Intrygująca uroda, talent poetycki, wrażliwość, śmiertelna choroba. Ona to wszystko miała. I nie była postacią literacką, choć jej życie to materiał na powieść albo świetny film. Halina Poświatowska. Haśka. Napisano o niej bardzo dużo i pisać pewnie będzie się nadal, bo o ciekawych ludziach chce się czytać. Książka Marioli Pryzwan to opowieść rodząca się ze wspomnień, listów, prywatnych zapisków ludzi, którzy byli bliskimi, przyjaciółmi poetki, ale także tych, którzy mieli z nią tylko przelotny kontakt. Autorka książki ułożyła te relacje w sposób, który pozwala w najlepszy sposób prześledzić krótkie życie Poświatowskiej i poznać ludzi, których spotykała na poszczególnych jego etapach. Są wspomnienia matki, siostry, profesora Aleksandrowicza, u którego Halina leczyła serce, listy przyjaciółek z czasów amerykańskiego stypendium, wspomnienia tych, którzy pracowali na jej wierszach, choć nie znali jej osobiście (Tadeusz Baird opisuje prace nad "Pięcioma pieśniami" do jej wierszy), listy Magdaleny Samozwaniec, w którym odnosi się do porównań poezji Haśki i Lilki. Jest wspomnienie tytułowego Przyjaciela z powieści Poświatowskiej- Ireneusza Morawskiego. Jego wspomnienia o Haśce i trudnej, niedookreślonej relacji, która była kontaktem literatów i potrzebą "potrzebności" po raz pierwszy możemy przeczytać właśnie w tej książce. Czy coś rozjaśnia się w tej zawiłej relacji, zakończonej bez "kotwicy Przyjaźni" i "jutra Miłości"? Nie. I tak po kobiecemu i współodczuwającemu trochę się dziwię, że mężczyzna, do którego pisano (więc i pewnie czuto) tak pięknie ("chciałabym uciec od siebie w wiatr albo Twoje ręce"; "Masz rację, kochać nie umiem, a jeśli -to życie. (...)Umiem za całkiem ładnie czekać. Na razie muszę doczekać jutra") twierdzi, że ta znajomość niczego w jego życiu nie zmieniła...choć cały czas pozostaje nienazwana do końca.
Trudno pisząc o Poświatowskiej uciec od jej poezji. Sama sporo o niej wspomina, choćby twierdząc, że nie umie nie myśleć o pisaniu. Fragmenty wierszy pojawiają się w listach, wspomnieniach, są składową jej korespondencji. Moim zdaniem należy pisać o autorze w kontekście i obecności od jego utworów, a Poświatowska jest tak autobiograficzna w swoich wierszach, że odcięcie jej życia od poezji jest trudne, choć nie niemożliwe co udowodniła swoją książką Karina Błażejowska. W prywatnych zapiskach Halina Poświatowska pisze poezje.W listach do Jana Adamskiego (ostatniej miłości) jest kobietą kochaną i szczęśliwą, ośmielającą się myśleć o przyszłości, która jednak cały czas pozostaje ze swoimi niepokojami ( "Nie mogłam spać dziś w nocy, myślałam o tobie i nagle bałam się znowu, tak strasznie, że mogłoby cię nie być. Zapaliłam światło i otworzyłam szeroko okna, ale to nie pomogło, bałam się tak"), szczęściami ("odkąd jesteś, kochany, mogę siedzieć godzinami w pustym pokoju i nigdy nie wydaje mi się pusty") i zaklęciami ("zdrowy bądź i mój bądź, bo cię bardzo kocham"), w których opisywała to, co kobiety nie-poetki czują, a nie potrafią nazwać słowami. Ona znajdywała w poezji, prozie i prywatnych zapiskach nazwy i frazy dla uczuć i emocji, i za to chce się ją i o niej czytać. A książkę, która jet przygotowana tak rzetelnie, wzbogacona fotogaleriami, zdjęciami okładek i tekstów zamieszczanych w czasopismach oraz autografami listów i wierszy chce się czytać jeszcze bardziej.
"Haśka.Poświatowska we wspomnieniach i listach". Oprac. Mariola Pryzwan. Wyd. Marginesy. Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz