Kiedy w 2010 roku ukazały się Agnieszki
Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na
wyczerpanym papierze, zabulgotało. Nie piszę „zawrzało”, bo przecież
portale plotkarskie codziennie buzują nowymi informacjami o celebrytach,
dlatego- zabulgotało czymś, co udało się schować przez 40 lat przed oczami
ciekawskich. Zabulgotało, bo to w końcu „ta Osiecka i ten Przybora”. Wreszcie,
zabulgotało, bo gazety z przeróżnych półek i poziomów rzucały artykuły i notki,
z których wynikało, że listy tej pary są szokiem i spłycało znacznie relację, zaznaczając pogrubionym pismem co
pikantniejsze cytaty. Zaczęły się komentarze o tym, co wolno wydawcy, kto chce
zarobić na historii sprzed lat i czy
publikowanie prywatnej korespondencji ma sens...Przeczytałam wtedy i teraz w maju, miesiącu piosenkowym, postanowiłam wrócić do tych listów, wysłuchać audiobuka, którego pięknie, z wyczuciem i melodią piosenek czytają Magda Umer i Piotr Machalica.
Warto dostrzec i
docenić stronę edytorską całej książki oraz staranność z jaką zostały
przygotowane do druku wszystkie materiały. Zdjęcia, pocztówki, telegramy, dość
dokładne, ale nie przeładowane przypisy Magdy Umer, wszystko zamknięte w okładce
przypominającej rodzinny album. Umer
wspomniała w przedmowie, że decyzja o wydaniu listów była przemyślana,
akceptowana przez dzieci bohaterów. Bo Osiecka i Przybora stają się właśnie
bohaterami książki. Sam Przybora miał powiedzieć, że literatura nie wybaczyłaby
gdyby listy zostały zniszczone. I to jest chyba najlepszy sposób czytania owych
listów. Czytać je jak literaturę, powieść epistolarną. Bo gdy dwóch literatów pisze do
siebie, powstaje literatura i to prawdopodobnie literatura ze sporą dozą
autokracji i kreacji adresata. W listach, telegramach, kartkach są uczucia,
bardzo dużo tęsknoty, ale także niezły obraz życia kulturalnego lat
sześćdziesiątych. W
tle przewijają się ważne postaci tamtych lat Jędrusik, Karfftówna, Kwiatkowska,
Zaniewska, Axer, Wasowski, Kydryński, Dziewoński, słychać strzępki plotek i
kawiarnianych gwarów. Przybora przygotowuje kolejne wieczory Kabaretu Starszych Panów, pracuje nad
scenariuszem do Jedzcie stokrotki,
Osiecka pisze piosenki, rozmawia z wykonawcami, opisuje Niech no tylko zakwitną jabłonie. Każde gdzieś jedzie i opisuje wrażenia z podróży. I okazuje się,
że nawet Paryż nie jest tak piękny, gdy nie można się nim zachwycać we dwoje.
Świat którego już nie ma, ożywa.
I to dowód na to, że Listy na wyczerpanym papierze są literaturą, która
odtwarza rzeczywistość, nadając jej
charakterystyczny dla autorów rys. Przybora w swoich listach jest
poetycki, pełen wysublimowanych metafor, cytatów, Osiecka pisze o jego
korespondencji ”Strasznie Ty ślicznie piszesz te listy, bo tak umiesz
powiedzieć o tym, co się w Tobie dzieje, że to jest „właśnie to”. Umiesz
nazwać, jesteś wzruszający i precyzyjny”.[1]
Osiecka, w kartkach pisanych szybko jest autoironiczna, pewna siebie choć pod
wrażeniem tego, co Jeremi do niej pisał. W dłuższych listach emocjonalna i
szczera, odsłania się i porzuca pozę zimnej blondynki. „Strasznie podniosła
mnie na duchu owa kartka, napisana po Kamieniołomach, że były w niej takie
piękne króciutkie zdania, których nie da się pisać na lipę”[2]
napisał do niej Przybora. „Na lipę” jest dla tej dwójki ważnym sformułowaniem.
