On, szanowany architekt, ojciec, mąż kobiety przebywającej w
zakładzie dla obłąkanych. Ona, urodzona
w Dalmacji, guwernantka, matka, żona
męża przebywającego w Ameryce. Połączył
ich los, który dla wszystkich bohaterów tej historii okazał się tragiczny. Zaremba
przyjął pod swój dach Gorgonową, mającą opiekować
się jego dziećmi. Wkrótce stosunki pary stały mniej zawodowe. Urodziło im się
dziecko. Po jakimś czasie Zaremba chciał
odesłać Gorgonową. Nie wiadomo, jak
potoczyłyby się dalej ich losy, gdyby nie wydarzenia wieczoru 30 grudnia
1931. Kto zabił Lusię Zarembiankę? Czy
między siedemnastoletnią dziewczyną, a
mającą opuścić dom kochanką ojca naprawdę dochodziło do scysji, których
konsekwencją był brutalny mord? Kogo widział, jeśli widział (!) brat Lusi, Staś
(który zginał tragicznie w górach w 1939)? Cezary Łazarewicz zaczyna od
próby rekonstrukcji feralnego wieczoru, potem prezentuje relacje świadków,
proces, opisuje żądną krwi ulicę, dziennikarzy, którzy czekają na najnowsze
wieści, aby zdążyć je podać w popołudniówce. Proces lwowski zaczyna interesować
całą II Rzeczpospolitą, jest areną
popisów i sporów prawników oraz gwiazd
nauki (biegłym w procesie był prof. Ludwik Hirszfeld, który pierwszy oznaczył
grupy krwi). Wyrok. Apelacja. Proces i oskarżoną przenoszą do Krakowa.
Gorgonowa jest w ciąży. Cały czas w grę wchodzą tylko poszlaki i domysły. Gorgonowa zostaje skazana na 8 lat więzienia.
Co się z nią stało potem, gdy sprawę najgłośniejszego procesu dwudziestolecia
wmieszała się historia i amnestia po wybuchu II wojny światowej.
Cezary Łazarewicz odtwarza elementy układanki procesowej na podstawie
akt, gazet i zaangażowanych w sprawę ludzi (powołuje się m.in. na artykuły Ireny
Krzywickiej i Stanisławy Przybyszewskiej). Ale zagadka nie zostaje rozwiązana,
bo nie pojawiają się w niej żadne nowy punkt zaczepienia. Druga część reportażu
to typowe dziennikarskie śledztwo
dotyczące poszukiwań tych, którzy mogli jeszcze coś wiedzieć i pamiętać. Pojawiają
się więc urodzona w więzieniu córka Gorgonowej, Ewa, przekonana o niewinności
matki i jej starsza siostra, Roma, która wychowywana była w przeświadczeniu, że
Gorgonowa zamordowała Lusię. To, co zwraca
uwagę w tej historii to pewność osądów opartych tylko na niejasnych
przesłankach i wrażeniach. Ludzie wydają swoje wyroki. Poza brakiem dowodów w samym procesie pojawia
się jeszcze brak wieści o losach samej Gorgonowej. Czy wyszła raz jeszcze za mąż, czy choć przez
chwilę była szczęśliwa i żyła bez złej sławy morderczyni i czarnego charakteru?
Łazarewicz
opowiada historię o historii, prowadzi narrację o tworzącej się na podstawie relacji świadków, akt i artykułów,
narracji. Bo proces Gorgonowej był jednym z najchętniej komentowanych i obrastających legendą procesów w dziejach
polskiego sądownictwa. Tam, gdzie brakuje twardych dowód i faktów, tworzy się
opowieść. W książce fragmenty akt,
listów, artykułów, zeznań zaangażowanych osób splatają się tworząc opowieść ze
współczesnym ciągiem dalszym. O narracyjnym potencjalne sprawy świadczą też pojawiające się w książce odniesienia do filmu „Sprawa Gorgonowej”,
który to obraz wywołał u rzeczywistych bohaterów tej opowieści emocje dalekie
od tych, które towarzyszą dziełu sztuki (aktorzy byli przez rodziny hołubieni lub znieważani za swoje role). Pytania i podejrzenia, które stawia autor, pozostaną pewnie bez jednoznacznej
odpowiedzi, podejrzewam, że nikt nic nowego nie doda, bo świadków wydarzeń jest
coraz mniej, a sam proces Gorgonowej jest już dziś na wpół legendarną opowieścią.
„Koronkowa robota” to książka, która dodaje swoją cegiełkę do budowania
legendy. Książka bez jednoznacznego osądzania, z otwartymi pytaniami, książka będącą świadectwem
rzetelnej reporterskiej roboty. Książka, do której będę wracać ci, którzy będą jeszcze
kiedyś zajmowali się tym procesem. Książka wpisująca się w opowieść o historii Gorgonowej i jej poszlakowym,
pełnym opowieści procesie.
Cezary Łazarewicz, "Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej". Wyd.
Czarne. Wołowiec 2018.