Strony

wtorek, 27 lipca 2021

"Ostatnia iluzja" kolejne śledztwo panny Molly Murphy


 Nowojorski upał w 1903 roku. Spektakl iluzjonisty,który ma przeciąć swoją asystentkę. I nagle-prawdziwa krew i przerażenie. Na szczęście na widowni jest Molly Murphy!

Retro kryminały o Molly są stanowczo za mało znane! A autorka już po raz 9 zaprasza czytelnika do świata zagadek rozwiązywanych przez charakterną Irlandkę,prowadzącą agencję detektywistyczną w NYC. Jak zawsze mamy tajemnice, mylone tropy, zaskakujące wyzwania (w tym tomie Molly będzie asystentką magika), dużo niewymuszonego humoru, barwne postaci i rzut oka na historię. Drugoplanowym, ale bardzo ważnym bohaterem jest tu legendarny siłacz i iluzjonista Henry Hudini, który był jedną z największych światowych gwiazd przełomu XIX i XX wieku i słynął m.in.  z numerów na granicy życia i śmierci. Molly ma pomóc w jego ochronie, bo każda gwiazda ma swoich wrogów i to nie tylko świata show-biznesu. Ale poza światkiem przestępczym jest jeszcze  świat stróżów prawa. Jaki wpływ na życie Molly i zagadkę będzie miało spotkanie z dowódcą wywiadu i co na to narzeczony dziewczyny, kapitan policji?

Największą przyjemnością lektury tych książek jest doskonale zarysowana bohaterka-pełna werwy,pomysłów, czasem działająca wbrew narzucanym kobietom regułom (Molly nie dość,że prowadzi zupełnie niekobiecy interes, to jeszcze nie nosi gorsetu). Autorka dorzuca też kilka smaczków historycznych, jak portrety Hudiniego i jego żony oraz informacje jak artyści (mogący bez przeszkód podróżować po całym świecie), bywali werbowani do służb specjalnych.
Kryminał lekki, intrygujący, z piętrzącymi się zagadkami i wątkami, świetnie trzymający poziom całej serii. I choć pojawiają się odwołania do poprzednich części i bohaterów, których znamy (i lubimy!) już od dawna, nie stoi to na przeszkodzie by zacząć przygodę z Molly od tej części. I mam nadzieję, że choć finałowe sceny i tytuł wskazują na pewną ostateczność, Molly jeszcze powróci! Z rozwianym rudym kokiem, żywą inteligencją, ciepłem i umiejętnością stawiania na swoim!
 
  Rhys Bowen, "Ostatnia iluzja". Przeł. Joanna Orłoś-Supeł. Wyd. Noir sur blanc. Warszawa 2021. 
 

niedziela, 18 lipca 2021

"Silva rerum III" między barokiem a wiekiem rozumu

 


Są książki,które można czytać z doskoku,między jedną a drugą czynnością. Są książki,które wymagają oddania. "Silva rerum" wymaga.

Trzecie pokolenie roduu Narwojszów, schyłek baroku, coraz mocnej wykraczające, wraz z koronacją króla Stasia, prądy oświecenia i książki Woltera. Ale jeszcze dobrze trzyma się czas saskich uczt u Radziwiłła Rybeńki i teatralizacja życia, która obejmuje i dworskie teatry i spektakularne pogrzeby.
W tym wszystkim on, Piotr,człowiek liczb, traktujący zadaniowo życie, a przedmiotowo kobiety. Denerwował mnie ten bohater i liczyłam na coś, co go zmieni. Tak się stało. Spotkanie z Marcinem Mikołajem Radziwiłłem, który przeszedł do historii jako obłąkany książę, oraz jedną z kobiet z książęcego haremu sprawiają, że Piotr widzi inny świat... w jego spokojną domowo-polityczną rzeczywistość wkracza to, co jednoczy wszystkie epoki-żarliwość i wątpliwość.

Niezwykle ważną postacią jest Marcin Mikołaj, który pokazany jest jako człowiek poszukujący:sam o sobie mówi,że poznając życie przeszedł każdą granicę i poczuł wszelkie bóle i rozkosze. Królewski łowczy tańczy na krawędzi, wyprawia uczty, utrzymuje harem,praktykuje kabałę, szuka kamienia filozoficznego i idealnej kobiety, a żonę i dzieci zamyka w pokoju bez dostępu do świata.  W zderzeniu z Piotrem, któremu wystarcza pełną kiesa i chwilowa przyjemność, Radziwiłł jest człowiekiem ponad epoką, szaleńcem poszukującym metody. On i pewna kobieta nieidealna pozwolą Piotrowi przestać  liczyć, a zacząć czuć.
Pierwsza część Silvy zachwyciła mnie, druga do reszty pochłonęła. Przy trzeciej miałam największy problem by w tę historię wejść, ale to też dlatego, że czytałam z doskoku. A narracja Sabaliauskaite, jej zdania, sposób snucia opowieści i zaglądania w głowy i serca bohaterów potrzebuje czasu. Wtedy historia wciąga i cwałuje niczym ulubiony koń Piotra.
Autorka po raz kolejny pokazuje czas i ludzi na łączniku kultur (polskiej, litewskiej i żydowskiej) i epok. Wyciąga z wspólnej historii postaci określone i próbuje dać im głos, a nam szerszy kontekst. Jest elegancka w ornamencie języka, światłocieniu emocji, skazach i nierównościach barokowej perły..a za rogiem czeka już wiek rozumu.
Czekam na ostatnią część z nadzieją,że bohaterką będzie kobieta, bo mam wrażenie, że kobiece postaci wychodzą  Sabaliauskaite nieco lepiej.

 Kristina Sabaliauskaite, " Silva rerum III". Przeł. Kamil Pecela.  Wydawnictwo Literackie. Kraków 2021. 

tom I:klik

 tom II: klik

środa, 14 lipca 2021

"Sen o okapi" wydobyte z mgły


 Czytałam i myślałam, co mi ta książka przypomina... "Amelię"! Jest tu nie tylko podróżujący ojciec, dziewczyna, która odrobinę boi się życia, ale przede wszystkim rodzaj narracji, która nie jest realizmem magicznym z Marqueza, ale jest realnością osnutą przez historie z małego miasteczka, potrzebę bezpieczeństwa i drgnienia serc w lekkim, słonecznym prześwicie.

Fakt, że Selmie,babcia narratorki Luizy,śni się okapi i wtedy ktoś umiera jest zaskakującym początkiem. Pierwsza część,gdy Luiza ma 10 lat i przyjaciela na śmierć i życie to opowieść o kilkudziesięciu godzinach przygotowywania się na ostateczność i podejmowaniu decyzji, których się bano. Kolejne części to historia dorosłej już Luizy, jej zakochania, wątpliwości, czy należy do tego,kogo kocha, cichej obecności w życiu jej rodziny Optyka, wioskowej znachorki i wiecznie nieszczęśliwej dziewczyny z domu na skraju. Luiza w swojej historii sięga do wydarzeń sprzed lat, wspomnień babci, rodzinnych opowieści. By wiedzieć kim jest, a może nawet otworzyć się na świat.
To książka o ludzich, którzy boją się śmierci, a czasem życia. O tym, co zawsze było takie samo, ale się zmienia. O decyzjach. Trochę banalnie to zabrzmi, ale śmieci i nowych nadziejach miłości, odchodzeniu i przychodzeniu, geograficznej odległości i ludzkiej bliskości.
Niemieckie miasteczko, ciut leśnego czaru z braci Grimm i baśni o żabim królu, trochę rozmyślań o byddyjskich sentencjach. Piękna postać Optyka-towarzysza,który zawsze jest,i Selmy-idealnej babci i  nestorki, do której śpieszy sie po radę.
Przy odpowiednim nastroju czytelnika ta książka może zauroczyć, wywołać buzującą radość z poznawania realnej, ale i troszkę baśniowej historii. Mnie  książka nie oczarowała, choć podobała mi się i spędziłam przy niej bardzo miły wieczór (bo czyta się pędem). Jednak czegoś mi zabrakło(tego migotliwego,nienazwanego czegoś:klamry? Nerwu w ostatniej części? Krajobrazu z początku historii,który wydaje mi się najbardziej dopracowany i zamknięty...).
Bo w gruncie rzeczy nie jest łatwo pisać o takim zwykłym, codziennym życiu, które bywa dobre i karmi się nadzieją. A taki świat, w rodzaju słonecznej poświaty i miękkiej zieloności lasu, prezentuje autorka.

Mariana Leky. "Sen o okapi". Przeł. Agnieszka Walczy. Wydawnictwo Otwarte. Kraków 2021. 

środa, 7 lipca 2021

"Frida Kahlo i kolory życia" pełna paleta ryzyka


Frida. To imię mówi samo za siebie.
Mocne brwi, warkocze z kwiatami, a przede wszystkim obrazy,na których stale obok siebie występują miłość i śmierć. O życiu na pograniczu bólu oraz wyrażanych pędzlem reakcjach na to, co niesie los jest powieść biograficzna Caroline Bernard. Autorka, czerpiąc wiedzę z książek, ale także wizyt w Meksyku, kreśli portret kobiety o silnym charakterze, która ciągle żyjąc na krawędzi, nie boi się ryzykować. Ryzykiem był ślub z 20 lat starszym muralistą, okrytym sławą kobieciarza Diego Riverą. Ryzykiem była  sztuka,a w malarstwie wybór własnej drogi,która przez jednych nazywana była wcieleniem Meksyku, przez innych pustym lub pstrokatym malarstwem. Ryzykiem były podróże do Nowego Jorku, Paryża, najpierw w charakterze żony malarza, a potem samodzielnej artystki. Ryzykiem było picie i tańczenie do rana, w kolorowych butach robionych na wymiar, odwracających uwagę od zniekształceń powodowanych polio, a potem amputacją palców stóp.
To ryzyko i granice, na których balansowała Frida widać w jej obrazach. Eros i Tanatos, czerń i wielobarwność, symbol i realizm, serce na wierzchu i skłębione ukryte myśli. Widać i w książce, w której autorka opisuje akt twórczy jako reakcję na każde zdarzenie, sposób na odreagowanie i przepracowanie emocji, a jednocześnie coś, co staje się jedną z ważniejszych barw na palecie życia artystki. I bardzo dobrze, że choć autorka opisuje Fridę prywatną:kochającą, zdradzaną, cierpiącą, angażującą się politycznie, to sztalugi i malowanie, czyniące z Fridy TĘ Fridę, nie znikają z pola widzenia (a bywa tak czasami w powieściach biograficznych).
Dobra książka by lepiej poznać Fridę, jej inspiracje, liczne krawędzie i ryzyka. By spojrzeć na jej obrazy z większą świadomością, ciekawością. Bo że patrzy się z zachwytem tego dowiodła wystawa w Poznaniu, na którą waliły tłumy.

Książka reklamowana jest hasłami: miłość namiętność, sztuka. Dodałabym cierpienie, bo to-fizyczne i psychiczne jest bardzo ważnym aspektem biografii Kahlo. I jest tym, co łączy ją z pozostałymi bohaterkami serii  Wyjątkowe kobiety-Piaf i Callas,na książki o nich bardzo czekam.


Caroline Bernard."Frida Kahlo i kolory życia".Przeł. Emilia Skowrońska. Wyd. Znak.Kraków 2021.

czwartek, 1 lipca 2021

"Porachunki bezimiennej pisarki" kolczastej, ale frapującej

 


Umiejętność szybkiej oceny, podanie mocnych i słabych stron, charakterystyka na podstawie stylu wypowiedzi i zachowania. To zadania dla detektywa albo... ghostwritera. Vani Sarca pisze książki za ludzi,którzy nie mają czasu lub możliwości zrobić tego sami. I umie doskonale wejść w głowę i język dowolnej osoby. Ale pewnego dnia w jej dość monotonne życie wkracza autor zainteresowany nie tylko jej zdolnościami literackimi. Pisarka, za którą Vani pisze nową książkę: znika. A na horyzoncie pojawia się inspektor policji, będący skrzyżowaniem najbardziej znanych książkowych śledczych...
"Porachunki..."to bardzo sprawne połączenie powieści obyczajowej z elementami kryminału oraz paroma smaczkami ze świata literatury. Nie spodziewajcie się wielkiego napięcia, ale książkę czyta się po prostu przyjemnie, a jej sporym plusem są bohaterowie. Szczególnie Vani,z której perspektywy poznajemy całą historię. To kobieta bardzo inteligentna, świadoma swoich umiejętności, ale też nieco kolczasata. Daleko jej do uroczych romantycznych panien od literaurty. Bywa szorstka, ironiczna (przez to też zabawna) i dobrze maskująca swoje obawy. Ciekawym rozwiązaniem jest wplecenie w akcję  retrospekcji, dzięki którym łatwiej jest zrozumieć zachowanie Vani. Dobrym uzupełnieniem jest też postać nastoletniej sąsiadki Morgany,w której Vani widzi siebie sprzed lat i chce jej pomóc uniknąć własnych błędów. Tak, Vani to zdecydowanie jedna z ciekawszych bohaterek literatury lekkiej,łatwiej i przyjemnej, z którymi się ostatnio spotkałam!
A że książka kończy się pewną propozycją,jest nadzieja,że kolejny tom będzie wkrótce!  I oby ponownie można tam znaleźć sporo literackich wtrętów,nie tylko z klasyki krymianału, bo takie zabiegi bardzo lubię!

Alice Basso. "Porachunki bezimiennej pisarki". Przeł.  Tomasz Kwiecień. Wyd. Kobiece. Białystok 2021.