Sylvia Beach,
Amerykanka w Paryżu, założycielka księgarni Shakespeare and Company, wydawczyni
„Ulissesa”. Tak można opisać główną bohaterkę „Księgarni w Paryżu”. Jednak jej
portret jest bogatszy- kobieta, która walczy o marzenia, wierzy w literaturę, w
Paryżu znajduje kobietę swojego życia, która uczy ją księgarskiego fachu.
Jej anglojęzyczna księgarnia staje się miejscem spotkań międzywojennej bohemy, a
potem sama wydaje dzieło, które zmieni
spojrzenie na powieść. Autorka opisuje prawie 20 lat życia i pracy Sylvii, w
którym nieustannie wraca Joyce i jego książka. Najpierw zachwyt nad nową formą,
potem zaskoczenie i smutek toczącym się w USA procesem o nieobyczajność
drukowanych w gazetach rozdziałów. Decyzja o wydaniu książki. Proces
wydawniczy, dziesiątki rozmów i poprawek, setki przepisywanych stron. Emocje
premiery i pomysły na szmuglowanie powieści do Stanów. Dyskusje o prawach
autorskich i walka z nielegalnymi kopiami i przedrukami. Niełatwe kontakty z
autorem.
Dla mnie „Księgarnia
w Paryżu” jest przede wszystkim opowieścią o pracy księgarskiej i procesie wydania „Ulissesa”. Życie Sylvii-radości, rodzinne
dramaty, muszą ustąpić pola pracy, bo najpierw tworzenie księgarni, potem
praca wydawcy, w końcu ratowanie sklepu w czasie kryzysu to sprawy dla
bohaterki najważniejsze.
Autorka w
posłowiu pisze, że każda powieść historyczna jeszcze bardziej oddala od prawdy,
skoro czytamy myśli postaci będące jednak myślami autora na temat tej postaci. Prawda. Ale udało się Maher stworzyć portret kobiety odważnej,
zaangażowanej w pracę na rzecz literatury i jej twórców, a przy tym pełnej
wątpliwości, momentami zniechęconej. Dojrzewającej. Bardzo prawdopodobnej.
Poza Sylvią
i wieloznacznym Joyce’m czytamy trochę o tych, którzy tworzyli klimat Paryża: są Fitzgerald, Valery, Hemingway, Gide, Pound, Stein. Listy pisuje Shaw. Przy
księgarskim regale toczą się rozmowy o sztuce, ale też np. wydarzeniach w Niemczech.
W świecie awangardy trwa pytanie o wolność sztuki, granice eksperymentu,
a także o to, czym jest sztuka, a czym komercja (jej znakiem „Wielki Gatsby”).
Długi proces przeciw Joycowi pozwala też pytać, jak przez 100 lat zmieniła się sztuka
i jej odbiór. Bo dziś „Ulisses” nikogo nie szokuje, stał się wręcz statecznym
klasykiem.
Czy trzeba
przeczytać „Ulissesa” by cieszyć się lekturą. Nie (mimo 3 prób, jeszcze nie
przeczytałam), ale na pewno warto książkę znać, by łapać czym są np
poszukiwania powieściowych bohaterów na paryskich ulicach. Kolejna książka
o książkach. O bardzo konkretnym czasie, autorach, o straconym pokoleniu, które
zostawia swój ślad. I dla fanów takich autotematycznych (a nawet autor
tematycznych) spora gratka, bo atmosferę twórczego zamętu i zmiany czuć
doskonale w całej powieści.
Za książkę dziękuję wydawnictwu.
Kerri Maher "Księgarnia w Paryżu". Przeł. Anna Bereta-Janokowska, Piotr Pieńkowski. Wyd. Znak Jednym Słowem. Kraków 2024.