kurka. 2023. 

środa, 17 maja 2023

"Ucieczka niedźwiedzicy" ucieczka w opowieść

 

Pustka, poczucie braku czegoś ważnego, samotność, smutek. Ucieczka niedźwiedzicy z pewnością nie jest ucieczką od codzienności w krainę happy endu,książkowym poprawiaczem nastroju. Choć, w swój trochę przewrotny sposób, daje nadzieję, że uciekając, szukając, błądząc, można się znaleźć.  

Opowiadania. O poetce, mistrzyni świeckich pogrzebów, chłopaku, który trafia do dziwnego hotelu. O sygnale pamięci i darze wolności w postaci butów trekkingowych.O chęci  prowadzenia przez trzy godziny w tygodniu, w nowych ciuchach i nowym miejscu, nowej wersji życia.  O Wymyślonej, a może istniejącej przyjaciółce. O rozmowie o najbardziej niesamowitej historii z życia. I im dalej w te opowiadania, tym więcej punktów stycznych, postaci, które przenikają kolejne opowieści tworząc zwój losów. Bo przecież tamta bohaterka to siostra tego, a tę wspominała jej córka. I tak w kółko.  W kręgu opowieści, tęsknot, ludzi. W historiach realistycznych, nieco absurdalnych (mówiący po angielsku żółw z Kijowa- zostanie mi w pamięci!), po historie oniryczne, zamglone, nie tyle nie z tego świata, co raczej na światów styku. Opowiadane w pierwszej osobie, przez osoby różne, ale jednak bardzo wrażliwe, mimowolnie stwarzające świat w swoim języku. 

„Cała Bator” podsumowała tę opowieść Koleżanka. Prawda! Cała, w snuciu narracji, inspiracjach wałbrzysko-japońsko-greckich. W dyskretnych intertektualnościach z "Opowieści Hoffmanna" i pieśni Karłowicza.  

Mam w swojej komodzie doświadczeń czytelniczych szufladę- cenię, choć to nie moja bajka. Tam jest miejsce dla Joanny Bator. Bo tych krótkich historiach tworzy mikroświaty, bohaterów z krwi i liter, których nie sposób nie docenić. Jednak serce mi do tego nie bije goręcej, chyba też dlatego, że równocześnie czytam (kolejny raz) "Lalkę" i ten powrót rozlewa we mnie powracającą falę miłość do wielkiej powieści realistycznej.

 Joanna Bator. "Ucieczka niedźwiedzicy". Wyd.  Znak. Kraków 2022. 


 

wtorek, 9 maja 2023

"Klub czytelniczy dla samotnych serc" w bibliotece emocji

Czy książki mogą pomóc tym, którzy nie lubią czytać?


"Klub czytelniczy dla samotnych serc"  udowadnia, że wystarczy trafić na książkę, która poruszy, by nie tylko stać się czytelnikiem, ale i lepiej żyć.

 
Nastoletnia Aleisha traktuje wakacyjną pracę w bibliotece jak karę, nie zna się na książkach, a głowę zaprzątają jej problemy rodzinne i towarzyskie. Wdowiec Mukesz do biblioteki przychodzi by oddać książki zmarłej żony. I między pokoleniami rodzi się przyjaźń? Tak, ale nie od razu. Zanim ta dwójka zacznie rozmawiać, będą zgrzyty i nieporozumienia. Jak w życiu. Pomocna w przełamaniu lodów  między ludźmi o tak różnych problemach będzie lista 7 tytułów, która pojawią się znienacka i wprowadzą poruszenie w życie kilkorga czytelników biblioteki. Biblioteki stojącej na skraju niebytu, bocznej filii w niezbyt reprezentacyjnej dzielnicy Londynu. Biblioteki, która jednak potrafi zjednoczyć i zmienić.

Chociaż okładka sugeruje powieść lekką, łatwą i przyjemną, w tej historii jest żałoba, samotność (samotne serca nie są tylko romantyczną figurą), choroba, strata, dorastanie i emigrancka tęsknota za ojczyzną. Jest też wsparcie, nadzieja na przyszłość, wiara w człowieka i alternatywny świat książki, który nie jest wcale odcięciem od rzeczywistości. Bo jak pisze autorka: „książki ukazują nam świat, nie chowają go przed nami”.  

„Tego dnia po raz pierwszy czytała ze swoboda, nie zastanawiając się, czy dobrze rozumie  opowieść. Dała sobie nareszcie kredyt zaufania.” Jest w tej książce też historia rodzącego się czytelniczego zachwytu i tajemnica stawania się czytelnikiem.
To książka o ludziach i książkach. O bohaterkach powieści, którzy pomagają zrozumieć, poczuć, nazwać. Jedna z tych książek, która da dużą przyjemność tym, którzy kochają książki i wierzą w ich siłę.

Czy ta książka złamała ma serca-nie. Bo takich ludzi, takie historie znam z własnej biblioteki. Zagubionych w nowej rzeczywistości wdowców, nastolatki bojące się wracać do domu, niepewne tego co w nim zastaną,  tych, którzy właśnie tracą zdrowie i oparcie. Znam i tych, którzy w bibliotece dzielą się największymi radościami. To rzeczywistość, nie fikcja literacka. Ale  Sara Nisha Adams przedstawiła swoją historię w sposób bardzo dobry, stroniąc od sentymentalizmu, a jednocześnie pokazując sporo emocji. I dając naprawdę piękne świadectwo miłości do książek (bo duchu bohaterek „Rebeki”, „Małych kobietek” czy „Dumy i uprzedzenia”  pojawiają się w treści nie tylko dla ładnego skojarzenia, ale z głębokim sensem!).  


 Sara Nisha Adams. "Klub czytelniczy dla samotnych serc". Przeł. Urszula Gardner. Wyd. Kobiece. Białystok 2023.

czwartek, 4 maja 2023

"Swiftowie" rodzina i słowa


 Czy porównywanie jednej książki do innych ma sens? Czy to przyciąga dla lektury?

Jeśli tak, to Swiftowie to odrobina klanowego porządku i czarnego humoru rodziny Addamsów, ciut zagadki z Agaty Christie, rezolutni bohaterowie rodem z książek Dahla i piękna biblioteka oraz językowe zagdki z Hotelu Winterhouse.

 Beth Lincoln napisała powieść przy której, (przewyższając 3 razy wiek docelowego odbiorcy) bawiłam się fantastycznie i znów poczułam dziecięcą fascynację- co będzie dalej!

W rodzie Swiftów imię wybiera się ze Słownika i determinuje ono życie  kolejnego Swifta. Breweria cały czas nie wie, czy będzie niewolnicą swojego imienia czy będzie działać mu na przekór. Zjazd rodzinny to sprawdzi, bowiem gdy wypadek uniemożliwi ciotce Schadenfreude przekazanie schedy, Breweria i jej siostry:Fenomena i Szczęsna zaczyna swoje śledztwo. Nie można polegać tylko na rodzinnym detektywie Tropie, tym bardziej, że i on staje się podmiotem śledztwa. Ogólnie dzieje się sporo, trup ściele się gęsto, a to wszystko podlane jest sosem humoru z nutką tajemnicy i nieskrępowanej dziecięcej wyobraźni! Jak to w książce dla młodego czytelnika jest i morał: należy być sobą, a rodzina to siła (czasem siła złego!).  Nie powiem więcej, by nie psuć zabawy, bo zagadka, tropy i rozwiązanie wcale nie są oczywiste. 

  A to wszystko opowiedziane jest kapitalnym językiem. I tu brawa dla tłumacza, który  znakomicie poprzekładał znaczące imiona Swiftów (Cny, Rekuza, Memento), słowa, którymi wymieniali się wielbiący synonimy narzeczeni;który pokazał, że w polszczyźnie jest miejsce dla każdego. A w partię scrabble na śmierć i życie (takie pojedynki praktykuje się w tej rodzinie) wplótł świerzop, czym ostatecznie podbił moje serce (dolary przeciwko orzechom, że nie ma tego w angielskim oryginale!). Za te smaczki lubię literaturę, a gdy takie zabawy zaczynają się już w książkach dla dzieci to czuję, że traktuje się tego czytelnika poważanie. 


 To jedna z tych książek, która może pomóc złapać bakcyla czytania. I przypomnieć, ile można zdziałać dobrze użytym słowem. Dla mnie na razie najlepsza książka dla niedorosłych czytelników w tym roku. 

 Mam nadzieję, że to nie koniec przygód Brewerii. Przygód, w których niebagatelną rolę gra biblioteka! 

Beth Lincoln, "Swiftowie". Przeł. Rafał Lisowski. Wyd. Znak Emotikon. Kraków 2023.