Słyszeliście o Gambicie królowej? Nie dało się nie słyszeć! Serial i serialowa okładka z wielkimi oczami aktorki spoglądały z każdego zakamarka. W bibliotece książka stale pożyczona. Ale w końcu oddano!
Czyta się szybko, bo nie ukrywam,że nie jestem w stanie odtworzyć znaczeń i głębi pojedynków szachowych
Ale nawet tu, w tym, co mi w lekturze umyka (z racji zerowej orientacji w szachach, to samo mam z rozgrywkami w brydża u Christie i Chmielewskjej), czuć świetnie budowane napięcie i ze strony na stronę coraz bardziej kibicuje się Beth. Beth- sierocie, Beth- cudownemu dziecku, Beth- dziewczynie wchodzącej w dorosłość i bardzo męski sport. Beth- zagubionej i bliskiej dna w świecie wymagań, sukcesów i rankingów. Beth- tej,która ma wygrać pojedynek na szachownicy, ale też gra z uzależnieniem, samotnością i zagubieniem. Choć mamy tu sporo bohaterów (ciekawie rozwinięta postać przyjaciółki!), królowa jest tylko jedna.
Choć w wielu opiniach pojawiały się elementy walki-szachowej i życiowej, to dla mnie to też powieść o życiu pasją. Szachy są kartą przetargową Beth- dzięki nim staje się mistrzynią, kobietą z celem, ale też dla nich wiele poświęca. Czasem z przekąsem mówi się o "sporcie szachowym", książka wypuszczając nas do tego świata, pokazuje ile pracy, treningów, lektur i analiz stoi za każdą partią i jakie znaczenie ma każdy ruch. Beth, łapiąc się szachów, skacze-w dal, wzwyż, przez przeszkody. I dla mnie to książka o bardzo optymistycznym zakończeniu-ostatnia scena jest ostateczną wygraną radości ze znalezienia spokoju w sobie i posiadania pasji. Z posiadania czegoś, co ma wielkie znaczenie i potrafi nadać życiu barw znacznie szerszych niż czerń i biel szachownicy.Dobra rzecz!
Walter Tevis. "Gambit królowej". Przeł. Anna Pustuła-Lewicka. Wyd. Czarne. Wołowiec2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz