Trudno mieć do poezji stosunek transparentny. Kalina Błażejowska ma
i to może być albo wielka zaleta, albo wada jej książki o Poświatowskiej.
Specjalnie nie używam nazwy gatunku, bo trudno mi "Uparte serce" do czegoś zaklasyfikować.
Sama autorka pisze we wstępnie, że nie ma ambicji naukowych, że to bardziej powieść
biograficzna, niż biografia naukowa… Dla mnie to nie tyle powieść (bo zabrakło
mi tu pewnej powieściowej potoczystości) co reportaż o poetce. Bardzo skrupulatnie
napisany, opatrzony wieloma przypisami, wzbogacony zdjęciami, poparty rozmowami i dokumentami, ale
jednak bardziej relacjonujący niż opowiadający o Poświatowskiej. Autorka, która wykonała ogromną pracę dokumentalistyczną (i za to wyrazy uznania) już na
początku zaznacza, że fragmenty poezji włącza tylko jako ilustrację
jakiegoś wydarzenia i nie interpretuje ich. Trochę szkoda, bo przecież właśnie ze
względu na poezję czytamy o Poświatowskiej. Fakt, poetka miała życie
niebanalne, naznaczone chorobą, ciągłą walką ze sobą, swoimi ambicjami,
tęsknotami, pragnieniem normalnego życia młodej kobiety-zabawy, rozwoju naukowego, miłości.
Ale to właśnie kroczenie na granicy życia i śmierci, między Erosem a
Tanatosem jest sednem twórczości, która nierozerwalnie łączy się z jej
życiem.Szkoda pozbawiać czytelnika choć kilku zdań nieco pogłębionej refleksji
krytycznoliterackiej, tak przecież dopełniającej i spójnej z faktograficzną
relacją życia Poświatowskiej.
To książka mówiąca nie tylko o Poświatowskiej, ale też o wielu znaczących postaciach kręgu literackiego lat 50 i 60-Nowaku, Grochowiaku, Ingardenie, Kosińskim, Szymborskiej. O świecie lat trudnych, choć jakby nie było dla Poświatowskiej łaskawych, bo dzięki determinacji lekarzy i rodziny, a potem samej Haliny w okresie zamkniętych granic jej udało się wyjechać nie tylko na ratującą życie amerykańską operację i studia, ale też na stypendium do Francji. To też opowieść o kardiologu, profesorze Aleksandrowiczu, który najlepiej znał serce poetki- nie tylko z lekarskiego obowiązku, ale także dlatego, że był przyjacielem i powiernikiem tej, którą mężczyźni raczej zawodzili aniżeli dostarczali oparcia.
To książka mówiąca nie tylko o Poświatowskiej, ale też o wielu znaczących postaciach kręgu literackiego lat 50 i 60-Nowaku, Grochowiaku, Ingardenie, Kosińskim, Szymborskiej. O świecie lat trudnych, choć jakby nie było dla Poświatowskiej łaskawych, bo dzięki determinacji lekarzy i rodziny, a potem samej Haliny w okresie zamkniętych granic jej udało się wyjechać nie tylko na ratującą życie amerykańską operację i studia, ale też na stypendium do Francji. To też opowieść o kardiologu, profesorze Aleksandrowiczu, który najlepiej znał serce poetki- nie tylko z lekarskiego obowiązku, ale także dlatego, że był przyjacielem i powiernikiem tej, którą mężczyźni raczej zawodzili aniżeli dostarczali oparcia.
Książka jest ciekawa, ale nie wiem, na ile w tym
zasługa bohaterki, a na ile Błażejowskiej, która opisuje wszystko
na chłodno, z dystansem nie tyle biografa i badacza, co rzemieślnika portrecisty. Książka nagradzana, doceniana, na pewno przypomni o Poświatowskiej,
ale u mnie pozostawia niedosyt. W założeniu miała reinterpretować postać poetki, odzierać ją ze stereotypów (przecież po to pisze się kolejną biografię). I co? I właśnie nic! Może dlatego,że trochę o Poświatowskiej
czytałam, sporo samej Poświatowskiej czytałam i nigdy nie uważałam jej za poetkę
sentymentalną, zawsze była dla mnie bezpośrednia, momentami drapieżna,
prawdziwa, szczera, czasem ironiczna, nigdy tkliwa, zawsze zachłanna na życie… I naprawdę nie wiem, jak można ją odczytywać inaczej i do jakich dokumentów, rozmów itp należałoby dojść by ją przedstawić w innym świetle niż przedstawia się sama w zwierciadle swojej twórczości! Ale to, że
Błażejowska w moim odczuciu nie powiedziała niczego odkrywczego, to już tylko moja wina.
Kalina Błażejowska, "Uparte serce. Biografia Poświatowskiej". Wyd. Znak. Kraków 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz