Są w tej książce pewne nieścisłości, np. Garanča i Berganza to mezzosopranistki, a nie sopranistki, lista podbojów Don Gianniego nie była nacięciami na ramie łóżka, a na otwarcie opery w Kairze grano "Rigoletto", a "Aidę" dopiero po czasie. Z kilkoma sądami autorki mogę się nie zgodzić (np. nie uważam, że aria Figara z IV aktu jest mizoginiczna-autorka lubi to słowo-oraz, że Don Pasquale był zbereźnikiem), ale nie zmienia to faktu, że książka jest potrzebna. I właśnie dlatego tak boli mnie jej strona edytorska. Niestety, polski czytelnik dostaje publikację, w której są błędy fleksyjne (przy "Księciowi" serce płacze!), błędy w tłumaczeniu i redakcji ("domy operowe" serio?, Cykl Pierścienia zamiast Pierścień Nibelunga, utrwalanie bezsensownego tytułu "Kawaler srebrnej róży" zamiast "Kawaler z różą" ), w korekcie Norma staje się Norą, słowo „akt” pisane jest zawsze dużą literą, a tytuły polskie są zapisane bez zachowania konsekwencji. Gdy takie „kwiatki” zdarzają się w wydawanych hurtowo powieściach, kryminałach itp., można spuścić zasłonę milczenia, ale książka z założenia popularnonaukowa jest strzałem w kolano- wydawniczym i popularyzatorskim. Wielka szkoda! Wiem, że język muzyczny jest specyficzny i na pewne rzeczy należy szczególną wrócić uwagę (np. między "barytonu" a "barytona"jest różnica znaczeniowa). Ale nie jest to język magiczny. Pojawia się w recenzjach, internecie, na blogach, dlatego to wydawnicze zaniedbanie tak mnie smuci. Idealnie byłoby, gdyby przy całej stronie poświęconej angielskim tłumaczeniom libretta „Wesela Figara” dać przypis o polskim przekładzie Barańczaka, ale to już jest moja fantazja, ale czymś, czego, jako czytelnik, mam prawo wymagać jest książka wydana bez błędów.
Życie dopisało ciekawy ciąg dalszy do książki, w którą Schweitzer kończy opisem oglądanej przez internet retransmisji operowej premiery w 2018. W 2020 roku operowe streamingi stały się oczywistością, oglądanie oper na komputerach i smartfonach jest dostępne dla wszystkich. Globalność tego zjawiska sprawiła, że ja, skromna mieszkanka miasta w Europie centralnej, miałam szansę obejrzeć znakomitą większość inscenizacji, o których pisze Vivien Schweitzer dzięki transmisjom z MET (bo spora część opisywanych przez nią realizacji to te z Nowego Jorku).
Opera warta jest solidnie przygotowanych opracowań. A przede wszystkim warta słuchania!
Vivien Schweitzer, "Szalona miłość". przeł. Katarzyna Kozioł-Galvis. Wyd. Czarna Owca. Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz