Strony

wtorek, 20 czerwca 2023

"Eneida" Dydona walczy i opowiada.


Wierzenia Greków i Rzymian czytałam namiętnie w podstawówce, potem przydały się przy rozpoczęciu przygody z operą barokową. I dzięki Purcellowi poznałam lepiej Dydonę- to dźwięczące w uszach lamentacyjne „Remember me, but ah! forget my fate”, które tyle mówi o bohaterce. Teraz nowe spojrzenie na mit zaproponowała włoska autorka Marilu Oliva.

Najpierw zastanawiałam się, jak z krótkiej historii, można  zrobić całą powieść. I dlaczego polskie wydanie nosi tytuł „Eneida”, skoro Dydona powinna, zgodnie z Wergiliuszem, zginąć  w jednej trzeciej eposu? Autorka w oryginalnym tytule ”Eneida Dydony” sama sprawę spoleruje, więc uwaga, zdradzam główny pomysł.  #spoileralert   Dydona  nie ginie, ale przywdziewa zbroję Eneasza i rusza wypełniać przepowiednię, dowodząc wojskiem i szykując podwaliny pod nowy, wspaniały Rzym. 

Powieść zrodziła się z wątpliwości autorki czy pewna siebie królowa Kartaginy rzeczywiście mogłaby umrzeć z miłości? Tu żyje dalej i podając się ze mężczyznę walczy o przyszłość syna Eneasza, którego pokochała jak własne dziecko (a jednak opuszcza swój lud, czego z kolei ja nie rozumiem).  Na okładce czytamy, że to opowieść o miłości wszech czasów (na ilu okładkach było już to hasło?) Miłości jest tu niewiele, zdrady i rozpaczy z podtytułu jeszcze mniej, jest za to dużo, zgodnie z duchem Wergiliusza , wojny:  najpierw opowieści z Troi, potem  bitew o przyszłość Italii. Wielka historia mężczyzn, zostaje rozpisana na kobiety, bo poza narratorką Dydoną, wydarzenia opowiadają też Junona i Wenus- działając przeciwko sobie, potem już razem.  Dydona, poza męska zbroją,  dostaje też wątpliwości natury duchowej - na początku nie wierzy w wolę i ingerencję bogów (u Wergiliusza przyzywała Junonę i Hekate). Po kolejnych wydarzeniach zaczyna dostrzegać wpływ tych, w których rękach się znalazła (bo choć wydaje się, że Dydona ma siłę sprawczą, mimo wszystko gra toczy się wśród bogiń i to one są  w mojej opinii ważniejsze dla całej historii). Gdzieś tam są jacyś ludzie, jacyś faceci, jakieś Fatum, ale rozgrywającymi są już kobiety.

Jak pisać o tym, co tak bardzo przeszłe, tak wiele razy i w tylu kodach, opowiadane? Tu wybrano ton archaizacji i przyznam, że ten język do mnie nie trafił. Brzmiał sztucznie, a całość- samą w sobie i tak niezbyt emocjonalną i pozbawioną  głębszego spojrzenia w postać, postawił w izolacji. I choć doceniam pokazanie kobiecej perspektywy, to jeśli ktoś zapyta o najbliższe mi przedstawienie losów Dydony i Eneasza to będę polecać Purcella.  


Za premierową możliwość przeczytania powieści dziękuję  wydawnictwu. Współpraca barterowa.

Marilu Oliva. "Eneida". Przeł. Mateusz Kłodecki. Wyd. Znak Koncept. Kraków 2023


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz