środa, 10 września 2025

"Emma" i Emma


Lubię"Emmę", a Emmę tak sobie. Czyli czy ważne jest lubienie bohaterów?

"Emma" to chyba moja ulubiona powieść Austen. Z zacięciem satyrycznym, wieloma wątkami i galerią barwnych postaci. Jest jeszcze ona, tytułowa bohaterka. Dziewczyna bez problemów finansowych, bez musu zamążpójścia. Nie tak rozważna i nie tak romantyczna, bez bagażu doświadczeń Anny Elliot, nie tak naiwna jak Katarzyna Morland, nie aż tak błyskotliwa jak Elżbieta. Emma ma charakterek, ma zalety i wady, a o tym wszystkim mówi nie tylko ona, ale i wielu ludzi mówi o niej, co tworzy świetny, wielowymiarowy portret. Bo wg ojca Emma jest doskonała, wg panny Bates "taka dobra", wg pana Knightley'a ma swoje za uszami, wg pani Elton nie aż tak elegancka. Chyba o żadnej innej bohaterce Austen nie pozwala wypowiadać się tak często innym postaciom, które przez te charakterystyki mówią też o sobie.  
 
Austen daje upust zdolnościom komediowym. Monologi panny Bates, w których co chwilę pojawiają się nowe wątki, pełne egzaltacji wypowiedzi pani Elton, wiecznie zatroskany o zdrowie ojciec Emmy, fan kaszki... Austen tworzy perełkowe, wręcz teatralne, dramatycznie doskonałe wypowiedzi, które pokazują jej świetne ucho i niemal sceniczne zacięcie w tworzeniu postaci i fabuły. 
 
A sama Emma? Zmienia się. Dojrzewa, jednak zachowuje to, co ją tworzy-wysokie mniemanie o sobie, samodzielność i optymizm. Nie wiem, czy chciałabym przyjaźnić się z tak pewną swoich przekonań osobą, wątpię czy (niczym Hariett) zawierzyłabym jej osądom. Ale jako postać literacka Emma jest świetnie napisana, bardzo ludzka i biorąc pod uwagę, że mówimy o 1815 r. w pewnych sprawach: zbuntowana. Może irytować, ale nie nudzi, może zadziwiać (nie zawsze na plus), ale jest swoich zrachowaniach kompletna. 

"Emmę" lubię, bo lubię pana Knightley'a. Nie ma tu miłości od pierwszego wejrzenia albo tej, która wyrasta z uprzedzenia i ogranicza się do kilku wymian zdań. Jest miłość rodząca się przyjaźni, w której Emma i Jerzy są sobie równi urodzeniem, majątkiem i rozmawiają otwarcie od lat. Ot, romans jak z książki!
Słuchałam po raz kolejny audiobooka w doskonałej interpretacji Anny Dereszowskiej i na pewno do niego wrócę, bo mimo kilku spotkań wiem, że przy następnym i tak znajdę coś nowego, może bardziej polubię Emmę?
 
Jane Austen "Emma". Przeł. Jadwiga Dmochowska. Czyta Anna Dereszowska.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz