Czy można mieć przyjaciela ze sklepu? Czy człowiek jest niepodrabiany? Czy potrzeba nam wiary?
Klara jest SP, sztuczną przyjaciółką. Nie jest najnowszej generacji, ale ma bardzo dobrze rozwinięty zmysł obserwacji i empatii. Pewnego dnia zostaje kupiona dla Josie, dziewczynki pełnej życia, choć zmagającej się problemami zdrowotnymi. SP przygląda się swojej podopiecznej, Matce, Gospodyni, poznaje ojca dziewczyny, jej przyjaciela i sąsiadkę, trafia też do tajemniczej pracowni malarza, u którego znajduje, nie tylko, portret Josie. Obserwuje, uczy się zachowania swojej podopiecznej, a gdy Matka proponuje jej odegranie w przyszłości pewnej roli z wahaniem przystępuje do działań, których nikt w niej nie programował. A przy okazji bardzo wierzy, że tak jak Słońce pomaga jej układom scalonym, tak moc gwiazdy pozwoli Josie wyzdrowieć, dorosnąć pójść i własną drogą.
O lalkach i udawaniu ludzi pisano już w romantyzmie. Wątek tego, czy można podrobić czyjeś serce, stać się nim, przerobić kogoś na obraz innej osoby też nie jest niczym nowym. Do tego znane elementy (ledwo napomknięte) związane z modyfikacjami genetycznymi i kształtowaniem jak najlepiej rozwiniętych ludzi. Wszystko było. A jednak czyta się tę książkę z zainteresowaniem. Także dlatego, że teoretycznie bezduszna Klara, z której perspektywy poznajemy tę historię, jest najszerzej pokazana emocjonalnie i bardzo w swoich marzeniach, myślach i spostrzeżeniach ludzka. Jest też narratorką łączącą w sobie narrację pierwszej i trzeciej osoby. Nawet o swoich emocjach pisze z dystansu kogoś, kto dopiero poznaje świat przeżyć i uczy się ich przez obserwacje innych i siebie.
I choć można marudzić, że Ishiguro zamiast iść głębiej w temat wcielania się w kogoś, tworzenia humanoidalnych odpowiedników żywych ludzi, wybiera proste i dające nadzieję (choć trochę zawieszone) zakończenie, jest to wielka nadzieja tej książki. Bo jednak człowiek okazuje się tworem unikatowym, serce czymś metaforycznie indywidualnym, a wiara i nadzieja są elementami dostępnymi i potrzebnymi przyjaciołom (nawet sztucznym). I jest też coś w tym, że najwięcej nadziei ma robot, czyżby dlatego, że nie jest skażony rozczarowaniem?
Trochę przyszłości, trochę przeszłości, humanizm i humanoid. Czyta się dobrze i w głowie zostaje kilka pytań. Tego oczekujemy od noblistów.
Kazuo Ishiguro. "Klara i słońce". Przeł. Andrzej Szulc.Wyd. Albatros. Warszawa 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz