"Najwyraźniej ludzie szukali w górach czegoś, o czym sądzili, że zgubili to dawno, dawno temu. (...) jednak w miarę upływu lat był coraz bardziej przekonany, ze turyści w gruncie rzeczy kuśtykali zie tyle za nim, co za jakąś nieznaną, nienasyconą tęsknotą."
Andreas Egger rodzi się na austriackiej wsi w bliżej nieokreślonym roku pod koniec XIX wieku. Może gdyby Andreas był kimś słynnym, data miałaby tu większe znaczenie, ale Egger jest po prostu jednym z wielu ludzi gór. Oddany na wychowanie, od dziecka uczony ciężkiej pracy i Alp ze spokojem i pokorą stoika znosi wszystko, co niesie mu życie. Miłość, nieszczęście, służbę w armii, pobyt w łagrze, powrót do coraz bardziej nowoczesnej i chętniej odwiedzanej przez turystów wioski. Śmierć. Austriacki pisarz Robert Seethaler opisuje cykl życia człowieka i zmienność natury. W losy włącza się wielka historia, ale to nie może oderwać Eggera od przyrody, która jest jego najwierniejszym współtowarzyszem. Pasterz, drwal, wiercący w skale, przewodnik po górach...Przyroda jest jego domem i towarzyszem. Po niej poznaje upływający czas i sam, będąc jej częścią, poddaje się nieuchronnym zmianom. Pozostając przy tym człowiekiem prostym, szczerym i bardzo prawdziwym.
Everyman, a w literaturze niemieckojęzycznej: jedermann, każdy, wywodzi się z XV wiecznych moralitetów. W tej opowieści, nie tylko przez jej zwięzłość i prowadzenie akcji, ale przede wszystkim opis życia zwykłego i niczym się nie wyróżniającego człowieka, jeszcze bardziej przywodzi na myśl nie tylko moralitet, ale i przypowieść. Bo Egger żył dobrze i umarł, spotykając Zimą Panią. "Kochał. I zaznał przedsmaku tego, dokąd ta miłość mogła zaprowadzić. (...)Nigdy nie zwątpił w Boga i nie bał się śmierci. (...) mógł bez żalu spoglądać na czas między tymi punktami, na swoje życie, z raptownym śmiechem i jednym wielkim zdumieniem". Powieść napisana prosto, a jednak tak, że chce się kilkukrotnie czytać te same zdanie, by powtórzyć sobie i mądrość, wzruszenie i piękno. Poruszająca i zapadająca w pamięć książka, która przypomina, że moc literatury nie tkwi w tysiącach zapisanych stron, ale w emocjach, które umie wywołać kilkanaście precyzyjnie skomponowanych akapitów.
Robert Seethaler, "Całe życie". Przeł. Ewa Kochanowska. Wyd. Otwarte. Kraków 2017.