Lady Octavia Cavendish-kobieta, która wolałaby czasem nie być damą, za to żyć zgodnie z własnymi przekonaniami. Lord William Cavendish- przedstawiciel kolejnego pokolenia wiernych koronie i tradycji. Harry-syn, czując nadchodzące zmiany, marzy o lataniu, a w charakterystycznym dla jego wieku i pozycji wyszumieniu się nie zważa na różnice społeczne. Luisa-starsza córka powoli przygotowująca się do wejścia na giełdę matrymonialną, Charlotte- młodsza córka z postępowym marzeniem by kiedyś samodzielnie na siebie zarabiać. Jest jeszcze kilkoro osób z służby. Za chwilę rozpocznie się przełomowy 1914 rok. Wiadomo, że nie data świadczy o końcu wieku i epoki, bez względu na kalendarza XIX wiek zakończył wybuch I wojny światowej i także ze względu na sposób pokazania zmian mentalności, rodzących się ruchów społecznych i reakcji na bałkański kocioł warto sięgnąć po "Tajemnice Rutherford Park".
Wydawca reklamuje książkę hasłem, w którym przywołuje serial BBC "Downton Abbey" i ma w tym wiele racji- jest rodzina (nie ma niestety Statecznej Nestorki w typie Maggie Smith), są stare i nowe sekrety, jest wreszcie wiatr zmian, który głośnym echem odbije się w zabytkowych murach. Jest też służba, choć w powieści ich losy są znacznie mniej eksponowane niż działo się w to serialu, a opowieści o działaniach i życiu służących ograniczają się do kilku elementów, potrzebnym by urozmaicić historie rodu. Jest jednak to, co urzekło widzów angielskiej produkcji- precyzyjnie rekonstruowany świat sprzed wojny. Elizabeth Cooke prezentuje czytelnikom świat, który choć czasowo wydaje się nie aż tak odległy, w rozumieniu zasad, konwenansów i stylu jest bardzo różny od dzisiejszego.To nie tylko ta rzeczywistość, w której żonie nie mówi się o problemach świata, by jej nie denerwować, a dziewczyna siedząca sama w kawiarni jest widokiem podejrzanym, to także bardzo stały system, w którym lokaj nie rozmawia z pokojówką, a podawanie do stołu odbywa się ściśle określonej hierarchii. Europa w przededniu zamachu w Sarajewie nie wydaje się gotowa na zmiany, istniejący porządek dla większości bohaterów jest niezmienny, oczywisty i nie zburzy go nawet Amerykanin, który przybywa do majątku i trochę miesza w życiu domowników.
Losy bohaterów czyta się bardzo dobrze, z przyjemnością poznając realia tamtego świata, który zaczyna drżeć w posadach. Właśnie tę prób przywrócenia świata sprzed wieku wysoko cenię i to ona wyróżnia powieść na tle obyczajówek. Autorka zadbała o realia, autentyczność i poprowadziła swoich bohaterów zgodnie z wytycznymi tamtych zasad i systemów, bo mimo wyczuwalnych zmian rodzina Cavendishów była zakorzeniona w XIX wieku i nie mogła się z go pozbyć zbyt szybko. Gdyby autorka chciała od swoich postaci większego buntu, więcej burzy i naporu, utraciłaby prawdopodobieństwo, a siłą tej książki jest właśnie jej realizm. Dobrze napisana historia z postaciami, które stoją u rozwidlenia czasów, osadzona w zręcznie zrekontrowanej rzeczywistości- do łyknięcia w jedno popołudnie i zastanawiania się nad tym ile zmian w obyczajowości i codzienności przynosi sto lat.
Wydawca reklamuje książkę hasłem, w którym przywołuje serial BBC "Downton Abbey" i ma w tym wiele racji- jest rodzina (nie ma niestety Statecznej Nestorki w typie Maggie Smith), są stare i nowe sekrety, jest wreszcie wiatr zmian, który głośnym echem odbije się w zabytkowych murach. Jest też służba, choć w powieści ich losy są znacznie mniej eksponowane niż działo się w to serialu, a opowieści o działaniach i życiu służących ograniczają się do kilku elementów, potrzebnym by urozmaicić historie rodu. Jest jednak to, co urzekło widzów angielskiej produkcji- precyzyjnie rekonstruowany świat sprzed wojny. Elizabeth Cooke prezentuje czytelnikom świat, który choć czasowo wydaje się nie aż tak odległy, w rozumieniu zasad, konwenansów i stylu jest bardzo różny od dzisiejszego.To nie tylko ta rzeczywistość, w której żonie nie mówi się o problemach świata, by jej nie denerwować, a dziewczyna siedząca sama w kawiarni jest widokiem podejrzanym, to także bardzo stały system, w którym lokaj nie rozmawia z pokojówką, a podawanie do stołu odbywa się ściśle określonej hierarchii. Europa w przededniu zamachu w Sarajewie nie wydaje się gotowa na zmiany, istniejący porządek dla większości bohaterów jest niezmienny, oczywisty i nie zburzy go nawet Amerykanin, który przybywa do majątku i trochę miesza w życiu domowników.
Losy bohaterów czyta się bardzo dobrze, z przyjemnością poznając realia tamtego świata, który zaczyna drżeć w posadach. Właśnie tę prób przywrócenia świata sprzed wieku wysoko cenię i to ona wyróżnia powieść na tle obyczajówek. Autorka zadbała o realia, autentyczność i poprowadziła swoich bohaterów zgodnie z wytycznymi tamtych zasad i systemów, bo mimo wyczuwalnych zmian rodzina Cavendishów była zakorzeniona w XIX wieku i nie mogła się z go pozbyć zbyt szybko. Gdyby autorka chciała od swoich postaci większego buntu, więcej burzy i naporu, utraciłaby prawdopodobieństwo, a siłą tej książki jest właśnie jej realizm. Dobrze napisana historia z postaciami, które stoją u rozwidlenia czasów, osadzona w zręcznie zrekontrowanej rzeczywistości- do łyknięcia w jedno popołudnie i zastanawiania się nad tym ile zmian w obyczajowości i codzienności przynosi sto lat.
Elizabeth Cooke, "Tajemnice Ruteherfor Park". Przeł. Katarzyna Rosłan. Wyd. Marginesy. Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz