Po pierwszej części "Silva rerum" wiedziałam, czego się spodziewać. Pozbawionej dialogów, pełnej rozbudowanych, kwiecistych zdań gawędy o rodzinie, w której to, co wzniosłe splata się z tym, co bardzo przyziemne. I to dostałam. Choć informacja o długich zdaniach i braku dialogów nie jest może najszczęśliwszym sposobem rekomendowania książki, to "Silva rerum II" jest po wielokroć godna polecenia. To taki typ książki, podczas której czytania ma się nieodparte wrażenie obcowania z literaturą przez duże "L". Zdania są kunsztowne, pełne, sposób opowiadania niezwykle barwny i obrazowy. Sabaliauskaitė, niczym barokowy malarz, operuje doskonale półcieniem, który okrywa to, co słowo sugeruje i wznieca w wyobraźni. Gawęda o historii rodziny Narwojszów pełna jest brutalności- gwałtów, morderstw, naturalistycznych scena rąbania ciała, ale i pięknych wspomnień, uczuć wyniosłych i wiernych. Autorka, balansując na granicy światłocienia potrafi stworzyć niezwykły klimat, który choć czasami, sprawia, że czytelnikowi robi się słabo od wielu opisywanych okropieństw, ciekawi go co dalej i zachłannie chce więcej. Bo w tym pisarstwie nie widać szwów. Jest, tak jak martwe natury, piękne formą, mimo często mało mało wzniosłych tematów. Wielka to zasługa pisarki, ale także tłumaczki, dzięki której te rozkwitające, bujne zdania tak świetnie się czyta.
A tym razem czytamy o losach kolejnych pokoleń szlacheckiej rodziny. Na początku XVIII wieku Urszula, która w pierwszej części była młodą dziewczyną, teraz stoi już nad grobem i ma nadzieję, że jakoś uda się przedłużyć ród. Szansą na zapewnienie dziedzica jest żona bratanka Urszuli, Anna Katarzyna , która zostaje wysłana przez swojego męża do rodzinnego majątku. Dla kobiety będzie to bardzo poważna próba. Próba uczuć, walki o zachowanie godności, ale też panowania nad sercem i rozumiem. Na pełnej niedobitków szwedzkiej armii prowincji, dwór prowadzony przez kobietę nie ma dużych szans, by przetrwać. Czy Anna Katarzyna wykorzysta swoją szansę i jaką cenę za to zapłaci? Poza teraźniejszością wracamy do przeszłości, poznajemy burzliwe
dzieje związku Urszuli z Birontem i jej bogatej, pełnej przygód i podroży,
młodości. Poza losami tych kobiet i kilku związanych z nimi mężczyzn (m.in. żydowskiego lekarza), jest w tej powieści jeszcze jedna bohaterka. Dżuma. Zaraza morowa dziesiątkuje Wilno, a brak higieny i wiedzy o przenoszeniu się choroby powoduje śmiertelne żniwo.
Ta książka, to poza historią bohaterów też opowieść o świecie, w którym bardzo trudno jest być kobietą. Bo choć wielka historia, historia wojen, rozejmów, układów, wstępowania na tron Sasów, elekcji Korybuta Wiśniowieckiego jest historią mężczyzn, to zwykłe życie codzienne jest opowieścią kobiet- walczących do dom, rodzących dzieci, podejmujących decyzje, starających się zachować godność i normalność nawet jeśli wyrazem tego ma być jedzenie z rodowych sreber marnej polewki. Kobiet ratujących życia, o które nikt inny się nie zatroszczy.
Na obwolucie poprzedniego tomu czekały na nas dwa urocze putta, bo też o wszelkich przejawach miłości wiele tam było. Z obwoluty II tomu spogląda na nas kostucha w koronie (także rzeźba z kościoła św. Piotra i Pawła, którą oglądają bohaterowie), bo o śmierci w tej opowieści bardzo wiele. Na krążącej w necie okładce III tomu znów pojawią się putta... A ja znów będę czekała.
Kristina Sabaliauskaitė, „Silva rerum II”. Przeł. Izabela Korybut-Daszkiewicz. Wyd Literackie. Kraków 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz