Najlepsza książka przeczytana w 2021 roku to...?
Moje Cynamony, czyli zestawienie najbardziej zapadających w pamięć książek czytanych w tym roku.
Literatura polska: "Florentyna od kwiatów" romantyzm polskiej wsi i malowniczość trwania oraz "Cyrkówka Marianna" opowieść o kobiecie, która wierzyła w marzenia, ludzi i dawała kolor powojennej szarzyźnie.
Literatura obca: "Ballada o lutniku" opowieść o dorastaniu i dojrzewaniu, przyjaźni i międzypokoleniowym porozumieniu. Doceniam też "Dworską tancerkę" i "Klarę i słońce".
Lekkie, łatwe: "Wszystkie barwy marzeń" pozornie lekka historia, barwna, choć skryta bohaterka, która mówi o sobie kartkami na klatce schodowej. Spodobały mi się brak jednoznacznego happy endu i mądrość dziesięcioletniego sąsiada.
Kryminal tango: "Ostatnia iluzja" kolejna część przygód Molly, intryga w nowojorskich w dekoracjach pocz. XX wieku. Cała seria świetna i bardzo niedoceniana! Wyróżnienie- „Porachunki bezimiennej pisarki” za intrygującą bohaterkę i ironiczną narrację.
Muzyczne inspiracje: "Szalona miłość. Wprowadzenie do opery" mimo krytycznych uwag dot. tłumaczenia i redakcji, ta książka jest bardzo potrzebna i warta przeczytania, bo pokazuje operę jako sztukę wciąż żywą!
Bo bywam dzieckiem: przygody odważnych panien z Londynu roku 1909 czyli „Tajemnice domu handlowego Sinclair”, które przypomniały czym jest radość przygodowego czytania
Odkrycie roku: Daphne du Maurier! "Rebeka" zachwyciła, "Moja kuzynka Rachela" zaintrygowała. Ta przygoda się nie skończy, bo Daphne umiała pisać i umiała tworzyć oryginalne kobiece bohaterki.
Na koniec: "Nic się nie dzieje" zbiór krótkich impresji pozwalających zrelaksować się, docenić i przypomnieć codzienne miłe chwile, na które nie zwracamy uwagi. Dla mnie te opowiastki miały dużą wartość biblioterapeutyczną.
Pożegnanie: „Miasto z mgły”- ostatni tom prozy Zafona, domykający przygodę z jego wyobraźnią, językiem i literacką pamięcią.
Nadzieje: seria Wyjątkowe kobiety- za mną lektura powieści biograficznych o Fridzie i Piaf, ostrzę zęby na historię Callas.
Wielkich rozczarowań nie było, bo książki, które nie rokują, porzucam.
Wszystkie książki oczywiscie
wypożyczone z Biblioteki! I dlatego nie ma zbiorczego stosiku, bo książki są tam, gdzie im najlepiej-w domach kolejnych czytelników.
Wydarzeniem książkowym było to, że moje nazwisko znalazło się na okładce publikacji z ISBNem ;) I że była to publikacja o Norwidzie...
Życie jest pełne zaskoczeń! Samych wspaniale zaskakujących Wam życzę!