To co początkowo wydawało się być tylko „na lipę” zaowocowało setkami zdań,
wyrażających prawdziwe uczucia, prawdziwych ludzi i prawdziwy świat. Dwie osobowości działające w sferze słowa,
swoimi słowami oddają swoje emocje. I piszą do siebie i o sobie jak „tekściarz
tekściarzowi”[3]. Każde ma inne słowa i emocji, bo są „do
pary, nie w parze”. A listy, jak stwierdza sama Osiecka, to okazja, by
„powiedzieć sobie różne rzeczy, które wstyd jest gadać nawet przy zgaszonym
świetle”[4].
W listach można nazwać się potworami, opisać złość, wreszcie napisać czarno na
białym słowo kocham.
Dopełnieniem korespondencji stają
się teksty piosenek, pisanych z myślą o drugiej osobie-z miłości, z tęsknoty, z
rozczarowania, na pożegnanie. Piosenki znane, które nagle dostają inny trop
interpretacyjny, choć czy tak bardzo inny? Czy ważne jest, kim jest ta „dziewuszka, co nie ma serduszka” i ten, który jest „na całych
jeziorach”... Co
ciekawe, wiele z tych piosenek śpiewała Kalina Jędrusik. To ona wykonywała S.O.S,
Stacyjkę Zdrój, List Stokrotki, W słowach ślad, Utwierdź
mnie i O, Romeo w Kabarecie
Starszych Panów i Wyszłam i nie
wróciłam i Czy musimy być na ty Osieckiej. Oboje tekściarze znaleźli w
jednej Kalinie idealną interpretatorkę słów pisanych z wzajemnej miłości.
Lektura książki nie zburzyła mojego widzenia Przybory i Osieckiej. Ona
jest tą „na zakręcie”, co „sama nie wie czy warto kochać ciebie” i „sama
chciała”, on pozostanie dla mnie Panem B, który czeka na Jesienną Dziewczynę,którą sobie wymyślił...
Piosenki ze słowami Przybory zostaną na zawsze genialnymi utworami na każdą
okazję, które bawią, rozpogadzają, zachwycają i zastanawiają (bo w to, że
Osiecka znała dusze kobiecą nie wątpiłam, ale że Przybora swoje tęsknoty
zamknął w formie literackich wypowiedzi Julii, Stokrotki i innych pań z
Kabaretu, nie tracąc przy tym nic z głębi psychologicznej i piękna języka,to
już jakieś szatańskie sztuczki!). Osieckiej będę jak wcześniej słuchać od czasu
do czasu, gdy najdzie mnie nastrój na literackie tęsknice i niespełnienia.
Przeczytałam Listy traktując je jak literaturę, powieść, która
ma swoich bohaterów. Bohaterami są żonaty, uwielbiany twórca, ojciec dwójki
dzieci, czarujący inteligent i młoda, zdolna poetka ze skomplikowanym
charakterem. Spotkali się i zakochali miłością niemożliwą do spełnienia i
trudną. A z takiej właśnie miłości
pisze się najlepsze teksty. Oni pisali i piosenki i listy. Nazywali się po
prostu Jeremi i Agnieszka.
Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, "Listy na wyczerpanym papierze". Wyd. Agora. Warszawa 2010.
Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, "Listy na wyczerpanym papierze". Wyd. Agora. Warszawa 2010.
PS Jak niezwykłą moc mają listy! Zwłaszcza te papierowe, które zostają jako namacalna pamiątka przeszłości... z czyimś podpisem, czasem umiejętnie ukrytym w dorysowanym kwiatku błędem, rozmazanym słowem czy literą... Piszmy listy!
[1]s. 143
[2] s. 97.
[3] ten zwrot
pojawia się parokrotnie
[4] s.148.