środa, 5 lutego 2025

"Szkody" wspomnienia i przenikanie

 

Wspomnienia. Własne  czy te, które tworzą wspólnotę, budują pokolenie?

Z autorką łączą mnie kaseciak, koncert Zielono mi oglądany w duszny wieczór 1997, podrapane od porzeczek kolana i supeł w brzuchu przed matmą. Ale część naszych historii jest zupełnie inna, bo tam,  gdzie u niej wielopokoleniowy dom na Śląsku i wakacje u babci na wielkopolskiej wsi, u mnie poznańskie bloki i dziadkowie w sąsiedniej dzielnicy.  


I to chyba tak bardzo łączy czytelnika ze "Szkodami". Część wspomnień, którymi można się wymienić i część rodzinnych historii.  Rożnych, ale na tyle jednak podobnych (wojna, PRL), by zobaczyć poblask własnych rodzinnych losów. 

Mocy dodają tym opowieściom dwa elementy-  Śląsk i wchodzenie w dorosłość, łączące się z odchodzeniem najbliższych. W historiach śląskich przodków, języku, zwyczajach i smakach kryja się przywiązanie, korzenie, powody buntu i niezgody. (Przypadkiem, a może nie, tydzień, który zakończyłam "Szkodami" rozpoczęłam śląskim monodramem "Mianujom mie Hanka").  Jest w "Szkodach" świadomość pozwalająca określić kim się jest, a kim nie chce się być. I to nie tylko o pochodzenie chodzi. Bo ta przeszłość przenika przez opowieści, niekoniecznie chronologiczne, a przecież splecione w całość. Ze szczelinami, w których kryje się to, co osobiste, własne, nie do czytania. Z poprzednimi pokoleniami łączy się życie samej narratorki, czasem wybiegające w przyszłość, bo opowiadane dziś, z dystansu, ze świadomością tego, co było w następnym rozdziale.

Hania Hoffman pisze o wydarzeniach, ludziach, sprawach i rzeczach. Bez popadania w sentymentalizm, bez pozy. Snuje opowieści rezonujące z doświadczeniami czytelników z różnych pokoleń (sprawdzone na mojej Mamie). Pięknie tworzy historię osobne i wsobne. O marzeniach młodych i doświadczeniach starszych. O młodości i starości, początkach i końcach.

Historie z szelestem kreszowego dresu, smakiem kompotu, sztywnością pierwszych dżinsów i miękkością koca, pod którym czyta się do nocy książki.  Opowieści z uśmiechem i westchnieniem. Wzruszeniem. Opowieści,  do których każdy mógłby coś dorzucić. Ale opowiedziane tak, jak umieją nieliczni.

Hania Hoffman"Szkody". Wyd. Lira. Warszawa 2024.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz